sobota, 10 listopada 2012

5. Kochamy Cię Liam...

  Heej :) Podobał wam się imagin od Oli?? :) Myślę, ze tak :D To teraz moja kolej ;p
  Pisałam go dwa dni i nawet mi się on podoba. Taki trochę... inny :)
  Komentujcie :))
   
  Miłego czytania :3

_______________________________________

  -Och, przepraszam.- Usłyszałam głos chłopaka, który na mnie wpadł. Ten koleś, był nawet ładnym kolesiem. Miał blond włosy i słodki uśmiech.
   -Nie ma za co.- Uśmiechnęłam się do niego i dalej szłam w stronę domu.
   -Mamo, jestem.- Rzuciłam plecak do pokoju i poszłam pomóc mamie w obiedzie.- Czemu są trzy talerze?
   -Twój ojciec do nas przyjdzie na obiad. Chcemy ci o czymś powiedzieć.
   -Coś się stało?
   -Tak, ale dowiesz się wszystkiego za chwilę.- Drrr... dzwonek do drzwi.- Idź otworzyć, to pewnie Michael. - Podeszłaś do drzwi, otworzyłaś je i przywitałaś się z tatą.
   -Powiecie mi o co chodzi?- Zaczęłam się niecierpliwić. Co chcieli mi powiedzieć takiego, że musieli być przy tym obydwoje. Coś czułam że to nie będzie dobra wiadomość.
   -Tak, skarbie. Powiemy ci.- Odezwał się mój tata.
   -No to słucham.
   -Wiesz że jadę do sanatorium i nie będę mogła cię pilnować przez miesiąc czasu.- Zaczęła mama.
   -No, ale ja mam 17 lat. Mogę zostać sama na miesiąc czasu.
   -No właśnie nie możesz. Wprowadzisz się do nas.- Tata miał na myśli siebie i swoją nową dziewczynę. Mieszkali ponad sto kilometrów od nas. W Londynie.
   -Nie. Nawet o tym nie myślcie. Nie wyprowadzę się. Muszę chodzić do szkoły. Nie ma takiej opcji.
   -No to ja w takim razie zostaję w domu.- Powiedziała mama. Nie mogłam na to pozwolić. Ona była chora. Musiała jechać do tego sanatorium. Musiałam się zgodzić.- Nie mamo. Ty tam pojedziesz.
   -Czyli zgodzisz się na miesiąc pojechać do taty? - Spytała niepewnie.
   -Tak pojadę, ale tylko ze względu na ciebie.
   -Kocham cię.- Mama mnie przytuliła. Nie chciałam jechać do taty tylko z jednego powodu. Tym powodem była jego nowa dziewczyna. Nie lubiłam jej. Ona była sztuczna i taka pewna siebie. Nigdy nie pozwalałam jej wejść sobie na głowę i to ją denerwowało.
   -Ja ciebie też. Dobra, co jemy bo umieram z głodu.- Po posiłku poszłam się spakować. Jutro wyjeżdżaliśmy. Dopiero po 17 mogliśmy, bo do 60:30 miałam lekcje. Spakowałam ubrania i kilka najpotrzebniejszych rzeczy z pokoju, takich jak aparat fotograficzny, pamiętnik, kilka książek, gitarę i zeszyty. Wzięłam laptopa i weszłam na skype'a. Zadzwoniłam do swojej najlepszej przyjaciółki Alex.
   -Hej [t/i] co tam u ciebie?
   -Wszystko do dupy.
   -Co się stało?
   -Mama wymyśliła, że na miesiąc czasu mam zamieszkać u taty.
   -Co w tym złego?
   -To, ze ta żmija tam będzie.
   -Ale to jedyny minus. Londyn to duże miasto. Może znajdziesz tam swoją drugą polówkę. Spodoba ci się.
   -No nie wiem. Nie jestem przekonana do tego wyjazdu.
   -Nie pierdol mi tu. Będzie dobrze. Masz jechać.
   -Nie mam wyjścia. Jestem już spakowana.
   -Jak spakowana?! Myślałam, że przyjdziesz pojutrze do mnie na domówkę. Wiesz że to są moje urodziny i chcę, żebyś była.
   -Wiem, ale nie mogę, Tata dzisiaj po mnie przyjechał. Jutro po szkolę jadę.
   -To jutro chodźmy gdzieś razem.
   -Chyba mówię, że po szkolę jadę.
   -No to co? Urwiemy się z lekcji. Nie możesz o mnie zapomnieć przez ten czas.
   -Nie martw się nie zapomnę.
   -Czyli się zgadzasz. Jutro po ciebie przyjdę. Paa.- Nie zdążyłam nawet nic powiedzieć, bo się rozłączyła. Z jednej strony nie mogłam wagarować, ale z drugiej to jedyna okazja by spędzić razem czas. 
  Opadłam bezwładnie na łóżko. Po chwili jednak zeszłam. Krzątałam się po pokoju sprawdzając czy czegoś nie zapomniałam. Cały pokój przeszukałam, ale nic mi się w oczy nie rzuciło. Zeszłam do salonu, żeby pooglądać telewizję. Przez przypadek usłyszałam rozmowę rodziców.
   -Nie chcę, żeby przy tym była.
   -A myślisz, że ja chcę?
   -Ona nie może się o tym dowiedzieć. Znaczy ma się dowiedzieć, ale dopiero potem. Nie pozwól jej mnie zobaczyć.
   -Nie martw się. Będzie dobrze. Powiem jej jak...
   -O co chodzi?- Spytałaś, nie wiedząc czemu miała służyć ta rozmowa.- Czego mi macie nie mówić?
   -Nic takiego skarbie.
   -Czemu mam nie zobaczyć mamy. O czym mam się dowiedzieć potem?
   -Dowiesz się w swoim czasie.
   -Zajebiście. Dalej mnie okłamujcie, a potem się dziwcie, że nie chce z wami mieszkać.- Wyszłam trzaskając drzwiami. Ubrałam buty i płaszcz. Szyję owinęłam szalikiem i założyłam czapkę do kompletu. Było zimno jak na koniec października. Wyszłam. Chodziłam smętnie po uliczkach mojego miasta. Nie chciałam być w domu z ludźmi, którzy mnie okłamują. Po kilku godzinach wróciłam do domu. Nikt nie zwrócił uwagi, że wróciłam. Poszłam do swojego pokoju. Wzięłam piżamę i poszłam się wymyć. Był to dłuuugi prysznic. Zrobiłam sobie warkocza, bo lubiłam gdy moje włosy były lekko kręcone. W pokoju podłączyłam telefon do ładowania położyłam się spać.
   -Obudził mnie dzwonek do drzwi. Spojrzałam na telefon. Była już 8:30. za 30 minut miałam być w szkole. Szybko założyłam ubrania naszykowane wczoraj, wymyłam zęby i przeczesałam włosy, które pokręciły się za bardzo niżbym chciała. Zeszłam na dół, a w przedpokoju stałam moja przyjaciółka. Całkowite przeciwieństwo mnie. Wysoka, blond włosy i niebieskie oczy. Jedynie charakter miałyśmy podobny, ale ja byłam bardziej odpowiedzialna. Założyłam okrycie wierzchnie, buty i wyszłyśmy. Alex wymyśliła, żeby pójść się zabawić, więc wybrałyśmy wesołe miasteczko. Nikt nie zwróci tam na nas uwagi. Bawiłyśmy się dobrze, ale niestety kiedyś musiał być koniec. Przytuliłyśmy się i rozeszłyśmy.
    W domu było dziwnie cicho. Weszłam do salonu, a mama wzięła mnie w objęcia.
   -Zaraz Michael zawiezie mnie do sanatorium. Chcę się pożegnać.
-Zobaczymy się za niedługo.- Po tych słowach zaczęła płakać.- Nie płacz. To tylko miesiąc.
   -Aż miesiąc. Wiesz że będę tęsknić. Słuchaj się taty.
   -Mamo ja mam...
   -Tak, wiem że masz siedemnaście lat, ale dla nas jesteś małą dziewczynką. Pamiętam jak stawiałaś pierwsze kroki, wybacz, że nie umiem przyzwyczaić się, że już dorastasz. Dla mnie zawsze będziesz taka mała.- Odsunęła się ode mnie, ale po chwili znowu przytuliła.
   -No chodźmy już, bo się spóźnimy.
   -Kocham cię [t/i].
   -Ja ciebie też mamo.- Odprowadziłam ich do drzwi i pomachałam mamie na pożegnanie. Zamknęłam je za sobą i odetchnęłam. Taty nie będzie przez godzinę więc poszłam do swojego pokoju schować ładowarkę, która dalej leżała na biurku i laptopa, który... nawet nie wiedziałam gdzie on jest. Leżał na podłodze. Idealne miejsce. Gdy wszystko spakowałam, położyłam się na łóżku i zaczęłam rozmyślać jak to będzie w Londynie. Długo mi to nie zajęło. Przerwał mi głos taty.
   -Chodź już!
   -Już, ale musisz znieść mi walizkę na dół, bo sobie nie poradzę.]
   -Poczekaj.- Cały tata. Najpierw mnie pogania, a teraz każe mi czekać. Uśmiechnęłam się pod nosem. Cieszyła mnie myśl, że znowu będę mieszkać z tatą.- Idź już do samochodu.- Zrobiłam tak jak powiedział. Wzięłam ze sobą bagaż podręczny, w którym miałam laptopa (gdyby mi się nudziło), aparat (gdyby po drodze było coś ciekawego) i oczywiście telefon. Usiadłam na miejscu pasażera i cierpliwie czekałam na tatę. Pierwszy raz jechałam do Londynu. Wiedziałam że będzie to niezła przygoda.
   -To jak, jesteś gotowa?- Spytał tata.
   -Hmm... chyba tak. Na pewno tak.- Uśmiechnęłam się sztucznie. Tata usiadł za kierownicą i ruszyliśmy. Po drodze tata opowiadał mi o czasach, których nie pamiętałam. Miło było słuchać co robiło się kilkanaście lat temu. Droga minęła szybko. Za szybko.
   -Chcesz już iść do domu, czy może pójdziemy się przejść?
   -Wolę to drugie.- Skrzywiłam się. Tata to zauważył.
   -[t/i] zależy mi na tym, żebyś zaprzyjaźniła się z Lisą. Ona jest dla mnie kimś ważnym.
   -Nie zaprzyjaźnię się z nią. Ona mnie nie lubi, a ja jej. Nie oczekuj ode mnie tego, że zaprzyjaźnię się z kobietą, przez którą się rozwiedliście.
   -Ty myślisz, ze my rozwiedliśmy się przez nią?- Zdziwił się tata.
   -Tak. Tak myślę. Nigdy nie chcieliście powiedzieć mi czemu się rozstaliście.
   -Nie chodzi o to, że nie chcieliśmy. My po prostu sami nie wiemy dlaczego to zrobiliśmy. Ja czasami żałuję, ale to był wybór twojej matki. Oddaliliśmy się od siebie. Ja często chodziłem do pracy, wyjeżdżałem, a ona myślała że ją zdradzam.
   -A robiłeś to?
   -Nie. Oczywiście, ze nie!- Chodziliśmy po jakimś londyńskim parku.
   -Pozwoliłeś jej odejść?
   -To nie miało sensu. Ona mnie nie kochała. Nie miałem na to wpływu. Dałem jej rozwód, bo ją kochałem. Zrobiłbym wszystko, żeby była szczęśliwa.
   -Dalej ja kochasz?
   -Nigdy nie przestanę, ale nie mógłbym do niej wrócić.
   -Dlaczego?
   -Bo ona nie kocha mnie.
   -Poczekaj, bo czegoś nie rozumiem. Czemu ty w ogóle jesteś z Lisą.
   -Sam czasem się zastanawiam.
   -Nie uważasz, że ona może czuć się dziwnie? To tak jakbyś był z mamą i wiedziałbyś, że ona cię nie kocha, ale dalej byś z nią był.
   -Masz rację.
   -Co masz zamiar zrobić?
   -Porozmawiam z nią. Idziemy już?
   -Nie, ja jeszcze trochę pochodzę. Nie będę wam przeszkadzać. Powodzenia.
   -Ale przyjdź przed jedenastą.- Była już dwudziesta. To logiczne, że wrócę przed jedenastą. Co miałabym robić trzy godziny? Pytałam siebie w myślach. Tata poszedł. Usiadłam na jakiejś ławce. Nigdy nie pomyślałabym nawet, że tata wciąż kocha moją mamę. Zastanawiam się jakby to było, gdyby się nie rozeszli.
   -Jesteś tu?- Usłyszałam jakiś głos. Spojrzałam do góry, a nade mną stał jakiś chłopak. Twoją uwagę zwróciły jego oczy. Były ciemno brązowe. Podobne do twoich. Uśmiechnęłaś się, a on zrobił to samo.
   -Przepraszam, zamyśliłam się.
   -Pytałem się, czy tu jest wolne.
   -Już tak, ja zresztą muszę już iść.- Chłopak chwycił mnie  za rękę.
   -Nie idź, proszę.- Z powrotem usiadłam na ławkę.- Jestem Liam Payne, a ty?
   -Coś mi mówi twoje nazwisko...
   -Może mnie znasz. Jestem jedną piątą One Direction.
   -To ty? Wybacz, że nie poznałam na początku, ale jest już ciemno i w ogóle...
   -Nie przejmuj się.
   -Podobają mi się wasze piosenki. Można powiedzieć, że jestem waszą fanką.
   -Chcesz autograf, albo zdjęcie?
   -Nie mam przy sobie nic do pisania, ale mam aparat.- Zaśmiał się. Zrobiliśmy sobie kilka zdjęć i usiedliśmy na ławkę.
   -Czemu siedzisz tu sama?
   -Chciałam pomyśleć.
   -Myślałem, że coś się stało.
   -Nie, wszystko okej.
   -Gdzie mieszkasz? Odprowadzę cię.- Nie wiedziałam. Nie zapytałam się taty jaki jest jego adres.
   -Nie wiem...- Liam zrobił zdziwioną minę,- Nie jestem walnięta. Nie martw się. Ja po prostu przyjechałam do taty i nie znam jego adresu.
   -Mogłaś od razu mówić. Zadzwoń do niego.- Zamiast zadzwonić wysłałaś mu esemesa. Odpowiedź pokazałaś chłopakowi.- To niedaleko. Jak długo zostaniesz w Londynie?
   -Miesiąc.
   -A co cię tu sprowadziło?
   -Moja mama jechała do sanatorium, więc musiałam tu przyjechać.- Liam spojrzał na jakiś budynek i się zasmucił.
   -Naprawdę musisz już iść?- Spojrzałaś na zegarek. Była już 22.
   -Mam jeszcze godzinę.- Uśmiechnął się i chwycił cię za rękę.
   -Mogę pokazać ci swój Londyn?
   -Jasne. - Liam uśmiechnął się szerzej. Pobiegliście w jakieś miejsce. Było tam pięknie. Dużo ludzi i każdy trzymał lampion. Dostaliście i swój.
   -Pomysł życzenie, zapal go i wypuść.- Zamknęłam oczy i za chwilę mój lampion się uniósł.



~Z PERSPEKTYWY LIAMA~

     Gdy znicz tej dziewczyny się uniósł pomyślałem swoje życzenie i mój również znalazł się w powietrzu. Zrobiła kilka zdjęć. Objąłem ją i razem patrzeliśmy na swoje lampiony, do których dołączyły się inne. Gdy straciłem swój z oczu nie wytrzymałem i pocałowałem ją.
   -Jakie było twoje życzenie?- Spytała mnie.
   -Moje już się spełniło.- Pocałowałem ją ponownie.
   -Moje też.- Odpowiedziała. Chwyciliśmy się za ręce i zaczęliśmy śmiać. Spojrzała na telefon, który dzwonił.- Cholera. Jest po jedenastej. Powinnam już iść.
   -Odprowadzę cię.- Szliśmy szybko, żeby nie miała nieprzyjemności przeze mnie. Pod jej domem pocałowaliśmy się po raz ostatni dzisiaj i weszła do domu.- Chwila.- Zawołałem.- Nadal nie wiem jak masz na imię.- Przystanęła i odwróciła się w moją stronę.
   -[t/i]- I zamknęła drzwi. Stałem jeszcze przez chwilę pod jej domem, a potem poszedłem do siebie. Było strasznie głośno. Harry i Zayn kłócili się o pilota, Lou próbował ich uspokoić, a Niall coś jadł. Gdy wszedłem wszyscy zamilkli i się na mnie patrzyli.
   -Co się stało? Mam coś na twarzy?
   -Tak. Dziwny uśmiech stary.- Powiedział Lou.- Jak ona się nazywa?- Przyjaciel znalazł się obok ciebie i objął ramieniem.
   -Nic wam nie powiem, bo nie chcę zapeszać. Jest coś na kolacje?
   -Zapytaj Nialla. Zrobiliśmy, ale on został z jedzeniem sam na sam, więc spodziewaj się, że nie.- Powiedział Hazza.
   -Ale zostawiliście mi tylko trochę. Nie wiedziałem, że mam to też zostawić Liamowi.
   -Dobra, dzisiaj się nie pogniewam. Nawet nie chce mi się jeść. Idę do siebie.- Rzuciłem się na granatową pościel. Mój telefon zaczął wibrować w kieszeni.
'Znalazłam karteczkę w kieszeni. Dziękuję za wspaniały wieczór. Myślę, że możliwość spędzenia całego miesiąca w Londynie nie jest zła :)'
Od razu odpisałem.
'Szkoda, że tylko miesiąc...'
'Zgadza się. Idę już spać. Dobranoc'
'Miłych snów :)'
Zasnąłem z telefonem w ręce. Pobudkę miałem gwałtowną i... głośną. Do pokoju wpadł Lou i Harry.
   -Liam, powiedz mu coś.- Krzyknął Hazza.
   -Ciszej. Co się stało?
   -On chce wyjechać z El na dwa tygodnie do USA.
   -No i co w tym złego?
   -To, że mamy w tym czasie trzy koncerty. Nie będziemy ich odkładać tylko dlatego, że on sobie wymyślił rocznicę w LA.
   -Lou, Harry ma rację. Nie zawiedziemy fanów.
   -A ja nie chcę zawieś Eleanor!
   -Nie będziemy przez ciebie odwoływać koncertów!- Krzyknął Hazza.
   -To zaśpiewajcie beze mnie.
   -Lou. Przemyśl to, a teraz stąd idźcie.- Wyszli. Ja zebrałem się i poszedłem do kuchni, żeby coś zjeść. Niall i Zayn zrobili śniadanie. Na stole leżała jajecznica z pomidorami, mozzarellą i liśćmi mięty. Po śniadaniu napisałem do [t/i].
'Masz dzisiaj czas? Chciałbym cię poznać z chłopakami.'
'Jasne. W domu nie mam co robić.'
'Spotkamy się za godzinę w parku? Wiesz gdzie.'
'Okej :)'
   -Li, co się tak szczerzysz do tego telefonu?- Spytał Zayn. Posłałem mu spojrzenie w stylu: Lepiej nie pytaj.
   -Zaraz idę. Ogarnijcie tu trochę, bo przyjdę z kimś.
   -Okej.



~Z TWOJEJ PERSPEKTYWY~

      Czekałam na Liama pół godziny, ale go nie było. Pewnie mnie wystawił. Mogłam się tego spodziewać. Kim ja dla niego byłam? Nie byliśmy razem. Jeden pocałunek chyba o niczym nie świadczył dla niego, bo dla mnie znaczył on dużo.
   -[t/i] przepraszam za spóźnienie, ale miałem mały wypadek.- Usłyszałam głos za plecami. Był to Li.
   -Co się stało? Nic ci nie jest?- Pocałował mnie w usta.
   -nie, wszystko w porządku, lekka stłuczka i to z mojej winy. Za bardzo się spieszyłem do Ciebie i zagapiłem się.- Zrobiło mi się głupio. Jak mogłam w ogóle pomyśleć, że mnie wystawił.- To jak? Idziemy do mnie?
   -Możemy najpierw pogadać z moim tatą? Prosił mnie o to i chce cie poznać.
   -Okej. To chodźmy.- Poszliśmy do mojego nowego domu trzymając się za ręce. Teraz miałam dobrą okazję, by się dowiedzieć jakie on ma wobec mnie zamiary.
   -Liam, a jak mam cię przedstawić? Jako kto?
-Masz jakieś wątpliwości?- Pocałował mnie. Było to pocałunek bardziej namiętny niż poprzednie.
-Już nie.- Przytuliłam się do niego. Po chwili wchodziliśmy do domu.
   -To ty mi rozwaliłeś samochód.- Tego się nie spodziewałam.
   -To Pan?- Zdziwił się mój chłopak.
   -O co chodzi?- stanęłam między nimi.
   -On niedawno we mnie wjechał.
   -Ale to nie było specjalnie.- Liam próbował załagodzić sytuację.
   -Nie umiesz jeździć po prostu.
   -Stop.- Krzyknęłam.- Ty.- Wskazałam palcem na Liama.- Mów.
   -Mówiłem ci, że miałem stłuczkę...
   -Tak, ze mną.- Wtrącił się tata.
   -Przepraszam Pana bardzo.- Odwróciłam się do taty.
   -Słyszałeś? Nie gniewaj się na niego.
   -Nazwał mnie baranem.
   -A Pan mnie kretynem i niedorajdą.
   -Ludzie ogarnijcie się.- Ta sytuacja była dziwna.- Liam, zostań tu na chwilę.- Wzięłam tatę na bok.
   -Uspokój się. Co ty robisz?
   -Przez niego mam całą maskę zmasakrowaną. Powinien mi płacić za naprawę.
   -Możesz się uspokoić? Chciałam was sobie przedstawić. To jest mój chłopak.- Powiedziałam to po raz pierwszy. Zrobiło mi się dziwnie ciepło.
   -Co?! Nie pozwalam ci z nim chodzić.
   -Tak, teraz się pobawisz w niedobrego tatę?
   - Nie chodzi mi o to. Boję się o Ciebie. On jest niebezpieczny.
   - Wcale nie. Nie znasz go.
   - Nie zmienię zdania.
   - Chyba cie się coś pomyliło. Nie będziesz mi mówił z kim ma być, a z kim nie. Ja mam już 17 lat!
   - Nie chcę go tu widzieć.
   -Co się z tobą stało?
   -Nic się nie stało. On mi się po prostu nie podoba.
   -Ale mi tak i proszę cię, żebyś to uszanował.
   -Dam mu szansę, ale robię to tylko dla ciebie.
   -Wiem.- Pocałowałam go w policzek i podeszłam do Liama.- Idziemy już?
   -Gdzie idziecie?- Tata od razu zareagował.
   -Do mnie.- Powiedział Li.
   -[t/i] masz być przed 24.
   -Tato!
   -Nie jesteś jeszcze pełnoletnia. A ty- Wskazał palcem na Liama.- Jak jej coś zrobisz to będziesz miał ze mną do czynienia.
   -Tato noo...- Li na mnie spojrzał. Pewnie się zastanawiał dlaczego tak nalegam.
   -Jak się spóźnisz nie spotkasz się z nim do końca tego miesiąca.
   -Ale ja już w tym miesiącu pojadę do domu.- Poczułam jak Li mocniej ściska moją rękę.
   -Odpuść.- Szepnął mi do ucha.
   -Dobra. Nich wam będzie. Wzięłam plecak i wyszłam z Liamem na zewnątrz.- Przepraszam za tą sytuację. On taki nie jest. Nie wiem co go dzisiaj ugryzło.
   -Też bym się martwił o swoją córkę.
   -Ale coś musiało się stać. On taki nie jest.
   -Wszystko się wyjaśni. Chodźmy, bo chłopaki czekają.
   -Okej.- Podjechaliśmy pod wielki budynek. Jak się okazało był do dom Liama i reszty 1D.- Wow.
   -Co?
   -Niezły dom.- Li otworzył mi drzwi. Wysiadłam.
   -Ja tam wolę mały domek z dala od ludzi, ale to Harry kupował. Nie mieliśmy nic do gadania.- Weszliśmy do środka.
   -Li, to ty?- Usłyszałam jakiś głos. Wyszedł chłopak w loczkach i uroczymi dołeczkami.
   -Tak, a myślałeś, że kto?
   -Ooo... Hej, jestem Harry.
   -A ja [t/i].
   -Miło poznać.- Potem zwrócił się do Liama.- Myślałem, że Lou wrócił. Znowu się pokłóciliśmy.
   -Znowu?! O co tym razem?
   -Nie ważne.- Spojrzał na mnie.
   -Dobra. Wy sobie pogadajcie, a ja idę zobaczyć dom.
   -[t/i] poczekaj.-Li za mną wołał, ale widziałam, że Harry wolał, żebym sobie poszła.
Chyba nikt nie akceptuje naszego związku. Weszłam w jakieś drzwi. Była do kuchnia. Przy stole siedział blondyn, którego już gdzieś widziałam.
   -Hej- Przywitałam się.
   -Czy my się nie znamy?
   -Hmm... też mi się tak wydaje, ale nie pamiętam skąd.
   -A już wiem.- Krzyknął ucieszony.
   -No?
   -Spotkaliśmy się przedwczoraj. Wpadłem na ciebie.
   -Aaa, to byłeś ty?
   -No ja.- Uśmiechnął się i go wtedy rozpoznałam.
   -Tak, już sobie przypominam. Zgaduję że jesteś Niall.
   -Brawo!- Uśmiechnął się szerzej.
   -Co tu się dzieje?- Do kuchni wszedł wysoki przystojny szatyn.- Aaa... Liam mówił, że ktoś do niego przyjdzie. Hej, jestem Zayn.
   -Cześć [t/i] jestem.- Nagle mój telefon zaczął dzwonić.
   -Halo?- Spytałam do słuchawki.
   -[twoje imię i nazwisko] Przykro nam. Pani mama zmarło godzinę temu...- Nie słuchałam dłużej. Telefon wypadł mi z ręki. Przed oczami miałam tylko czerń.
   -[t/i] słyszysz mnie?- Usłyszałam znajomy głos. Otworzyłam oczy. Liam trzymał mnie na rękach.
   -Tak. Ja, ja muszę iść do domu.
   -Zawiozę cię.- Stanęłaś na ziemi i poszłaś się ubrać. Po chwili siedziałaś już w samochodzie Liama.
   -Co się stało?
   -Li... Moja mama...- Nie mogłam nic powiedzieć, bo gardło mi się ścisnęło.
   -[t/i] tak mi przykro.- Zatrzymaliśmy się pod moim domem. Liam otworzył mi drzwi i wysiadłam z jego samochodu. Objął mnie.
-[t/i] wszystko będzie dobrze- pocałował mnie.- Kocham cię.- Rzuciłam mu się na szyję. Potrzebowała tego. Potrzebowałam kogoś, kto mnie kocha, kto będzie ze mną.
   -Ja ciebie też. Jedź już. Zostaw mnie samą.
   -Jesteś pewna?
   -Tak. Nie chcę byś widział jak płaczę.
   -Ale nie masz się czego wstydzić, to normalne.
   -Zostaw mnie. Spotkamy się za niedługo.
   -Dobrze. Do zobaczenia.- Weszłam do domu. W przedpokoju stał tata. Przytulił mnie gdy tylko mnie zobaczył. Wtedy przypomniała mi się rozmowa rodziców. Odsunęłam się od taty.
   -Wiedziałeś, że mama umrze.
   -Tak. Nie można było nic zrobić. Kazała mi cię tu zabrać, żebyś nie musiała na nią patrzeć.
   -Czemu wy mnie ciągle okłamujecie?! Mam już tego dosyć.- Wybiegłam na zewnątrz. Poczułam ból, słyszałam jakieś głosy, a potem tylko ciemność.



~Z PERSPEKTYWY LIAMA~

   -Nie! To nie może być prawda. Nie może!- Płakałem. Pierwszy raz odkąd pamiętam płakałem. Dzwonił ojciec [t/i].
   -Nie mogłem nic zrobić. Wybiegła z domu i się stało.- Słyszałem przez telefon, że on też płakał.
   -Gdzie?
   -W szpitalu św. Tomasza.- Rozłączył się. Opadłem na ziemię. Harry coś do mnie mówił, ale go nie słuchałem.
   -Zawieź mnie do szpitala.
   -Dobrze. Chodź.- Po kilkunastu minutach znalazłem się pod budynkiem. Nie mogłem uwierzyć, że to prawda. To był jakiś cholerny żart.
   -Zostań tu.- Poprosiłem, Hazze, ale on się nie posłuchał i szedł za mną. Spotkałem ojca [t/i]. zaprowadził mnie do jakiejś sali. Leżała tam moja dziewczyna. Martwa. Potrącił ja samochód. Jechał z taką prędkością, ze nic nie można było zrobić. Zginęła na miejscu. Mój świat się zawalił. Nie miałem po co żyć. Poprosiłem jej ojca, żeby wyszedł. Pochyliłem się nad jej ciałem i pocałowałem jej zimne usta.
   -Kocham cię. Obiecałem że się spotkamy za niedługo. Dotrzymam obietnicy.- Na stoliku leżał skalpel. Wziąłem go do ręki i położyłem się obok ukochanej. Tylko tak mogliśmy znów być razem. Kochałem ja ponad życie. Gdy zginęła nie moje życie nie miało sensu. 
  Pocałowałem ją po raz ostatni i wbiłem sobie nóż w serce.



~Z PUNKTU WIDZENIA HARREGO~

   -Myślę, ze bez Liama to już nie będzie takie samo One Direction. Nie moglibyśmy dalej być w tym zespole bez niego. Był on naszym przyjacielem. Będziemy tęsknić za nim i cieszymy się z tych lat spędzonych razem. Był on osobą, która zawsze służyła pomocą i zawsze mogliśmy na niego liczyć. Nawet nazywali go Daddy Direction. Lubił to. Zawszę będę pamiętał tego chłopaka i chyba nie tylko ja. Wszyscy będziemy.- Poczułem łzę na policzku. Nie mogłem powiedzieć nic więcej. Ściskało mnie w gardle. Zszedłem na bok i stanąłem obok reszty chłopaków. Oni też płakali. Głos zabrał ojciec [t/i].
   -Wszystko to było moją winą. Śmierć Liama i mojej córki. Gdym tylko powiedział jej prawdę. Tylko wtedy nie zgodziłaby się tu przyjechać i nie poznałaby miłości swojego życia. Sam nie wiem co byłoby gorsze. Mam nadzieję, że tam po drugiej stronie się znów odnajdą i ich miłość przetrwa. Może to był jedyny sposób... Przepraszam. Nie mogę.- Popłakał się i z szedł. Nie było osoby, która by nie płakała. Patrząc na ciała w trumnie trzymające się za ręce było trochę cieplej na sercu. Oni naprawdę się kochali i ta miłość była silniejsza, niż strach przed śmiercią. Widocznie taki był ich los. Uczciliśmy ich dwoma minutami ciszy. I po chwili zostali zakopani.
Co roku 3 listopada ja, Louis, Zayn i Niall spotykamy się przy grobie Liama i wspominamy czasy gdy byliśmy w piątkę. Przejrzeliśmy aparat [t/i] było na nim mnóstwo zdjęć naszego przyjaciela. Każdy z nas ma pamiątkę po nim, jednak tą największą będzie to, co mamy w sercach.    
   Kochamy cię Liam...


5 komentarzy:

  1. Przepiękne.
    Popłakałam się.
    Dziewczyno, masz niesamowity talent.

    OdpowiedzUsuń
  2. popłakałam się ;c Przepiękne ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Poplakalam sie.Jest smutny , a za razem piekny . :cc

    OdpowiedzUsuń
  4. Wesz do momentu kiedy nie uadła bylo fajnie ale zjebałaś to

    OdpowiedzUsuń