Heej :) Podobał wam się imagin od Oli?? :) Myślę, ze tak :D To teraz moja kolej ;p
Pisałam go dwa dni i nawet mi się on podoba. Taki trochę... inny :)
Komentujcie :))
Miłego czytania :3
_______________________________________
-Och,
przepraszam.- Usłyszałam głos chłopaka, który na mnie wpadł.
Ten koleś, był nawet ładnym kolesiem. Miał blond włosy i słodki
uśmiech.
-Nie
ma za co.- Uśmiechnęłam się do niego i dalej szłam w stronę
domu.
-Mamo,
jestem.- Rzuciłam plecak do pokoju i poszłam pomóc mamie w
obiedzie.- Czemu są trzy talerze?
-Twój
ojciec do nas przyjdzie na obiad. Chcemy ci o czymś powiedzieć.
-Coś
się stało?
-Tak,
ale dowiesz się wszystkiego za chwilę.- Drrr... dzwonek do drzwi.-
Idź otworzyć, to pewnie Michael. - Podeszłaś do drzwi, otworzyłaś
je i przywitałaś się z tatą.
-Powiecie
mi o co chodzi?- Zaczęłam się niecierpliwić. Co chcieli mi
powiedzieć takiego, że musieli być przy tym obydwoje. Coś czułam
że to nie będzie dobra wiadomość.
-Tak,
skarbie. Powiemy ci.- Odezwał się mój tata.
-No
to słucham.
-Wiesz
że jadę do sanatorium i nie będę mogła cię pilnować przez
miesiąc czasu.- Zaczęła mama.
-No,
ale ja mam 17 lat. Mogę zostać sama na miesiąc czasu.
-No
właśnie nie możesz. Wprowadzisz się do nas.- Tata miał na myśli
siebie i swoją nową dziewczynę. Mieszkali ponad sto kilometrów od
nas. W Londynie.
-Nie.
Nawet o tym nie myślcie. Nie wyprowadzę się. Muszę chodzić do
szkoły. Nie ma takiej opcji.
-No
to ja w takim razie zostaję w domu.- Powiedziała mama. Nie mogłam
na to pozwolić. Ona była chora. Musiała jechać do tego
sanatorium. Musiałam się zgodzić.- Nie mamo. Ty tam pojedziesz.
-Czyli
zgodzisz się na miesiąc pojechać do taty? - Spytała niepewnie.
-Tak
pojadę, ale tylko ze względu na ciebie.
-Kocham
cię.- Mama mnie przytuliła. Nie chciałam jechać do taty tylko z
jednego powodu. Tym powodem była jego nowa dziewczyna. Nie lubiłam
jej. Ona była sztuczna i taka pewna siebie. Nigdy nie pozwalałam
jej wejść sobie na głowę i to ją denerwowało.
-Ja
ciebie też. Dobra, co jemy bo umieram z głodu.- Po posiłku poszłam
się spakować. Jutro wyjeżdżaliśmy. Dopiero po 17 mogliśmy, bo
do 60:30 miałam lekcje. Spakowałam ubrania i kilka
najpotrzebniejszych rzeczy z pokoju, takich jak aparat fotograficzny,
pamiętnik, kilka książek, gitarę i zeszyty. Wzięłam laptopa i
weszłam na skype'a. Zadzwoniłam do swojej najlepszej przyjaciółki
Alex.
-Hej
[t/i] co tam u ciebie?
-Wszystko
do dupy.
-Co
się stało?
-Mama
wymyśliła, że na miesiąc czasu mam zamieszkać u taty.
-Co
w tym złego?
-To,
ze ta żmija tam będzie.
-Ale
to jedyny minus. Londyn to duże miasto. Może znajdziesz tam swoją
drugą polówkę. Spodoba ci się.
-No
nie wiem. Nie jestem przekonana do tego wyjazdu.
-Nie
pierdol mi tu. Będzie dobrze. Masz jechać.
-Nie
mam wyjścia. Jestem już spakowana.
-Jak
spakowana?! Myślałam, że przyjdziesz pojutrze do mnie na domówkę.
Wiesz że to są moje urodziny i chcę, żebyś była.
-Wiem,
ale nie mogę, Tata dzisiaj po mnie przyjechał. Jutro po szkolę
jadę.
-To
jutro chodźmy gdzieś razem.
-Chyba
mówię, że po szkolę jadę.
-No
to co? Urwiemy się z lekcji. Nie możesz o mnie zapomnieć przez ten
czas.
-Nie
martw się nie zapomnę.
-Czyli
się zgadzasz. Jutro po ciebie przyjdę. Paa.- Nie zdążyłam nawet
nic powiedzieć, bo się rozłączyła. Z jednej strony nie mogłam
wagarować, ale z drugiej to jedyna okazja by spędzić razem czas.
Opadłam bezwładnie na łóżko. Po chwili jednak zeszłam.
Krzątałam się po pokoju sprawdzając czy czegoś nie zapomniałam.
Cały pokój przeszukałam, ale nic mi się w oczy nie rzuciło.
Zeszłam do salonu, żeby pooglądać telewizję. Przez przypadek
usłyszałam rozmowę rodziców.
-Nie
chcę, żeby przy tym była.
-A
myślisz, że ja chcę?
-Ona
nie może się o tym dowiedzieć. Znaczy ma się dowiedzieć, ale
dopiero potem. Nie pozwól jej mnie zobaczyć.
-Nie
martw się. Będzie dobrze. Powiem jej jak...
-O
co chodzi?- Spytałaś, nie wiedząc czemu miała służyć ta
rozmowa.- Czego mi macie nie mówić?
-Nic
takiego skarbie.
-Czemu
mam nie zobaczyć mamy. O czym mam się dowiedzieć potem?
-Dowiesz
się w swoim czasie.
-Zajebiście.
Dalej mnie okłamujcie, a potem się dziwcie, że nie chce z wami
mieszkać.- Wyszłam trzaskając drzwiami. Ubrałam buty i płaszcz.
Szyję owinęłam szalikiem i założyłam czapkę do kompletu. Było
zimno jak na koniec października. Wyszłam. Chodziłam smętnie po
uliczkach mojego miasta. Nie chciałam być w domu z ludźmi, którzy
mnie okłamują. Po kilku godzinach wróciłam do domu. Nikt nie
zwrócił uwagi, że wróciłam. Poszłam do swojego pokoju. Wzięłam
piżamę i poszłam się wymyć. Był to dłuuugi prysznic. Zrobiłam
sobie warkocza, bo lubiłam gdy moje włosy były lekko kręcone. W
pokoju podłączyłam telefon do ładowania położyłam się spać.
-Obudził
mnie dzwonek do drzwi. Spojrzałam na telefon. Była już 8:30. za 30
minut miałam być w szkole. Szybko założyłam ubrania naszykowane
wczoraj, wymyłam zęby i przeczesałam włosy, które pokręciły
się za bardzo niżbym chciała. Zeszłam na dół, a w przedpokoju
stałam moja przyjaciółka. Całkowite przeciwieństwo mnie. Wysoka,
blond włosy i niebieskie oczy. Jedynie charakter miałyśmy podobny,
ale ja byłam bardziej odpowiedzialna. Założyłam okrycie
wierzchnie, buty i wyszłyśmy. Alex wymyśliła, żeby pójść się
zabawić, więc wybrałyśmy wesołe miasteczko. Nikt nie zwróci tam
na nas uwagi. Bawiłyśmy się dobrze, ale niestety kiedyś musiał
być koniec. Przytuliłyśmy się i rozeszłyśmy.
W
domu było dziwnie cicho. Weszłam do salonu, a mama wzięła mnie w
objęcia.
-Zaraz
Michael zawiezie mnie do sanatorium. Chcę się pożegnać.
-Zobaczymy
się za niedługo.- Po tych słowach zaczęła płakać.- Nie płacz.
To tylko miesiąc.
-Aż
miesiąc. Wiesz że będę tęsknić. Słuchaj się taty.
-Mamo
ja mam...
-Tak,
wiem że masz siedemnaście lat, ale dla nas jesteś małą
dziewczynką. Pamiętam jak stawiałaś pierwsze kroki, wybacz, że
nie umiem przyzwyczaić się, że już dorastasz. Dla mnie zawsze
będziesz taka mała.- Odsunęła się ode mnie, ale po chwili znowu
przytuliła.
-No
chodźmy już, bo się spóźnimy.
-Kocham
cię [t/i].
-Ja
ciebie też mamo.- Odprowadziłam ich do drzwi i pomachałam mamie na
pożegnanie. Zamknęłam je za sobą i odetchnęłam. Taty nie będzie
przez godzinę więc poszłam do swojego pokoju schować ładowarkę,
która dalej leżała na biurku i laptopa, który... nawet nie
wiedziałam gdzie on jest. Leżał na podłodze. Idealne miejsce. Gdy
wszystko spakowałam, położyłam się na łóżku i zaczęłam
rozmyślać jak to będzie w Londynie. Długo mi to nie zajęło.
Przerwał mi głos taty.
-Chodź
już!
-Już,
ale musisz znieść mi walizkę na dół, bo sobie nie poradzę.]
-Poczekaj.-
Cały tata. Najpierw mnie pogania, a teraz każe mi czekać.
Uśmiechnęłam się pod nosem. Cieszyła mnie myśl, że znowu będę
mieszkać z tatą.- Idź już do samochodu.- Zrobiłam tak jak
powiedział. Wzięłam ze sobą bagaż podręczny, w którym miałam
laptopa (gdyby mi się nudziło), aparat (gdyby po drodze było coś
ciekawego) i oczywiście telefon. Usiadłam na miejscu pasażera i
cierpliwie czekałam na tatę. Pierwszy raz jechałam do Londynu.
Wiedziałam że będzie to niezła przygoda.
-To
jak, jesteś gotowa?- Spytał tata.
-Hmm...
chyba tak. Na pewno tak.- Uśmiechnęłam się sztucznie. Tata usiadł
za kierownicą i ruszyliśmy. Po drodze tata opowiadał mi o czasach,
których nie pamiętałam. Miło było słuchać co robiło się
kilkanaście lat temu. Droga minęła szybko. Za szybko.
-Chcesz
już iść do domu, czy może pójdziemy się przejść?
-Wolę
to drugie.- Skrzywiłam się. Tata to zauważył.
-[t/i]
zależy mi na tym, żebyś zaprzyjaźniła się z Lisą. Ona jest dla
mnie kimś ważnym.
-Nie
zaprzyjaźnię się z nią. Ona mnie nie lubi, a ja jej. Nie oczekuj
ode mnie tego, że zaprzyjaźnię się z kobietą, przez którą się
rozwiedliście.
-Ty
myślisz, ze my rozwiedliśmy się przez nią?- Zdziwił się tata.
-Tak.
Tak myślę. Nigdy nie chcieliście powiedzieć mi czemu się
rozstaliście.
-Nie
chodzi o to, że nie chcieliśmy. My po prostu sami nie wiemy
dlaczego to zrobiliśmy. Ja czasami żałuję, ale to był wybór
twojej matki. Oddaliliśmy się od siebie. Ja często chodziłem do
pracy, wyjeżdżałem, a ona myślała że ją zdradzam.
-A
robiłeś to?
-Nie.
Oczywiście, ze nie!- Chodziliśmy po jakimś londyńskim parku.
-Pozwoliłeś
jej odejść?
-To
nie miało sensu. Ona mnie nie kochała. Nie miałem na to wpływu.
Dałem jej rozwód, bo ją kochałem. Zrobiłbym wszystko, żeby była
szczęśliwa.
-Dalej
ja kochasz?
-Nigdy
nie przestanę, ale nie mógłbym do niej wrócić.
-Dlaczego?
-Bo
ona nie kocha mnie.
-Poczekaj,
bo czegoś nie rozumiem. Czemu ty w ogóle jesteś z Lisą.
-Sam
czasem się zastanawiam.
-Nie
uważasz, że ona może czuć się dziwnie? To tak jakbyś był z
mamą i wiedziałbyś, że ona cię nie kocha, ale dalej byś z nią
był.
-Masz
rację.
-Co
masz zamiar zrobić?
-Porozmawiam
z nią. Idziemy już?
-Nie,
ja jeszcze trochę pochodzę. Nie będę wam przeszkadzać.
Powodzenia.
-Ale
przyjdź przed jedenastą.- Była już dwudziesta. To logiczne, że
wrócę przed jedenastą. Co miałabym robić trzy godziny? Pytałam
siebie w myślach. Tata poszedł. Usiadłam na jakiejś ławce. Nigdy
nie pomyślałabym nawet, że tata wciąż kocha moją mamę.
Zastanawiam się jakby to było, gdyby się nie rozeszli.
-Jesteś
tu?- Usłyszałam jakiś głos. Spojrzałam do góry, a nade mną
stał jakiś chłopak. Twoją uwagę zwróciły jego oczy. Były
ciemno brązowe. Podobne do twoich. Uśmiechnęłaś się, a on
zrobił to samo.
-Przepraszam,
zamyśliłam się.
-Pytałem
się, czy tu jest wolne.
-Już
tak, ja zresztą muszę już iść.- Chłopak chwycił mnie za rękę.
-Nie
idź, proszę.- Z powrotem usiadłam na ławkę.- Jestem Liam Payne,
a ty?
-Coś
mi mówi twoje nazwisko...
-Może
mnie znasz. Jestem jedną piątą One Direction.
-To
ty? Wybacz, że nie poznałam na początku, ale jest już ciemno i w
ogóle...
-Nie
przejmuj się.
-Podobają
mi się wasze piosenki. Można powiedzieć, że jestem waszą fanką.
-Chcesz
autograf, albo zdjęcie?
-Nie
mam przy sobie nic do pisania, ale mam aparat.- Zaśmiał się.
Zrobiliśmy sobie kilka zdjęć i usiedliśmy na ławkę.
-Czemu
siedzisz tu sama?
-Chciałam
pomyśleć.
-Myślałem,
że coś się stało.
-Nie,
wszystko okej.
-Gdzie
mieszkasz? Odprowadzę cię.- Nie wiedziałam. Nie zapytałam się
taty jaki jest jego adres.
-Nie
wiem...- Liam zrobił zdziwioną minę,- Nie jestem walnięta. Nie
martw się. Ja po prostu przyjechałam do taty i nie znam jego
adresu.
-Mogłaś
od razu mówić. Zadzwoń do niego.- Zamiast zadzwonić wysłałaś
mu esemesa. Odpowiedź pokazałaś chłopakowi.- To niedaleko. Jak
długo zostaniesz w Londynie?
-Miesiąc.
-A
co cię tu sprowadziło?
-Moja
mama jechała do sanatorium, więc musiałam tu przyjechać.- Liam
spojrzał na jakiś budynek i się zasmucił.
-Naprawdę
musisz już iść?- Spojrzałaś na zegarek. Była już 22.
-Mam
jeszcze godzinę.- Uśmiechnął się i chwycił cię za rękę.
-Mogę
pokazać ci swój Londyn?
-Jasne.
- Liam uśmiechnął się szerzej. Pobiegliście w jakieś miejsce.
Było tam pięknie. Dużo ludzi i każdy trzymał lampion.
Dostaliście i swój.
-Pomysł
życzenie, zapal go i wypuść.- Zamknęłam oczy i za chwilę mój
lampion się uniósł.
~Z
PERSPEKTYWY LIAMA~
Gdy
znicz tej dziewczyny się uniósł pomyślałem swoje życzenie i mój
również znalazł się w powietrzu. Zrobiła kilka zdjęć. Objąłem
ją i razem patrzeliśmy na swoje lampiony, do których dołączyły
się inne. Gdy straciłem swój z oczu nie wytrzymałem i pocałowałem
ją.
-Jakie
było twoje życzenie?- Spytała mnie.
-Moje
już się spełniło.- Pocałowałem ją ponownie.
-Moje
też.- Odpowiedziała. Chwyciliśmy się za ręce i zaczęliśmy
śmiać. Spojrzała na telefon, który dzwonił.- Cholera. Jest po
jedenastej. Powinnam już iść.
-Odprowadzę
cię.- Szliśmy szybko, żeby nie miała nieprzyjemności przeze
mnie. Pod jej domem pocałowaliśmy się po raz ostatni dzisiaj i
weszła do domu.- Chwila.- Zawołałem.- Nadal nie wiem jak masz na
imię.- Przystanęła i odwróciła się w moją stronę.
-[t/i]-
I zamknęła drzwi. Stałem jeszcze przez chwilę pod jej domem, a
potem poszedłem do siebie. Było strasznie głośno. Harry i Zayn
kłócili się o pilota, Lou próbował ich uspokoić, a Niall coś
jadł. Gdy wszedłem wszyscy zamilkli i się na mnie patrzyli.
-Co
się stało? Mam coś na twarzy?
-Tak.
Dziwny uśmiech stary.- Powiedział Lou.- Jak ona się nazywa?-
Przyjaciel znalazł się obok ciebie i objął ramieniem.
-Nic
wam nie powiem, bo nie chcę zapeszać. Jest coś na kolacje?
-Zapytaj
Nialla. Zrobiliśmy, ale on został z jedzeniem sam na sam, więc
spodziewaj się, że nie.- Powiedział Hazza.
-Ale
zostawiliście mi tylko trochę. Nie wiedziałem, że mam to też
zostawić Liamowi.
-Dobra,
dzisiaj się nie pogniewam. Nawet nie chce mi się jeść. Idę do
siebie.- Rzuciłem się na granatową pościel. Mój telefon zaczął
wibrować w kieszeni.
'Znalazłam
karteczkę w kieszeni. Dziękuję za wspaniały wieczór. Myślę, że
możliwość spędzenia całego miesiąca w Londynie nie jest zła
:)'
Od
razu odpisałem.
'Szkoda,
że tylko miesiąc...'
'Zgadza
się. Idę już spać. Dobranoc'
'Miłych
snów :)'
Zasnąłem
z telefonem w ręce. Pobudkę miałem gwałtowną i... głośną. Do
pokoju wpadł Lou i Harry.
-Liam,
powiedz mu coś.- Krzyknął Hazza.
-Ciszej.
Co się stało?
-On
chce wyjechać z El na dwa tygodnie do USA.
-No
i co w tym złego?
-To,
że mamy w tym czasie trzy koncerty. Nie będziemy ich odkładać
tylko dlatego, że on sobie wymyślił rocznicę w LA.
-Lou,
Harry ma rację. Nie zawiedziemy fanów.
-A
ja nie chcę zawieś Eleanor!
-Nie
będziemy przez ciebie odwoływać koncertów!- Krzyknął Hazza.
-To
zaśpiewajcie beze mnie.
-Lou.
Przemyśl to, a teraz stąd idźcie.- Wyszli. Ja zebrałem się i
poszedłem do kuchni, żeby coś zjeść. Niall i Zayn zrobili
śniadanie. Na stole leżała jajecznica z pomidorami, mozzarellą i
liśćmi mięty. Po śniadaniu napisałem do [t/i].
'Masz
dzisiaj czas? Chciałbym cię poznać z chłopakami.'
'Jasne.
W domu nie mam co robić.'
'Spotkamy
się za godzinę w parku? Wiesz gdzie.'
'Okej
:)'
-Li,
co się tak szczerzysz do tego telefonu?- Spytał Zayn. Posłałem mu
spojrzenie w stylu: Lepiej nie pytaj.
-Zaraz
idę. Ogarnijcie tu trochę, bo przyjdę z kimś.
-Okej.
~Z
TWOJEJ PERSPEKTYWY~
Czekałam
na Liama pół godziny, ale go nie było. Pewnie mnie wystawił.
Mogłam się tego spodziewać. Kim ja dla niego byłam? Nie byliśmy
razem. Jeden pocałunek chyba o niczym nie świadczył dla niego, bo
dla mnie znaczył on dużo.
-[t/i]
przepraszam za spóźnienie, ale miałem mały wypadek.- Usłyszałam
głos za plecami. Był to Li.
-Co
się stało? Nic ci nie jest?- Pocałował mnie w usta.
-nie,
wszystko w porządku, lekka stłuczka i to z mojej winy. Za bardzo
się spieszyłem do Ciebie i zagapiłem się.- Zrobiło mi się
głupio. Jak mogłam w ogóle pomyśleć, że mnie wystawił.- To
jak? Idziemy do mnie?
-Możemy
najpierw pogadać z moim tatą? Prosił mnie o to i chce cie poznać.
-Okej.
To chodźmy.- Poszliśmy do mojego nowego domu trzymając się za
ręce. Teraz miałam dobrą okazję, by się dowiedzieć jakie on ma
wobec mnie zamiary.
-Liam,
a jak mam cię przedstawić? Jako kto?
-Masz
jakieś wątpliwości?- Pocałował mnie. Było to pocałunek
bardziej namiętny niż poprzednie.
-Już
nie.- Przytuliłam się do niego. Po chwili wchodziliśmy do domu.
-To
ty mi rozwaliłeś samochód.- Tego się nie spodziewałam.
-To
Pan?- Zdziwił się mój chłopak.
-O
co chodzi?- stanęłam między nimi.
-On
niedawno we mnie wjechał.
-Ale
to nie było specjalnie.- Liam próbował załagodzić sytuację.
-Nie
umiesz jeździć po prostu.
-Stop.-
Krzyknęłam.- Ty.- Wskazałam palcem na Liama.- Mów.
-Mówiłem
ci, że miałem stłuczkę...
-Tak,
ze mną.- Wtrącił się tata.
-Przepraszam
Pana bardzo.- Odwróciłam się do taty.
-Słyszałeś?
Nie gniewaj się na niego.
-Nazwał
mnie baranem.
-A
Pan mnie kretynem i niedorajdą.
-Ludzie
ogarnijcie się.- Ta sytuacja była dziwna.- Liam, zostań tu na
chwilę.- Wzięłam tatę na bok.
-Uspokój
się. Co ty robisz?
-Przez
niego mam całą maskę zmasakrowaną. Powinien mi płacić za
naprawę.
-Możesz
się uspokoić? Chciałam was sobie przedstawić. To jest mój
chłopak.- Powiedziałam to po raz pierwszy. Zrobiło mi się dziwnie
ciepło.
-Co?!
Nie pozwalam ci z nim chodzić.
-Tak,
teraz się pobawisz w niedobrego tatę?
-
Nie chodzi mi o to. Boję się o Ciebie. On jest niebezpieczny.
-
Wcale nie. Nie znasz go.
-
Nie zmienię zdania.
-
Chyba cie się coś pomyliło. Nie będziesz mi mówił z kim ma być,
a z kim nie. Ja mam już 17 lat!
-
Nie chcę go tu widzieć.
-Co
się z tobą stało?
-Nic
się nie stało. On mi się po prostu nie podoba.
-Ale
mi tak i proszę cię, żebyś to uszanował.
-Dam
mu szansę, ale robię to tylko dla ciebie.
-Wiem.-
Pocałowałam go w policzek i podeszłam do Liama.- Idziemy już?
-Gdzie
idziecie?- Tata od razu zareagował.
-Do
mnie.- Powiedział Li.
-[t/i]
masz być przed 24.
-Tato!
-Nie
jesteś jeszcze pełnoletnia. A ty- Wskazał palcem na Liama.- Jak
jej coś zrobisz to będziesz miał ze mną do czynienia.
-Tato
noo...- Li na mnie spojrzał. Pewnie się zastanawiał dlaczego tak
nalegam.
-Jak
się spóźnisz nie spotkasz się z nim do końca tego miesiąca.
-Ale
ja już w tym miesiącu pojadę do domu.- Poczułam jak Li mocniej
ściska moją rękę.
-Odpuść.-
Szepnął mi do ucha.
-Dobra.
Nich wam będzie. Wzięłam plecak i wyszłam z Liamem na zewnątrz.-
Przepraszam za tą sytuację. On taki nie jest. Nie wiem co go
dzisiaj ugryzło.
-Też
bym się martwił o swoją córkę.
-Ale
coś musiało się stać. On taki nie jest.
-Wszystko
się wyjaśni. Chodźmy, bo chłopaki czekają.
-Okej.-
Podjechaliśmy pod wielki budynek. Jak się okazało był do dom
Liama i reszty 1D.- Wow.
-Co?
-Niezły
dom.- Li otworzył mi drzwi. Wysiadłam.
-Ja
tam wolę mały domek z dala od ludzi, ale to Harry kupował. Nie
mieliśmy nic do gadania.- Weszliśmy do środka.
-Li,
to ty?- Usłyszałam jakiś głos. Wyszedł chłopak w loczkach i
uroczymi dołeczkami.
-Tak,
a myślałeś, że kto?
-Ooo...
Hej, jestem Harry.
-A
ja [t/i].
-Miło
poznać.- Potem zwrócił się do Liama.- Myślałem, że Lou wrócił.
Znowu się pokłóciliśmy.
-Znowu?!
O co tym razem?
-Nie
ważne.- Spojrzał na mnie.
-Dobra.
Wy sobie pogadajcie, a ja idę zobaczyć dom.
-[t/i]
poczekaj.-Li za mną wołał, ale widziałam, że Harry wolał, żebym
sobie poszła.
Chyba
nikt nie akceptuje naszego związku. Weszłam w jakieś drzwi. Była
do kuchnia. Przy stole siedział blondyn, którego już gdzieś
widziałam.
-Hej-
Przywitałam się.
-Czy
my się nie znamy?
-Hmm...
też mi się tak wydaje, ale nie pamiętam skąd.
-A
już wiem.- Krzyknął ucieszony.
-No?
-Spotkaliśmy
się przedwczoraj. Wpadłem na ciebie.
-Aaa,
to byłeś ty?
-No
ja.- Uśmiechnął się i go wtedy rozpoznałam.
-Tak,
już sobie przypominam. Zgaduję że jesteś Niall.
-Brawo!-
Uśmiechnął się szerzej.
-Co
tu się dzieje?- Do kuchni wszedł wysoki przystojny szatyn.- Aaa...
Liam mówił, że ktoś do niego przyjdzie. Hej, jestem Zayn.
-Cześć
[t/i] jestem.- Nagle mój telefon zaczął dzwonić.
-Halo?-
Spytałam do słuchawki.
-[twoje
imię i nazwisko] Przykro nam. Pani mama zmarło godzinę temu...-
Nie słuchałam dłużej. Telefon wypadł mi z ręki. Przed oczami
miałam tylko czerń.
-[t/i]
słyszysz mnie?- Usłyszałam znajomy głos. Otworzyłam oczy. Liam
trzymał mnie na rękach.
-Tak.
Ja, ja muszę iść do domu.
-Zawiozę
cię.- Stanęłaś na ziemi i poszłaś się ubrać. Po chwili
siedziałaś już w samochodzie Liama.
-Co
się stało?
-Li...
Moja mama...- Nie mogłam nic powiedzieć, bo gardło mi się
ścisnęło.
-[t/i]
tak mi przykro.- Zatrzymaliśmy się pod moim domem. Liam otworzył
mi drzwi i wysiadłam z jego samochodu. Objął mnie.
-[t/i]
wszystko będzie dobrze- pocałował mnie.- Kocham cię.- Rzuciłam
mu się na szyję. Potrzebowała tego. Potrzebowałam kogoś, kto
mnie kocha, kto będzie ze mną.
-Ja
ciebie też. Jedź już. Zostaw mnie samą.
-Jesteś
pewna?
-Tak.
Nie chcę byś widział jak płaczę.
-Ale
nie masz się czego wstydzić, to normalne.
-Zostaw
mnie. Spotkamy się za niedługo.
-Dobrze.
Do zobaczenia.- Weszłam do domu. W przedpokoju stał tata. Przytulił
mnie gdy tylko mnie zobaczył. Wtedy przypomniała mi się rozmowa
rodziców. Odsunęłam się od taty.
-Wiedziałeś,
że mama umrze.
-Tak.
Nie można było nic zrobić. Kazała mi cię tu zabrać, żebyś nie
musiała na nią patrzeć.
-Czemu
wy mnie ciągle okłamujecie?! Mam już tego dosyć.- Wybiegłam na
zewnątrz. Poczułam ból, słyszałam jakieś głosy, a potem tylko
ciemność.
~Z
PERSPEKTYWY LIAMA~
-Nie! To nie może być prawda.
Nie może!- Płakałem. Pierwszy raz odkąd pamiętam płakałem.
Dzwonił ojciec [t/i].
-Nie mogłem nic zrobić.
Wybiegła z domu i się stało.- Słyszałem przez telefon, że on
też płakał.
-Gdzie?
-W szpitalu św. Tomasza.-
Rozłączył się. Opadłem na ziemię. Harry coś do mnie mówił,
ale go nie słuchałem.
-Zawieź mnie do szpitala.
-Dobrze. Chodź.- Po kilkunastu
minutach znalazłem się pod budynkiem. Nie mogłem uwierzyć, że to
prawda. To był jakiś cholerny żart.
-Zostań tu.- Poprosiłem,
Hazze, ale on się nie posłuchał i szedł za mną. Spotkałem ojca
[t/i]. zaprowadził mnie do jakiejś sali. Leżała tam moja
dziewczyna. Martwa. Potrącił ja samochód. Jechał z taką
prędkością, ze nic nie można było zrobić. Zginęła na miejscu.
Mój świat się zawalił. Nie miałem po co żyć. Poprosiłem jej
ojca, żeby wyszedł. Pochyliłem się nad jej ciałem i pocałowałem
jej zimne usta.
-Kocham cię. Obiecałem że
się spotkamy za niedługo. Dotrzymam obietnicy.- Na stoliku leżał
skalpel. Wziąłem go do ręki i położyłem się obok ukochanej.
Tylko tak mogliśmy znów być razem. Kochałem ja ponad życie. Gdy
zginęła nie moje życie nie miało sensu.
Pocałowałem ją po raz
ostatni i wbiłem sobie nóż w serce.
~Z
PUNKTU WIDZENIA HARREGO~
-Myślę,
ze bez Liama to już nie będzie takie samo One Direction. Nie
moglibyśmy dalej być w tym zespole bez niego. Był on naszym
przyjacielem. Będziemy tęsknić za nim i cieszymy się z tych lat
spędzonych razem. Był on osobą, która zawsze służyła pomocą i
zawsze mogliśmy na niego liczyć. Nawet nazywali go Daddy Direction.
Lubił to. Zawszę będę pamiętał tego chłopaka i chyba nie tylko
ja. Wszyscy będziemy.- Poczułem łzę na policzku. Nie mogłem
powiedzieć nic więcej. Ściskało mnie w gardle. Zszedłem na bok i
stanąłem obok reszty chłopaków. Oni też płakali. Głos zabrał
ojciec [t/i].
-Wszystko
to było moją winą. Śmierć Liama i mojej córki. Gdym tylko
powiedział jej prawdę. Tylko wtedy nie zgodziłaby się tu
przyjechać i nie poznałaby miłości swojego życia. Sam nie wiem
co byłoby gorsze. Mam nadzieję, że tam po drugiej stronie się
znów odnajdą i ich miłość przetrwa. Może to był jedyny
sposób... Przepraszam. Nie mogę.- Popłakał się i z szedł. Nie
było osoby, która by nie płakała. Patrząc na ciała w trumnie
trzymające się za ręce było trochę cieplej na sercu. Oni
naprawdę się kochali i ta miłość była silniejsza, niż strach
przed śmiercią. Widocznie taki był ich los. Uczciliśmy ich dwoma
minutami ciszy. I po chwili zostali zakopani.
Co
roku 3 listopada ja, Louis, Zayn i Niall spotykamy się przy grobie
Liama i wspominamy czasy gdy byliśmy w piątkę. Przejrzeliśmy
aparat [t/i] było na nim mnóstwo zdjęć naszego przyjaciela. Każdy
z nas ma pamiątkę po nim, jednak tą największą będzie to, co
mamy w sercach.
Kochamy cię Liam...
Przepiękne.
OdpowiedzUsuńPopłakałam się.
Dziewczyno, masz niesamowity talent.
popłakałam się ;c Przepiękne ;)
OdpowiedzUsuńPoplakalam sie.Jest smutny , a za razem piekny . :cc
OdpowiedzUsuńPłaczę...
OdpowiedzUsuńWesz do momentu kiedy nie uadła bylo fajnie ale zjebałaś to
OdpowiedzUsuń