czwartek, 29 listopada 2012

12. Reunion.*

Mój stary imagin z Liamem. Nie podoba mi się, jest lekko zjebany. Oto co o nim myślę. VIA
*Reunion - spotkanie po latach. 



W wieku 15 lat przeprowadziłaś się do Londynu. Bardzo to przeżyłaś, bo musiałaś zostawić swojego najlepszego przyjaciela - Liama Payne'a. Mieszkaliście koło siebie, byliście w tym samym wieku i doskonale się rozumieliście. I chociaż ty czułaś do niego coś więcej, nic nie powiedziałaś, bo nie chciałaś niszczyć waszej przyjaźni. Tęskniłaś tylko i wyłącznie za nim. Nie miałaś powodu do tęsknoty za szkołą czy ludźmi. Kiedyś twój świat rozświetlał tylko Liam. Przez pierwszych kilka miesięcy mieliście kontakt, który jednak z czasem zaczął słabnąć. Po roku już w ogóle nie wiedziałaś co się z nim dzieje. 
Jednak stało się coś nieoczekiwanego. 
Pewnego wieczoru oglądałaś swój ulubiony program - X Factor. Właśnie odbywały się castingi. W pewnym momencie na scenę wyszedł chłopak z dłuższymi prostymi włosami. A co najdziwniejsze, był łudząco podobny do Liama. Otworzyłaś szerzej oczy i wpatrywałaś się w ekran, czekając, aż go przedstawią. "Jak się nazywasz?", zapytał go Simon Cowell. "Liam Payne" odpowiedział, a ty gwałtownie wciągnęłaś powietrze. Nie wiedziałaś, że jeszcze kiedykolwiek go zobaczysz. Zawsze lubił śpiewać i do tego miał niesamowity głos, ale był nieśmiały. Dziwiłaś się, że zgłosił się do programu takiego jak X Factor. Ale cóż, ludzie się zmieniają, pomyślałaś. Simon stworzył zespół One Direction - Liam właśnie w nim się znalazł. Cieszyłaś się, że chłopakowi spełniają się marzenia. Oglądałaś każdy odcinek, głosowałaś na chłopaków. Chciałaś, żeby wygrali. Jednak tak się nie stało. Lecz pomimo tego odnieśli wielki sukces i po jakimś czasie byli numerem 1 w Anglii. Byłaś Directionerką i gdzieś tam miałaś nadzieję, że gdy pójdziesz na koncert, to Liam może cię rozpozna. Chociaż to było wątpliwe. Minęły trzy lata od waszego ostatniego spotkania. 

***

W końcu nadszedł dzień koncertu. Denerwowałaś się. Występ zaczynał się o 7 wieczorem, więc miałaś czas. Gdy była 5 po południu, zaczęłaś się przygotowywać. Ubrałaś szare rurki, czarną bokserkę i szarą bejsbolówkę. Zrobiłaś lekki makijaż, włosy zostawiłaś rozpuszczone. Wyszłaś o 6, żeby nie pchać się potem przez te wszystkie rozwrzeszczane fanki. Gdy przyszłaś były już niewielkie tłumy. Miejsca miałaś przy scenie, więc mogłaś ich dobrze widzieć. Czekałaś. W końcu, gdy cała hala była zapełniona, chłopcy wyszli na scenę. Gdy zobaczyłaś Liama ogarnęło cię niesamowite szczęście, ale poczułaś też lekkie ukłucie smutku. Wiedziałaś, że Payne nie rozpozna cię w tym tłumie. Postanowiłaś się nie przejmować nim chociaż w ten jeden wieczór, gdy widzisz swoich idoli. 
Po skończonym koncercie odbyło się podpisywanie płyt. Siedzieli tam i wyglądali bosko. Uśmiechali się do fanek, z niektórymi zamienili kilka słów. Gdy w końcu nadeszła twoja kolej, czułaś, jak mocno bije twoje serce. Pierwszy był Niall Horan. Wziął twoją płytę, przyjrzał ci się, zerknął na Liama, znów na ciebie i zapytał o twoje imię. Odpowiedziałaś mu, a on ponownie spojrzał na Payne'a, który śmiał się z jakąś dziewczyną. W końcu blondyn pochylił się, podpisał na płycie i podał ją Zaynowi Malikowi. Musiałaś przyznać, on też jest niezły, tak samo jak Harry. Z Malikiem było tak samo jak z Niallem. Trochę się zaniepokoiłaś, ale postanowiłaś to zignorować. Następnie Harry Styles. Loczek powtórzył akcję Zayna i Nialla. Teraz to poważnie zaczęłaś myśleć, o co chodzi. Podpisał płytę i, podając ją Liamowi, uśmiechnął się do ciebie zabójczo. Liam odpowiadał jeszcze na jakieś pytanie fanki, ale wziął płytę. Zaczekałaś. W końcu rzucił na ciebie okiem. Trochę się zdziwił, a ty kątem oka zauważyłaś, że Niall, Zayn i Harry patrzą na ciebie i Liama z czymś dziwnym w oczach. Payne chwilę ci się przyglądał, zerknął na płytę i ponownie na ciebie.  
- [T.I.] - powiedział cicho. 
Spojrzałaś mu w oczy i zobaczyłaś w nich radość. Zacisnęłaś powieki, żeby nie zobaczył twoich zaszklonych oczu. Tęskniłaś za nim. Kochałaś go. A on zerwał z tobą kontakt. To nie było fair.  
- Liam - odpowiedziałaś.  
- Wiedziałem, że cię spotkam.  
Odważyłaś się zerknąć na chłopaków. Horan, Malik i Styles uśmiechali się do ciebie szczerze, a Louis na razie starał rozeznać się w sytuacji. Jednak zrozumiał, bo na jego twarzy także pojawił się uśmiech. Co się dzieje?, pomyślałaś. Przecież oni nawet cię nie znają. Przez myśl przeszło ci pytanie, czy nie lepiej byłoby udawać, że jesteś po prostu kolejną fanką, ale wiedziałaś, że za późno, bo Liam cię rozpoznał. 
- Podpiszesz tą płytę? - zapytałaś, ciągle na niego nie patrząc. 
Chłopak widocznie się zdziwił, co usłyszałaś po tonie jego głosu. 
- Ee, jasne - zaczął składać podpis, a ty na niego w końcu spojrzałaś. 
Pasowało mu w obciętych włosach. Dalej miał świetny gust. Podniósł głowę z uśmiechem, którego nie odwzajemniłaś. Podaj płytę Louisowi, a ty chciałaś się przesunąć, ale złapał cię za nadgarstek, a ciebie przeszły przyjemne dreszcze. Dalej tak na ciebie działał. Odwróciłaś się znów do niego, a w jego oczach zobaczyłaś, że jest mu przykro. I dobrze. On cię tak zranił. Zależało ci na nim, a on tak po prostu przestał się odzywać. To też bolało. 
- Co u ciebie? - zapytał. 
Westchnęłaś. Co mu odpowiedzieć? 
- Dobrze. Mogę już iść? 
- Ale, [T.I.], dawno się nie widzieliśmy... 
- Tak, Liam. Dawno. Ponad trzy lata. A teraz mogę już iść? 
Puścił twoją rękę, a ty się odsunęłaś. 
- Spotkamy się jeszcze? - widać było, że jest mu przykro. 
- Nie wiem. Szczerze? Mam nadzieję, że nie. 
Wzięłaś płytę od Louisa i odwróciłaś się by wyjść. Gdy byłaś już przy drzwiach, zerknęłaś przez ramię na zespół. Wszyscy na ciebie patrzyli. 
Wszyscy, oprócz Liama, który zniknął. 

***

Obudziłaś się pod wpływem promieni słońca. Od razu przypomniało ci się wczorajsze spojrzenie Liama i od razu w twoich oczach pojawiły się łzy, tak jak po powrocie do domu. Bolała cię głowa. No, tak. Trzeba było utopić smutki w alkoholu. Ostatnio często tak robiłaś. Twoich rodziców często nie było w domu, ponieważ wyjeżdżali na różne delegacje czy inne duperele. Teraz też ich nie było. Odwróciłaś się na drugi bok i wcisnęłaś twarz w poduszkę, żeby powstrzymać łzy. 
Zraniłaś go. Wiedziałaś o tym. To było złe. Ale nie widziałaś innej opcji. Nie chciałaś, żeby on ponownie pojawił się w twoim życiu, bo potem i tak by odszedł, a ty znów czułabyś ten ból. Nie chciałaś tego ponownie przeżywać. 
Ogarnęłaś się. Wzięłaś prysznic, ubrałaś się, pomalowałaś i uczesałaś. Następnie ruszyłaś po schodach na dół. Chciałaś w tym momencie wody, bo ból rozsadzał ci głowę. Wzięłaś butelkę z lodówki i usiadłaś na blacie. Bawiłaś się butelką, z której co chwilę brałaś łyka zimnego napoju. Zatopiłaś się w myślach o piwnookim Liamie Payne'ie, który był całym twoim życiem. Zaczęłaś mieć wątpliwości, czy wczorajsze spławienie go, to był dobry wybór. 
Z rozmyślań wyrwało cię pukanie do drzwi. Zeskoczyłaś na nogi, otarłaś łzy, o których nie miałaś pojęcia i ruszyłaś w stronę drzwi. Spojrzałaś przez wizjer i zobaczyłaś bujne loki. Co tu, do cholery, robi Harry? Zdziwiona, otworzyłaś. 
- Harry. 
Styles zwrócił się w twoją stronę, a ty zobaczyłaś, że miał podpuchnięte oczy. Stało się coś? 
- [T.I.]. 
Otworzyłaś szerzej drzwi, robiąc mu miejsce. Skorzystał z twojego niemego zaproszenia. Pokazałaś mu gestem, którędy ma iść do salonu i sama poszłaś za nim. Usiadł na kanapie, zajrzał na ciebie i poklepał miejsce obok niego. Usiadłaś. 
- Chcesz się czegoś napić, Harry? 
Chłopak pokręcił przecząco głową. Przyjrzałaś mu się. Miał potargane włosy i wyglądał, jakby nie spał całą noc. 
- Co cię do mnie sprowadza? I w ogóle skąd wiesz gdzie mieszkam? 
- Mam swoje źródła - mimo swojego stanu, udało mu się delikatnie uśmiechnąć. - Chodzi o Liama. 
Znieruchomiałaś, a w oczach chłopaka pojawiły się łzy, które chwilę później płynęły po policzkach. Zrobiło ci się go żal. Zbliżyłaś się do niego i przytuliłaś. Harry widocznie potrzebował tego, bo wtulił się w ciebie mocno. Uspokajałaś go. Gdy w końcu był w stanie już mówić, to, co powiedział, zaskoczyło cię. 
- Liam zniknął. 
Nie wiedziałaś co o tym myśleć. Zniknął? 
- Jak to zniknął? 
- No po prostu - odparł, wciąż mocno cię przytulając. - Wczoraj, po tym, co mu powiedziałaś, wstał i gdzieś poszedł. Nikomu nie powiedział, dokąd, ani kiedy wróci. Nie pojawił się do końca rozdawania autografów. Gdy wróciliśmy do domu, to myśleliśmy, że będzie u siebie. Ale się myliliśmy. Zamiast tego zobaczyliśmy rozrzucone ubrania, jakby szybko czegoś szukał. Pewnie się pakował. A na łóżku zobaczyliśmy zdjęcie. Wasze zdjęcie. Szkło było potłuczone. I obawiamy się...
Głos mu się ponownie załamał. Boże. Co ja zrobiłam, pomyślałaś, a po twojej twarzy ponownie popłynęły łzy. Harry widocznie je poczuł, bo podniósł głowę i spojrzał na ciebie tymi zielonymi oczami. 
- Boże, Harry... To wszystko moja wina... - teraz to on musiał ciebie uspokoić. Przytulał cię i gładził po plecach i głowie. - A co, jeśli coś mu się stało? 
- Nawet o tym nie myśl. Nie mogło mu się coś stać. 
Siedzieliście tak kilka minut, po prostu ciesząc się swoim towarzystwem. Ale to było dziwne. On powinien cię nienawidzić, a nie przytulać i płakać razem z tobą. Nagle usłyszeliście pukanie i głos Zayna : 
- Harry? 
- Wejdźcie - odkrzyknął, nie wypuszczając się z uścisku. 
Podniosłaś głowę, żeby zobaczyć, o co chodzi. W twoim salonie stało całe One Direction. Tylko że to już nie byli ci uśmiechnięci chłopcy. Ci u ciebie mieli miny jakby szli na pogrzeb, a oczy również zaczerwienione, tak jak Hazz. 
- Harry? - zapytał teraz Niall. 
- Cii. 
Chłopak tylko pokiwał głową, z jego oczu również polały się łzy. Zbliżył się do kanapy i przytulił cię z drugiej strony. Poczułaś, że Lou i Zayn też się dołączyli. Tak się złożyło, że przed oczami miałaś zapłakaną twarz Zayna. No pięknie, doprowadziłam do płaczu One Direction, pomyślałaś. 
- Wiadomo już coś więcej? - zapytał Harry. 
- Nie - odpowiedział cicho Zayn, a ciebie owiało ciepłe powietrze. 
Zacisnęłaś powieki, powstrzymując kolejną falę łez. 
- Ej, cicho, znajdą go. Zobaczysz - wyszeptał mulat. 
Siedzieliście wtuleni w siebie. Nagle komuś przyszła wiadomość. 
- To mój - powiedział zirytowany Irlandczyk i wstał z kanapy. 
Patrzyliście na niego w oczekiwaniu. Jego twarz momentalnie się zmieniła od nadmiaru ulgi. 
- To od Liama! 
- Co? - powiedzieliście wszyscy naraz. 
- To Liam. Jezu. 
- Czytaj na głos - powiedział Louis. 
- Okej. 

Niall, przepraszam, że wyszedłem tak nagle. 
Po prostu nie mogłem tam dłużej siedzieć. 
Świadomość, że ją tak zraniłem, była nie do 
zniesienia. Rozumiem jej zachowanie. Też 
bym tak pewnie zrobił. Jeśli ją znajdziecie, 
przeproście w moim imieniu. I proszę, Niall, 
powiedzcie jej, jaka jest prawda. Nie martwcie 
się o mnie, nic mi nie jest, za jakiś czas wrócę. 
Kocham was, Liam.

Blondyn ciągle patrzył się w ekran. Ale ciebie interesowało coś innego. "Powiedzcie jej, jaka jest prawda". Prawda? To był jakiś powód, że zerwał z tobą kontakt? Raany. 
- Boże - usłyszałaś cichy szept Zayna. 
- Jak mówi, że nic mu nie jest, to nic mu nie jest - stwierdził Niall, ciągle oszołomiony po wiadomości. 
- Chłopaki, tak mi przykro, to wszystko mo... 
Nie dali dojść ci do słowa, bo ponownie wszyscy cię przytulili i zaczęli zapewniać, że to nie przez ciebie. Jednak ty wiedziałaś prawdę. To przez ciebie nikt nie wie, gdzie jest teraz Liam i co się z nim dzieje. 
- Ale to jest moja wina! - krzyknęłaś. 
- [T.I.], Liam by nie chciał, żebyś się zadręczała - Harry ciągle trzymał cię przy sobie. Miło. 
- Jaka jest prawda? - zapytałaś ciekawa. 
Chłopacy spojrzeli po sobie. W końcu Niall westchnął. 
- Ee, no... Och, on cię kocha, [T.I.]. 
Wpatrywałaś się w niego szeroko otwartymi oczami. Liam cię kochał? Ten Liam, który był twoim najlepszym przyjacielem od dzieciństwa? Ten Liam, który był dla ciebie całym światem? To niemożliwe. Wybuchnęłaś śmiechem. 
- Niall, nie bądź śmieszny. Liam nie może mnie kochać! Co z tego, że był i jest dla mnie wszystkim? On mnie traktował jak przyjaciółkę. Nic więcej! 
- Kochasz go? - zapytał Zayn. 
- Tak! - powiedziałaś lekko zdenerwowana.  
- No, tak się składa, że Li ciebie też - powiedział Niall i na jego ustach w końcu zagościł uśmiech. - No więc, prawda jest taka, że Liam nie chciał zerwać z tobą kontaktu. Starał się z tobą pisać i w ogóle, ale za bardzo za tobą tęsknił, żeby dalej to ciągnąć. Nie chciał mieć złamanego serca. Bolała go świadomość, że pewnie byłaś na niego wtedy wściekła. Bo ty dla niego byłaś wszystkim, rozumiesz? 
- Właśnie, [T.I.] - przyznał Harry. - On cię kochał jak nikogo innego. Od razu gdy go poznaliśmy, wiedzieliśmy, że jest nieszczęśliwie zakochany. 
- Jasne. Jakoś nie wyglądał na nieszczęśliwego podczas castingu - stwierdziłaś ze spuszczoną głową. 
- Bo wtedy zaczęły spełniać się jego marzenia! - krzyknął Niall. - Do pełni szczęścia brakowało mu tylko ciebie, ale myślał, że ty uważasz go tylko za przyjaciela, a poza tym pewnie nie chciałabyś odnowić z nim kontaktów. To mu nie dawało spokoju. Mieszkamy z nim, więc wiemy jak jest. Ten chłopak nie może sobie wybaczyć, że to zrobił! 
Patrzyłaś na nich. Liam cię kochał. KOCHA. Wszystko zaczęło składać się w logiczną całość. Jedyne czego teraz pragnęłaś, to wyjaśnić to wszystko z Payne'm. 
- Zadzwoń do niego, Niall. 
- Nie odbierze - stwierdził z goryczą. 
- To napisz do niego! Proszę - w twoich oczach ponownie pojawiły się łzy. 
Zrozumiałaś wszystko, ale za jaką cenę?! Horan zaczął pisać wiadomość do Liama, a reszta zaczęła z tobą rozmawiać na jego temat. Odpowiadałaś, ale myślami byłaś gdzie indziej. Chciałaś z nim porozmawiać, spojrzeć w jego cudowne piwne tęczówki i wtulić się w niego. Potrzebowałaś tego. W tym momencie dotarły do ciebie słowa Zayna. 
- Myślał, że o nim zapomniałaś. 
Prychnęłaś. 
- Ja? Ja mogłabym o nim zapomnieć? Prędzej on o mnie. 
- Tu bym się zastanowił - stwierdził zapisany Niall. 
- Długo jeszcze będziesz pisał? - zapytał zniecierpliwiony Louis. 
- Skończyłem - powiedział i schował telefon do kieszeni. - Napisałem, że [T.I.] na nim zależy i że jeśli chce to wszystko wyjaśnić, to ma wrócić do domu dzisiaj na 8 wieczorem. 
- A co jest o 8 wieczorem? - zapytałaś. 
- Rozpoczyna się twoja rozmowa z nim - oznajmił blondyn i się do ciebie uśmiechnął. 

***

Chłopcy zabrali cię do ich domu. Zabrałaś tylko jakieś ubrania na przebranie i bieliznę, bo to kazali. Siedzieliście w ich salonie i czekaliście. Liam napisał, że przyjdzie, co wszystkich bardzo ucieszyło. W końcu będziesz mogła z nim porozmawiać. Tęskniłaś za jego głosem. Chwilę przed 8 usłyszeliście przekręcany klucz w drzwiach. Harry, Zayn, Niall i Louis zerwali się z kanapy i pognali do drzwi. 
- LIAM! 
Usłyszałaś szczęśliwe głosy. Co z tego, że wydzierali się na Payne'a, że ich tak nastraszył. Ale mieli rację. 
- Salon - usłyszałaś Harry'ego. 
Wszyscy umilkli. W końcu usłyszałaś kroki jednej osoby. Zaczęłaś się denerwować. A co, jeśli sytuacja się pogorszy? Nie wiedziałaś, co by się z tobą stało, gdyby Liam ci nie wybaczył. Słychać było kroki kilku osób na schodach, czyli chłopcy poszli na górę. Wstałaś, bo nie umiałaś wysiedzieć. W końcu w drzwiach stanął ON. W twoich oczach momentalnie pojawiły się łzy. Włosy miał rozczochrane, a oczy były przepełnione nadzieją. Widziałaś to nawet z drugiego końca pokoju. Nie potrafiłaś wytrzymać i biegiem ruszyłaś w stronę Liama. On zrobił to co ty i chwilę później już byłaś w jego ramionach. Nawet gdybyś chciała, nie potrafiłabyś opisać tego uczucia. Ulga, to na pewno. Radość. Ale to nie było do opisania słowami. 
- [T.I.] - szepnął Liam. 
Uśmiechnęłaś się przez łzy. 
- Liam. 
Odsunął cię trochę, żeby spojrzeć w twoje oczy, ale cały czas cię obejmował. 
- Przepraszam - wyszeptał. 
Jego piwne oczy były zaszklone. Nie chciałaś, żeby płakał. 
- [T.I.], proszę, powiedz coś. Błagam, wybacz mi. 
Zaśmiałaś się. 
- Jesteś kretynem. 
W jego oczach pojawiło się zdziwienie, ale chwilę potem już nie patrzyłaś w jego oczy, za to czułaś jego usta. Pocałowałaś go, żeby pokazać, że go kochasz. I stwierdziłaś, że to był dobry wybór. Jego usta były mokre i delikatne. Na początku trochę go przystopowało, ale zaraz wziął się w garść i oddał pocałunek. Wasze usta idealnie do siebie pasowały. Pocałunek był przepełniony uczuciami, które tłumiliście w sobie od początku. Słodki, ciepły, delikaty, ale jednocześnie była w nim jakaś namiętność. W końcu, niechętnie, się od siebie oderwaliście, ale styknęliście się czołami. Jego oczy się świeciły. 
- Chłopaki ci wszystko powiedzieli, tak? 
- Mhm - mruknęłaś. - Przepraszam, Li. 
- Nie, to ja przepraszam. Nie powinienem zrywać naszego kontaktu. To było najgorsze, co mogło nam się przytrafić. 
Uśmiechnęłaś się. Miał cholerną rację. 
- Kocham cię, Liam - szepnęłaś. 
- Ja ciebie też kocham, [T.I.] - odszepnął, a wasze usta ponownie się złączyły, tym razem dzięki niemu, chociaż oboje tego pragnęliście. 
Nagle do waszych uszu dotarły krzyki, gwizdy i oklaski. Przerwaliście pocałunek i spojrzeliście na chłopaków, który stali w drzwiach do salonu i szeroko się uśmiechali. Wy tylko posłaliście im uśmiech i wróciliście do całowania. 

***

- Ale proszę, już nigdy się nie rańcie. 
Spojrzałaś na Nialla, a zaraz po tobie zrobił to twój chłopak. Tak, jesteś z Liamem i przez to jesteście najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. 
- Nie zamierzamy - powiedział Liam, a ty mocniej się w niego wtuliłaś. 
- No właśnie, Niall. Myślisz, że chcemy znowu przechodzić takie piekło bez siebie? 
Chłopak posłał wam czarujący uśmiech. 
- Macie racje. Ale jeśli się kiedyś zranicie, to obiecuję, siłą was zmuszę do rozmowy, bo nie mam zamiaru przechodzić ponownie tych męczarni. Liam, masz już nigdy więcej nie znikać. 
- Tu się zgodzę z naszym Irlandczykiem - powiedziałaś i spojrzałaś smutno na Payne'a. 
- My też - dopowiedzieli Harry, Zayn i Lou. 
- Wiem. Przepraszam was. Już nigdy takiego czegoś nie zrobię. 
Ciągle się na niego patrzyliście, na co chłopak się speszył. 
- Obiecuję, no! 
- No - uśmiechnęłaś się i obdarzyłaś jego usta krótkim buziakiem. 
- Tylko oszczędzajcie nam tych czułości - Zayn udał, że jest przerażony. 
- I to mówi ten, który uwielbia kobiety! - zaśmiałaś się. 
Mulat pokazał zęby w uśmiechu. 
- Racja - stwierdził. 
- Ej, może w coś zagamy? - zaproponował Tommo. 
- No - powiedział Harry. 
- Jestem za! - krzyknął Niall. 
- Ja też. 
- A ty, Liam? - zapytał Lou. 
- Nie, ja dzisiaj tylko będę patrzył. 
- Och, jak tam chcesz - powiedział Harry i zajęli się wybieraniem gry. 
Uniosłaś głowę, żeby spojrzeć na Liama, i zobaczyłaś, że on też patrzy na ciebie. Mogłaś tak patrzeć w jego oczy, i patrzeć, i patrzeć, i patrzeć. To było cudowne. Jednak on lekko cię pocałował. Tak, patrzenie w jego oczy ma konkurencję. 
W końcu Payne wiedział o twoich uczuciach względem niego. A najlepsze jest to, że on czuje dokładnie to samo. 
- Kocham cię - szepnął. 
- Ja ciebie też, Liam. 
Delikatnie się pocałowaliście. Byłaś w końcu w pełni szczęśliwa.

niedziela, 25 listopada 2012

11. They Don't Know About Us. Cz 1.

 
~Z PUNKTU WIDZENIA HARREGO~

     Chłopaki długo nie musieli mnie namawiać, żebym z nimi poszedł na imprezę. Wybraliśmy najbliższy klub. W środku było bardzo głośno i bardzo dużo ludzi. Zayn i Lou od razu poszli tańczyć, a ja z Liamem i Niallem podeszliśmy do baru. Po chwili dołączyłem do chłopaków i wmieszałem się w tłum tańcząc. Wieczór minął bardzo przyjemnie. Chłopaki już poszli, a ja chwilę po nich. Usłyszałem jakiś krzyk. Wszyscy go usłyszeli, ale nikt nie zareagował, a chłopaki już byli daleko. Odwróciłem się i ujrzałem dziewczynę. Jakiś facet się do niej dobierał. Stanąłem w obronie dziewczyny, jak każdy powinien zrobić na moim miejscu. Uderzyłem faceta, a dziewczynę wyprowadziłem na zewnątrz. Była już nieźle wstawiona. Dopiero po chwili zacząłem się zastanawiać co mam z nią zrobić. Wyciągnąłem jej telefon z kieszeni i zadzwoniłem pod pierwszy numer. Była to jej przyjaciółka. Krótko przedstawiłem sytuacje, a ona obiecała, że przyjdzie. Czekałem dość długo, ale było warto.


 ~Z TWOJEGO PUNKTU WIDZENIA~

     Nie miałaś innego wyjścia. To była twoja przyjaciółka, więc musiałaś jej pomóc.
   -Oj przepraszam!- Byłaś tak zdenerwowana, że na kogoś wpadłaś.
   -To ty jesteś [t/i]- Spytał loczek.
   -Ym.. e.. tak.- Popatrzyłaś na nastolatka. Znałaś go z gazet i telewizji, obok niego była twoja przyjaciółka.- Aż tak z nią źle?
   -No, jak widzisz. Jesteś samochodem?
   -Nie, ale mieszkam tu niedaleko.
   -Pomogę ci ją zaprowadzić.- Jego pomoc wyglądała tak, że wziął twoją przyjaciółkę na ręce i zaprowadził pod twój dom. Otworzyłaś mu drzwi, a on położył ją na kanapie. Wyjaśniłaś wszystko mamie, która była bardzo zdziwiona tym, co się stało i odprowadziłaś Harrego do drzwi. Przystanął i przez chwilę się w Ciebie wpatrywał. Trochę cię to krępowało.
   -Hmm... Dzięki, że mi pomogłeś. Rzadko się zdarza, żeby była w takim stanie.
   -Nie ma za co.- Uśmiechnął się i zauważyłaś, że ma dołeczki. Mimowolnie na twojej twarzy również pojawił się uśmiech.- Masz jakieś plany na jutro? Może pójdziemy na kawę?- Zdziwiła Cię jego propozycja, ale spodobała. Wiedziałaś, że nic z tego nie będzie, ale mała kawa chyba nic nie znaczy.
   -Jasne.- Jego uśmiech stał się szerszy.
   -To jutro o 17.- Pomachałaś mu i wróciłaś do salonu, gdzie leżała Sidney. Na stoliku leżał laptop. Położyłaś go na kolanach i wróciłaś do swojego poprzedniego zajęcia.




NASTĘPNY DZIEŃ POŁUDNIE

   -Hej, [t/i]- Do twojego pokoju weszła twoja, jeszcze zaspana, przyjaciółka.- Możesz mi powiedzieć, co ja do cholery tutaj robię?- Usiadła na twoje łóżko i chwyciła się za głowę. Pewnie miała kaca.
   -Nie dziwię się, że nic nie pamiętasz. Przyprowadziliśmy Cię tutaj w takim stanie...
   -Przyprowadziliśmy?
   -Nie byłaś w stanie iść sama.
   -Ale, ja nie wypiłam dużo. Dwa drinki i byłam tam z chłopakiem...
  -Jasne, tylko dwa drinki.
   -No serio. To niemożliwe, żebym się aż tak upiła. Chyba że... Nie. On by tego nie zrobił.- Nie wiedziałaś o co jej chodzi.
   -Ale czego? I kto?
   -Nie ważne.
   -Powiedz mi. Wiem tylko tyle, że jakiś koleś się do Ciebie dobierał, całe szczęście, że Harry Ci pomógł, bo mogłoby się to źle skończyć.
   -Jaki Harry? Opowiedz mi wszystko po kolei, bo się gubię.
   -Okej, okej. Harry usłyszał jak krzyczysz i ci pomógł, bo jakiś facet cię obmacywał, a potem zadzwonił do mnie, bo nie wiedział co ma z tobą zrobić.
   -A skąd wiedział, że ma dzwonić do ciebie?
   -Wybrał pierwszy numer z twojego telefonu.
   -Okej. Mam do ciebie prośbę.
   -Jaką?
   -Hmm... Mogłabyś nic nie mówić moim rodzicom? Wiesz, że oni by się wkurzyli.
   -Jasne, ale zadzwoń do nich, bo pewnie się martwią.
   -Okej, a masz numer od tego Harrego? Chciałabym mu podziękować.
   -Nie ma, ale dzisiaj się będę z nim widzieć, więc możesz podziękować mu osobiście.
   -Uuu... Spotkasz się z nim? Fajny jest?
   -My tylko na kawę idziemy.
   -Tak, na kawę, a potem wymienicie się numerami, wieczorne sms'y i godzinne rozmowy, a potem się zakochasz i tak się skończy 'tylko kawa'.
   -Nieprawda! Jak go poznasz to zrozumiesz dlaczego nie chcę, żeby to zaszło dalej.
   -A co, brzydki jest?
  -Nie. On jest najprzystojniejszym chłopakiem, jakiego kiedykolwiek widziałam.
   -To co?
   -Wiesz jak ma na nazwisko? Styles.- Zaczęła się śmiać.- Co w tym śmiesznego?
   -Może ci się tylko zdawało, że to on.
   -Nie wierzysz mi?
   -Nie za bardzo.
   -To się przekonasz.- Dziewczyna jeszcze bardziej się śmiała.





~Z PUNKTU WIDZENIA HARREGO~

     Stałem przez chwilę przed jej domem, aż w końcu zdobyłem się na odwagę, żeby zadzwonić do drzwi. Chwilę później otworzyła mi jej mama.
   -Już je wołam. Wejdź.- Przekroczyłem próg nic nie mówiąc. Dopiero potem do mnie dotarło, co ona powiedziała.
   -Je?- Spytałem, a w odpowiedzi dostałem zdziwione spojrzenie. Do przedpokoju weszła [t/i], a ja się szeroko uśmiechnąłem. Ona była taka ładna i miała prześliczne oczy, w które mógłbym patrzeć godzinami.- Hej.
   -Cześć. Nie masz nic przeciwko, żeby Sidney z nami szła?
   -Jaka Sidney?- no moja przyjaciółka, którą wczoraj pomogłeś mi odholować.
   -Jasne, że nie.- Super. Miałem nadzieję, że będziemy tylko we dwójkę. Ona naprawdę mi się spodobała, ale ja jej chyba nie. Musiałem ją do siebie przekonać.
   -Nie, ja wam nie będę przeszkadzać. Chciałam ci tylko podziękować, za wczoraj.- W drzwiach ukazała się dziewczyna. Gdy tylko mnie zobaczyła nerwowo spojrzała w stronę [t/i]- Niech to! Przegrałam zakład.
   -Jaki zakład?- Spytałem nie wiedząc co się dzieje.
   -Haha, Sidney nie chciała mi uwierzyć, że ty jesteś Harry z 1D i się z nią założyłam.
   -Znacie mnie?
   -Jak miałybyśmy cię nie znać?!- Krzyknęła Sidney.- Jeszcze raz bardzo ci dziękuję, ale ja już muszę spadać. Rodzice mnie chyba zamordują.- Dziewczyna wyszła z domu, a za nią my.
   -To gdzie idziemy?
   -Na kawę najlepiej do Starbucks'a.- Ruszyliśmy w stronę mojego samochodu. [t/i] przez całą drogę się nie odzywała.
   -O czym myślisz?
   -Zastanawia mnie czemu w ogóle mnie zaprosiłeś.
   -No wiesz, jak chłopakowi się spodoba jakaś dziewczyna to on powinien ją gdzieś zaprosić.
   -Ale ty mnie nie znasz.
   -Dlatego cie zaprosiłem, żeby cię poznać, ale ty chyba nie za bardzo mnie lubisz.- Usiedliśmy na miejscach w rogu kawiarni.
   -Nie chodzi o to. Ja staram się trzymać na dystans. Ty jesteś znany i dziwię się, że zwróciłeś na mnie uwagę.- Chwyciłem ja za ręce, które leżały na stoliku.
   -Dlatego, że jestem jak to nazwałaś znany, to nie mam prawa, żeby się zakochać?- Nie. Nie powiedziałem tego na głos. Kurwa!
   -Masz prawo. Ja nie mówię, że nie, ale ja nie jestem odpowiednią dziewczyną. My nie możemy być razem.
   -Dlaczego nie możemy?


~Z TWOJEGO PUNKTU WIDZENIA~

   -Harry proszę cię nie każ mi powtarzać tego po raz kolejny- westchnęłaś głęboko wyrywając rękę z uścisku, w jakim ją trzymał. nie mogli spróbować.- Jego smutny wyraz twarzy smucił cię jeszcze bardziej. Ty również byłaś w nim zakochana, ale nie chciałaś cierpieć. On był gwiazdą, jego fanki cię znienawidzą za to, że ty z nim jesteś, a nie któraś z nich.
   -Podaj chociaż jeden powód, który stoi na przeszkodzie, żebyśmy spróbowali.- Zagryzłaś wargi i jęknęłaś. Nie byłaś gotowa na taki związek. Zamknęłaś oczy byle tylko wyrwać się spod jego spojrzenia. Nie mogłaś sobie na to pozwolić, nie teraz.
   -Bo jesteś Harrym Styles'em.- Powiedziałaś po krótkiej ciszy.
   -No i co z tego?- Przełknęłaś ślinę. Wiedziałaś, ze popełniasz ogromny błąd. 'Będziesz cierpieć'- Słyszałaś głosy w głowie. Doskonale zdawałaś sobie z tego sprawę, ale...
   -Dobrze, spróbujmy.- Jego usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu, a twoje zrobiły dokładnie to samo. Chwilę później byłaś w jego ramionach.
   -Chodźmy stąd.
   -Gdzie?- Spytałaś.
   -Zobaczysz.- Jego uwodzicielski uśmiech trochę cię peszył.
Poszliście na spacer. Chodziliście po Londynie dowiadując się o sobie nowych rzeczy. Byłaś w nim zakochana jak jeszcze nigdy w nikim. Staliście pod twoim domem. Pocałował cię w policzek, a ty weszłaś do środka.
   -[t/i] chodź tutaj!- Usłyszałaś głos mamy.
   -Co się stało?- Spytałaś wystawiając głowę do kuchni.
    -Mam do ciebie złą wiadomość.
   -Co się stało?
...
________________________________________________________________

   Jest z Harrym, tak jak chcieliście ;))
  Postanowiłam rozdzielić to na części, bo jest straszne długie ;)

  Dodaję go tak późno, bo nie było mnie cały dzień na komputerze, a musiałam jeszcze to przepisać z telefonu ;)

  Aaa... jeszcze jedno.

  Wprowadzam nową zasadę. Od teraz kolejne imaginy pojawiać się będą dopiero wtedy gdy zostawicie komentarz pod ostatnim. 
Chyba nie ma sensu pisanie tego wszystkiego, skoro nikt tego nie czyta. Myślę, ze Ola uważa tak samo jak ja.
  Tak więc nowy imagin będzie, jeśli będzie komentarz.xx
~Evie.x
 

piątek, 23 listopada 2012

10. Zouis.

Ewa, czy ja mam mówić ci wszystko dokładnie? Mówiąc 'dodaj coś na bloga' miałam na myśli imagina. XD Ale dobra. 
Druga sprawa. Muszę was poinformować, że NIGDY nie czytałam ŻADNEGO Zouisa. Wyszło dziwnie, bo za cholerę nie potrafiłam sobie tego wyobrazić. Ten imagin powstał za prośbę Ewy i Joli. Gdyby nie one, nie napisałabym tego, uwierzcie. Także ten, miłego czytania tego... czegoś. Nie będę nawet pisać, jakie to idiotyczne. 
Aha, i ostrzegam, że +18 again. Nie miejcie mi tego za złe, proszę! :D Po prostu tak jakoś wyszło. Następny będzie normalny, obiecuję. :) 
Enjoy.xx

***

- Mocniej, Zayn! – wyjęczał Louis do mojego ucha.
Spełniłem prośbę mojego kochanka i przyspieszyłem ruchy biodrami, czując, że za chwilę będę szczytował. Słyszałem nasze ciężkie oddechy. Muszę przyznać, że nic nie sprawia mi takiej radości, jak pieprzenie Tomlinsona. On jest taki… kobiecy. Nawet Perrie, moja dziewczyna, nie zadowala mnie tak jak on. Oczywiście, utrzymujemy to w tajemnicy. Wszystko by się zniszczyło, gdyby ludzie się dowiedzieli. Właściwie to nasze kontakty wyglądają prosto. Przy ludziach i w dzień jesteśmy przyjaciółmi, a w nocy… Noce spędzamy bardzo ciekawie.
- ZAYN! – krzyknął i wyjęczał kilka przekleństw, na które się uśmiechnąłem lekko.
Mieliśmy szczęście, bo Harry wyszedł z Niallem do klubu, a Liam wyjechał do rodziny, więc byliśmy sami. Dobrze, bo Louis wydarł się na cały głos, gdy doszedł. Nie powiem, podnieciło mnie to jeszcze bardziej, pomijając to, że w tym samym momencie też doszedłem, także krzycząc. Wykonałem jeszcze kilka mocniejszych pchnięć i wyszedłem zmęczony z chłopaka. Opadłem na poduszki koło niego, a on wtulił się we mnie. Byliśmy mokrzy od potu, ale nie przeszkadzało nam to.
- Zayn – wyszeptał, zataczając palcami kółka na moim brzuchu.
- Tak? – zapytałem równie cicho.
- Nigdy mi się to nie znudzi.
Zaśmiałem się.
- Mi też nie, Lou – objąłem go ramionami. – Mi też nie.

***

- Więc, Zayn – zwróciła się prezenterka do mnie. – Wszystkim wiadomo, że jesteś w związku z Perrie Edwards z zespołu Little Mix.
Pokiwałem twierdząco głową, uśmiechając się przy tym. Taa, związek, bo związek, ale w łóżku wolę Louisa. Chociaż w wywiadzie tego nie powiem.
- Długo jesteście już razem?
- Jakiś czas – odparłem wymijająco.
- Długo, prawda?
- Tak. – Za długo.
- A ty, Louis – tu zwróciła się do mojego nocnego przyjaciela – jesteś z Eleanor Calder. Także długo tworzycie parę, jak nam wiadomo.
- Tak, i mam nadzieję, że będziemy razem jeszcze długi czas – odpowiedział z uśmiechem.
Spojrzałem na niego ukradkiem z zazdrością, gdy kobieta zajęła się Niallem. Wiedział, że jestem o El zazdrosny. A on był zazdrosny o Pezz. Co ja mogę za to? Nie zerwę z nią, bo jest dobrą przykrywką, a poza tym menedżer zacznie na mnie jechać, bo przez to może nam ubyć fanów. Nie wiem w jaki sposób, ale okej.
Starszy chłopak posłał mi zadziorne spojrzenie, po czym oblizał dolną wargę. Poczułem, że mój kolega domaga się zainteresowania. Zrobiło mi się głupio, że tak reaguję na najmniejszy jego gest. Pochyliłem się do przodu, żeby ukryć wypukłość w spodniach. Tommo oczywiście ją wcześniej zauważył i teraz powstrzymywał zwycięski uśmiech. Boże, jak on mnie czasem wkurza. Ale co ja mogę za to. Wyłączyłem się na zewnętrzne bodźce i zacząłem się zastanawiać nad krótkim wypadem do toalety po wywiadzie. Musiałem sobie ulżyć i obawiałem się, że nie wytrzymam do nocy.
Harry uderzył mnie w ramię.
- Au! Co? – zapytałem wkurzony i potarłem sobie bolącą kończynę.
- Kończymy, Z.
- Aha – bąknąłem i skupiłem wzrok na prezenterce, ale nie umiałem się skupić, bo w moich myślach pojawiły się obrazy, co moglibyśmy robić z Lou w toalecie. Tego jeszcze nie było.
- Dziękuję, chłopcy, za wywiad – powiedziała.
- My także dziękujemy – odpowiedzieliśmy razem, wstając z kremowej kanapy.
- ONE DIRECTION! – krzyknęła na zakończenie, pokazując na nas, a z widowni doszły nas głośne wrzaski fanek w studiu.
Pomachaliśmy z uśmiechami. Reżyser pokazał, że kamera została wyłączona, więc odetchnęliśmy i ruszyliśmy w stronę garderoby. Szybko się przebraliśmy, po czym wyszliśmy na korytarz, na którym czekał już Paul.
- Ej, Paul! – zawołałem. Mężczyzna się odwrócił, patrząc na mnie pytająco. – Musimy iść z Lou szybko do łazienki, zaraz was dogonimy, ok?
Westchnął.
- Dobra, ale szybko. Czekam przy wyjściu z budynku.
Pokiwałem głową i pociągnąłem niczego nieświadomego Tomlinsona w stronę toalet. Gdy drzwi się za nami zatrzasnęły upadłem na podłogę, patrząc, czy w żadnej kabinie nie ma kogoś.
- Zayn! Co ty wymyśliłeś?!
- Cicho – odpowiedziałem, podnosząc się z podłogi i ciągnąc go w stronę ostatniej kabiny. – Nie wytrzymam do wieczora, Lou.
Od razu zrozumiał i zamknął za nami drzwi, po czym odwrócił się i łapczywie wpił w moje usta. Popchnął mnie na ścianę, dobierając się do paska jeansów. Całkowicie się mu poddałem. Wiedziałem, że będzie umiał mi dogodzić. Nie przestając mnie całować, rozpiął moje spodnie i wsunął dłoń pod materiał czarnych, opiętych bokserek. Ujął mojego kolegę w palce, po czym zaczął jeździć dłonią w górę i w dół, co sprawiało, że zaczynałem robić się twardy. No dalej, Louuuu! Obciągnij mi, błagam!
Jakby czytając w moich myślach, wyciągnął swoją dłoń, oderwał się od moich ust, delikatnie przygryzł skórę szyi i upadł przede mną na kolana. Rzucił mi pożądliwe spojrzenie i złapał gumkę bokserek. Oblizał seksownie wargi i powoli zaczął ciągnąć moją bieliznę w dół. Boże, czemu on się tak nade mną znęca?! Wie, że takie powolne działanie mnie irytuje. Jednak nie mogłem nic powiedzieć, bo sposób, w jaki to wszystko robił, był tak cholernie gorący, że aż zaparło mi dech. Te jego przemyślane ruchy, sposób ich wykonywania… Bardziej mnie podniecały. Dużo bardziej. W końcu czarny materiał uwolnił mojego przyjaciela, który stanął prosto przez twarzą Louisa. To wszystko była jego wina! Niech mi teraz pomoże ulżyć!
- Kurwa, Louis, szybciej!
Uniósł brew.
- Szybki numerek po wywiadzie, Zayn? Niegrzeczny chłopczyk. Trzeba cię ukarać.
Nie zdążyłem nawet mrugnąć, a poczułem ciepłe usta na moim członku. Zamknąłem oczy i odchyliłem głowę do góry, wydając z siebie cichy jęk. Jak on to robił? Był lepszy od niejednej dziewczyny! Przestałem myśleć. Czułem tylko Louisa, który się ze mną drażnił. Poczułem lekką irytację, gdy na chwilę zahamował ruchy swojego języka, ale zaraz się uspokoiłem, bo zaczął szybciej poruszać głową, rekompensując mi tą sekundę przerwy.
Po krótkim czasie, gdy już praktycznie doszedłem w jego ustach, ktoś otworzył drzwi do łazienki. Momentalnie wepchnąłem sobie do ust pięść, żeby nie krzyknąć. Louis połknął spermę i podniósł się na moją wysokość. Oddychałem ciężko. Schyliłem się, żeby podnieść bokserki i spodnie, po czym się zapiąłem. Spojrzałem na Tomlinsona, a on się bezczelnie śmiał! Co za kretyn! Pokręciłem głową z rezygnacją i zaraz pokazałem mu, żeby był cicho, bo osoba, która weszła do łazienki, zamknęła się w kabinie po drugiej stronie pomieszczenia.
Cicho otworzyliśmy drzwi. Na przeciwległej ścianie było długie lustro. Louis już podchodził do wyjścia, ale ja, jak to ja, musiałem jeszcze spojrzeć na swoje odbicie. Oczy mi się świeciły. Zajebiście. Zacząłem ręką poprawiać włosy, ale starszemu chłopakowi bardzo się śpieszyło, bo cofnął się i pociągnął mnie za rękę w stronę wyjścia na korytarz.
Szybko wybiegliśmy z budynku. Na dużych, szerokich schodach czekał Paul, którego mina nie wróżyła dobrze. Podeszliśmy do niego z minami niewiniątek.
- Ostatni raz puszczam was razem do kibla – warknął i ruszył w stronę dużego auta. Uśmiechnęliśmy się do siebie z Louisem, po czym poszliśmy za nim.

***

- Jaki film oglądamy? – zapytał się Niall.
- Horror – odpowiedział Harry, grzebiąc w stercie płyt.
- Wiecie co – powiedziałem, przeciągając się. – Jestem strasznie zmęczony, chyba pójdę się położyć.
Louis przyjrzał mi się, a ja posłałem mu sugestywne spojrzenie. Natychmiast zaczął ziewać.
- Taaak. Ja też chyba pójdę już spać.
Jednocześnie wstaliśmy.
- Dobranoc – powiedziałem, idąc w stronę schodów.
- Tak, dzieciaki – dopowiedział Lou. – Erotycznych.
Trójka pozostała w salonie zaczęła się śmiać. Louis dogonił mnie na schodach. Nasze pokoje były zaraz obok siebie, więc był blisko. Stojąc pod moimi drzwiami przycisnąłem go do ściany, całując delikatnie.
- Zaraz do ciebie przyjdę, kocie – wyszeptałem uwodzicielsko i zamknąłem za sobą drzwi z pokoju.
Szybko się rozebrałem, po czym wskoczyłem pod prysznic. Uderzyłem się przy tym w głowę. Rany, aż tak spieszy mi się do Louisa? Nawet się nie zorientowałem, że tak bardzo się uzależniłem od zabaw z nim. No ale co ja mogę za to, że on mnie tak pociąga?
Wyszedłem z kabiny, ponownie się uderzając, tym razem jednak w rękę. I mocniej. Mogę się założyć, że będę miał sine ramię. W każdym razie, ubrałem czyste bokserki, w których miałem ‘spać’. Tak, bo ja będę spał. Z Louisem? Nie, jak on jest taki napalony.
Wyszedłem z łazienki, a w pokoju czekała na mnie miła niespodzianka. Miła, seksowna, uwodzicielska niespodzianka. Lou leżał już w moim wielkim łóżku. Miał na sobie spodnie z dresu, do tego białą koszulkę, a jego włosy były jeszcze wilgotne. Do tego uśmiechał się tak słodko, że nie wytrzymałem, dobiegłem do kontaktu, zgasiłem światło i dosłownie wskoczyłem na niego.
- Zayn, opanuj się! – powiedział ze śmiechem.
- Przepraszam, LouLou – odpowiedziałem cicho, wtulając twarz w szyję szatyna. Pachniał mydłem i po prostu Louisem. Wciągnąłem głęboko powietrze, wypuściłem je, widocznie łaskocząc go, bo zaśmiał się i potarł szyję.
- To łaskocze! – wykrzyczał szeptem.
Zaśmiałem się tylko i zacząłem go całować po szyi, co chwilę przygryzając jego delikatną skórę. Wiedziałem, że mu się podoba, bo mruczał co chwilę. Obawiałem się tylko, że któryś z chłopaków może wejść w każdym momencie. Oni byli w stanie tak zrobić. Ale przestałem się tym przejmować, gdy Lou przewrócił mnie na plecy, a sam znalazł się nade mną. Teraz to on całował moją szyję, schodził coraz niżej, bawił się moimi sutkami…
Ktoś otworzył drzwi.
- CO JEST, KURWA?!
Odepchnąłem od siebie Louisa, a mój pokój zalało światło. W drzwiach stał Niall z oczami wielkimi jak monety i otwartymi ustami. Tomlinson wylądował na ziemi, a ja momentalnie usiadłem.
- Niall, to nie tak jak myślisz… - zacząłem, ale Horan mi przerwał.
- Nie tak jak myślę?! Czy Louis właśnie nie chciał cię przelecieć?!
- Co jest, Niall?
Za blondynem pojawił się Liam z Harry’m. Przyjrzeli się sytuacji w pokoju i chyba wysnuli dobre wnioski.
- Ee… - zaczął Liam. – Czy Niall… wam w czymś… przeszkodził?
Westchnąłem i zakryłem twarz dłońmi.
- Czemu nic nie powiedzieliście? – zapytał się Styles.
Nie tak miało być, szlag by to wszystko trafił…
- Chłopaki – zaczął Louis po cichu. – Słuchajcie… Nie jesteśmy z Zaynem razem…
- Nie? – zapytał z sarkazmem Horan. Jednak można było wyczuć w jego głosie nutę rozbawienia.
- Nie – powtórzył stanowczo Tommo. – Po prostu… Cholera. Nie wiem jak to…
- Po prostu – podpowiedział mu Hazz – zaspokajacie się, bo Perrie i El wam już nie wystarczają.
- Nie! – poderwałem się.
Wszyscy na mnie spojrzeli.
- To nie tak, Harry – powtórzyłem spokojniej. – Po prostu… Hm. Lubimy się z Louisem…
- Lubicie się pieprzyć – dopowiedział Niall.
Posłałem mu piorunujące spojrzenie.
- Niall – powiedział karcąco Liam. – Zayn, Lou – zwrócił się do nas. – Słuchajcie… My jesteśmy tolerancyjnymi ludźmi. Możecie być… gejami, a nam to nie przeszkadza. Przecież ciągle będziecie naszymi przyjaciółmi.
- Właśnie – stwierdził blondyn. – Ale, cholera, zamykajcie drzwi, albo coś… Nie chcę widzieć ponownie waszej gry wstępnej.
Udał, że jest przerażony. Aż tak źle to wygląda? Louis wybuchnął śmiechem, a zaraz po nim Liam i Harry. Niall tylko wyszedł z pokoju, ale zanim przekroczył próg zobaczyłem jego uśmiech, który starał się zatrzymać.
- Okej – powiedziałem. – Po 1. My nie jesteśmy gejami – spojrzałem na szatyna z podłogi. – Chyba. Ja przynajmniej nie, sądzę, że jestem bi, wiecie, dziewczyny nadal mnie kręcą…
- Właśnie – poparł mnie Tommo.
- Po 2… - rzuciłem się w stronę dwóch chłopaków stojących w drzwiach. – Dziękujemy za wyrozumiałość.
Przytuliłem ich mocno. Serio, kochani są. Nie myślałem, że tak zareagują. Bałem się, że zaczną się nas brzydzić czy coś.
- Spokojnie, Zayn – Liam poklepał mnie po plecach. – Nam to naprawdę nie przeszkadza.
- Mhm – mruknął Harry na znak zgody.
- No dobra! – krzyknął Niall, stojący przy schodach. – Dosyć już, to będzie nasza tajemnica. Koniec tych czułości, Li, Hazz, dajcie im dokończyć zabawę.
Wszyscy się zaśmialiśmy. Nie mogłem sobie wymarzyć lepszych przyjaciół.
- Dobranoc – powiedział Harry i uśmiechnął się do mnie i Lou ironicznie, tak, jak zawsze.
Lou wziął poduszkę i rzucił w Stylesa zanim zniknął na dole.
- Ej!
Zamknęliśmy drzwi na klucz, a Louis od razu się do mnie zbliżył, popychając na łóżko.