Obudziłaś się wypoczęta. Była sobota i nie musiałaś spieszyć się na
zajęcia. Zerknęłaś na zegar. Była 10 rano. David pojechał do pracy, więc byłaś
sama. Wstałaś, ogarnęłaś się i poszłaś zjeść śniadanie. Gdy robiłaś sobie
płatki, zadzwonił twój telefon. Odebrałaś, nie patrząc nawet kto to.
- Słucham?
- Dzień dobry, kochanie – usłyszałaś Stellę. – Idziemy dzisiaj gdzieś?
- Jasne, David jest cały dzień w pracy, więc tak. Gdzie?
- Może przejdziemy się do Nando’s? I zadzwonimy po Liama i chłopaków?
- Nie.
Tylko tego ci brakowało, żeby widzieć większość dnia Nialla.
- Dlaczego?!
- Bo nie! Nienawidzę, kiedy masz rację… - dodałaś ciszej.
Usłyszałaś dziki krzyk radości.
- WIEDZIAŁAM! Tak po prostu musiało być! Ha!
- Ogarnij się, Stel.
- Sorki. Po prostu… Zawsze mam rację, boya!
Ma zaciesz jak małe dziecko. Za każdym razem cię to rozśmieszało.
- To straszne, wiesz? Bycie chyba zakochaną w dwóch chłopakach.
Podkreślam, CHYBA. Nie jestem pewna…
- No to zdajesz sobie sprawę, że przebywanie z Niallem, no ogólnie w
jego obecności, to najlepszy sposób, żeby się przekonać co do uczuć względem
niego?
- Tylko co, jak ja nie chcę? Słuchaj, kocham Davida, jasne? Niall może
być kolegą, ewentualnie jakimś tam przyjacielem. Bitch please, ja go nawet nie
znam!
- Jest czuły, słodki, kochany – zaczęła wymieniać cechy Horana,
zajebiście – uroczy, najważniejsze w jego życiu jest jedzenie, kocha się
przytulać i muszę przyznać, że robi to zajebiście, śmieje się ze wszystkiego i
jakbyś wczoraj nie zauważyła, to ma bardzo zabawny śmiech. Ogólnie jest taki…
Fajny.
Słuchałaś wywodu Stelli na temat Nialla. To było dziwne.
Po 1. Też uwielbiałaś jeść. Po 2. Też kochałaś się przytulać i tobie
też każdy mówił, że przytulasz najlepiej ze wszystkich. Też miałaś zabawny
śmiech, tak przynajmniej twierdzili ludzie wokół ciebie…
Szlag by to trafił. Jesteś cholernie podobna do Nialla.
- Aha… Dzięki, Stella. Czyli mam zacząć się kolegować z Niallem, żeby
sprawdzić, co do niego czuję? Świetny plan, Martinez.
- No co? Mam rację, jak zawsze z resztą.
- Nie, nie masz racji. Nie tym razem. Wiesz, ja wolę już nigdy nie
spotkać Nialla, bo mogłabym zrobić coś, czego potem bym żałowała.
- To o 13 przyjdę po ciebie, bądź gotowa. Buźka, kocie.
Rozłączyła się. Co za idiotka, pomyślałaś.
Westchnęłaś i zjadłaś płatki. Poszłaś ubrać się w jakieś dresy i
zaczęłaś trochę sprzątać mieszkanie. Gdy skończyłaś to była 12.30. Szybko
opłukałaś się pod prysznicem. Ubrałaś się w czarne rurki, białą koszulkę i
szarą marynarkę, a do tego białe wysokie conversy. Lubiłaś się tak ubierać. Nie
wiedziałaś, skąd się to wszystko wzięło. Wiedziałaś, że dużo dziewczyn ubiera
marynarki, a że tobie się podobały to też zaczęłaś. Zrobiłaś delikatny makijaż
i rozpuściłaś długie włosy luźno na plecy. W tym momencie ktoś zadzwonił do
drzwi.
- WŁAŹ!
Usłyszałaś otwierane drzwi, które zaraz się zamknęły.
- Hej, hej, pani zakochana? Gdzie się ukryłaś?
Zaczęłaś się śmiać. Boże, czemu ty się przyjaźnisz z taką pojebaną
osobą? Postanowiłaś zignorować idiotyczność tego pytania i wyszłaś z łazienki.
- Tu jestem! Ukryłam się przed tobą, żebyś mnie nie znalazła.
Stella zrobiła minę typu WTF, a ty wybuchłaś śmiechem.
- Ukryłam się przed tobą, żebyś mnie nie znalazła? E, okeej? Nawet
pomijając to, że od razu bym cię znalazła, bo wiem, że lubisz siedzieć w
łazience… Dobra, nie ważne.
Strzeliła facepalma.
- Jesteś głupia.
- Też cię kocham – odpowiedziała. – To co, idziemy?
- Stella, nie…
- Zamknij się. Idziemy.
Czy ona zawsze musi postawić na swoim? Ale musiałaś przyznać, że
cieszyłaś się na możliwość ponownego spotkania Nialla.
- To mi nie pomoże, Stel – westchnęłaś, gdy stałyście pod Nando’s i
czekałyście na chłopaków. – Jedynie mogę poczuć do niego coś więcej niż bym
chciała.
- [T. I.], traktuj go tylko jako kolegę, nic więcej.
To mogłaś robić. Tak nawet musiałaś robić.
Niall – kolega. Nic więcej.
*6 MIESIĘCY PÓŹNIEJ*
Dziś 14 luty.
Walentynki. A ty kłócisz się z Davidem.
- Ja już się
dla ciebie nie liczę! – krzyczał. – Cały czas tylko ten Niall! Na pewno się
pieprzycie!
- Co?!
Pojebało cię?! Nie wiem, czemu sobie coś takiego ubzdurałeś! Nie mogłabym cię
zdradzać, idioto!
Jak on w
ogóle mógł tak myśleć? Ty i Niall byliście najlepszymi przyjaciółmi. Wprawdzie
byłaś w nim cholernie zakochana, ale skutecznie to ukrywałaś, nawet przed sobą.
A David… Uczucia względem Davida z każdym dniem coraz bardziej słabły. Ciągle
się o coś kłóciliście, on miał ci za złe przyjaźń z Niallem, cały czas się na
ciebie darł. Ty musiałaś mu odpłacać tym samym, nie chciałaś być gorsza i wyjść
na uległą.
- Ale ty cały
wolny czas spędzasz z nim! Dla mnie w ogóle chwili nie masz! Ledwo co się
widujemy!
- Tak,
praktycznie się nie widzimy, ale jak już się to zdarzy, to nie potrafisz
porozmawiać jak człowiek, tylko na mnie wrzeszczysz! Nie mogę być z kimś takim!
- Nie możesz?
Świetnie! Więc to koniec!
- Świetnie!
Zaraz biorę swoje rzeczy i odchodzę!
Prychnął.
- Ciekawe do
kogo pójdziesz.
- Do Nialla.
W ogóle co cię to obchodzi?!
- Do tego
sławnego kretyna? Nie! Zabraniam ci, nie możesz!
- Padło ci na
mózg?! Nie jesteśmy już razem, a poza tym nie masz nade mną żadnej władzy!
Wymierzył ci
policzek.
To był dla
ciebie szok. David cię uderzył? To niemożliwe. Nie docierało do ciebie też to,
że nie jesteście już razem, ale jakoś się tym nie przejęłaś. On cię uderzył.
Zachwiałaś się pod siłą uderzenia. Podparłaś się o sofę, bo byliście w salonie.
- Jak wrócę,
to ma cię tu nie być, rozumiesz?
Nawet na
niego nie spojrzałaś. Przyłożyłaś zimną rękę do pulsującego policzka. Gdy
wyszedł prychnęłaś. Nawet gdyby ci kazał zostać, to być się wyniosła. Nie
wytrzymałabyś z nim ani chwili więcej, szczególnie po tym uderzeniu.
Szybko ruszyłaś do waszej sypialni, żeby się spakować,
wyciągając w tym samym momencie telefon. Musiałaś zadzwonić do Stelli lub
Nialla. Było późne popołudnie, więc Stella nie wyszła jeszcze nigdzie.
Najprawdopodobniej siedziała u chłopaków. Wyciągnęłaś walizkę i zaczęłaś
wrzucać do środka na oślep wszystkie swoje rzeczy, dzwoniąc do przyjaciółki.
- Halo? – odezwała się Stella. W tle słychać było śmiechy i
rozmowy. Tak jak przypuszczałaś, była u One Direction.
- Stella.
- [T. I.], co się stało?
Porażała cię jej umiejętność wywnioskowania twojego
samopoczucia z tonu głosu.
- Zerwaliśmy – powiedziałaś cicho.
Łzy dalej nie leciały. Myślałaś, że to będzie okropne. A
jednak, nie poczułaś smutku. Tylko taką wolność. To dziwne, ale szczere.
- Co?! O Boże, tak mi przykro, kochana. Przyjedź do
chłopaków, nie, przyjadę po ciebie z Liamem. Spakuj się, będziemy za chwilę.
Rozłączyła się. Odrzuciłaś telefon na dywan i poszłaś do
łazienki po kosmetyki. Po kilku minutach w mieszkaniu nie było żadnej twojej
rzeczy.
Wyniosłaś wszystko do przedpokoju, a wtedy do mieszkania
wpadła Stella z Liamem. Od razu rzuciła się na siebie, przytulając mocno.
- Boże, [T. I.], tak mi przykro, wszystko w porządku? Jak
się czujesz?
- Stella – odpowiedziałaś, wyswobadzając się z jej objęć. –
Tak, w porządku.
Liam też cię przytulił i staliście tak chwilę.
- Nawet lepiej niż w porządku…
Stella odsunęła się od ciebie i popatrzyła się z
ciekawością.
- Jak to, lepiej?
- Szczerze? Czuję się teraz taka… wolna. W końcu się od
niego uwolniłam.
- Aa… - powiedział Liam. – Domyślam się, że już dawno
przestałaś go kochać, a tak naprawdę zakochana jesteś w Niallu, dobrze zgaduję?
Spojrzałaś na niego zszokowana.
- Liam… - pokręciłaś głową z rezygnacją. – Skąd wiesz? Kto
ci powiedział? – mówiąc kto, zerknęłaś krzywo na Stellę.
- Jestem wyjątkowo spostrzegawczy, a do tego znam się na
ludziach. Ale to nie ważne, nie teraz. Szybko, ubieraj się, zimno na dworze
jest. Zabieramy się do nas.
- Czemu do was? Myślałam, że do Stelli.
- Niespodzianka! – powiedziała dziewczyna ze skrępowaną
miną. – Od dziś mieszkam w domu One Direction.
Zrobiłaś na blondynkę wielkie oczy.
- Mieszkasz u chłopaków?
- Tak, czyli teoretycznie będziesz u mnie.
- Dobra, jedźmy już, okej?
Liam wziął twoje dwie torby i ruszył schodami w dół, a ty
zostałaś jeszcze w mieszkaniu ze Stellą. Podeszła do ciebie i przytuliła.
- Bez obrazy, kochana, ale cieszę się z waszego zerwania.
- Wiesz co, Stel?
Odsunęłyście się od siebie i wyszłyście na klatkę schodową.
- Ja też się cieszę.
- Dlaczego, jeśli mogę spytać?
Pomyślałaś nad odpowiedzią. W końcu postanowiłaś powiedzieć
to, co myślisz i czujesz.
- Bo pół roku temu, poznając pewnego blondyna, przestałam
kochać Davida, tylko te pół roku zdawałam sobie z tego sprawę.
Liam parkował pod domem, a ty ciągle nie umiałaś tego
zrozumieć.
Ty i David byliście parą idealną. Właśnie, byliście. Kilka
miesięcy temu. A jeszcze bardziej nie do ogarnięcia wydawała ci się świadomość
tego, że przyjęłaś koniec z taką ulgą.
- [T. I.] – powiedział cicho Liam, odwracając się w twoją
stronę – wszystko okej?
Spojrzałaś na niego nieprzytomnie. Ledwo widziałaś zarys
jego twarzy w bladym świetle deski rozdzielczej.
- Tak – odpowiedziałaś słabo, zaraz jednak odchrząkując. –
Tak, jasne – powiedziałaś już pewniejszym głosem i otworzyłaś drzwi.
Śnieg sprawiał, że powietrze wydawało się świeższe, więc
głęboko odetchnęłaś, a w twoich myślach pojawiła się twarz Nialla i chciałaś
już go tylko zobaczyć. Tylko tego potrzebowałaś.
- Ej, [T. I.] – ponownie usłyszałaś głos Payne’a.
- Tak, Liam?
- Słuchaj… Kochasz Nialla, zgadza się?
Westchnęłaś.
- Tak, Li.
- Wiesz, kocham cię jak siostrę, więc ci powiem… - zerknął
na Stellę.
- Niall też jest w tobie zakochany – nie wytrzymała.
Patrzyłaś na nich z niedowierzaniem. Co oni gadali? Niall
cię kocha? To jakiś żart?
- Co… Skąd to niby wiecie?
- Siostrzyczko – Liam uśmiechnął się na dźwięk
wypowiedzianego słowa. – Znam go ponad dwa lata. A poza tym… No, powiedział mi,
no.
- Powiedział ci, że mnie kocha?
- Mhm – potwierdzili oboje.
Spotykając pierwszy raz Liama, zauważyłaś, że są cholernie
zsynchronizowani. Zastało im to, a gdy zaczęli być razem, tylko się nasiliło.
Czasem takie coś bywało przerażające.
- I teraz słuchaj – powiedziała Stella. – Na górze czeka na
ciebie niespodzianka. Uwierz mi, spodoba ci się – dodała, widząc twoją minę.
- Niespodzianka? – spytałaś podejrzliwie.
Uśmiechnęli się do siebie porozumiewawczo.
- Zobaczysz, a teraz idziesz do drzwi i dzwonisz.
- A wy gdzie idziecie? – spytałaś, widząc, że zaczęli
odchodzić.
- My? Są Walentynki, skarbie – stwierdziła Stella, jakby to
było coś oczywistego.
- Oh – mruknęłaś. – Udanego wieczoru.
- Chyba nocy – powiedział Liam do Stelli cicho, ale to było
słychać. Dziewczyna tylko się zaśmiała i mocniej objęła chłopaka.
- W każdym razie – rzuciła na odchodnym – nikt nie będzie
wam przeszkadzał. Mam nadzieję.
Nikt nie będzie nam przeszkadzał?
Niall cię kocha. Jak… Zajebiście.
Ruszyłaś w stronę drzwi i tak jak ci kazali, zadzwoniłaś.
Czekałaś, a chwilę później drzwi otworzył odstawiony Zayn. Wpuścił cię i
zamknął za tobą.
- Witam piękną panią – powiedział, biorąc twój płaszczyk.
- Ee – bąknęłaś. – Witaj, Zayn.
- Do salonu.
Ruszyłaś w stronę salonu, z którego wylewało się delikatne,
ciepłe światło. Wchodząc zobaczyłaś, że to pełno pozapalanych świeczek. Pięknie
to wyglądało. I to wszystko zrobił Niall? Zauważyłaś, że przejście do kuchni
jest zasunięte.
- Cześć, [T. I.] – powiedział ktoś cicho. Od razu poznałaś
właściciela głosu.
Błyskawicznie odwróciłaś się do Nialla, który stał oparty o
ścianę.
Wyglądał… Kurde. Nie potrafiłaś opisać słowami jego wyglądu.
Włosy seksownie, niedbale postawione, biała koszulka, a do tego granatowe rurki
z niskim krokiem i białe Nike.
Ten strój był taki… Horanowy. Idealnie do niego pasował.
- Niall.
- Słyszałem, co się stało – odsunął się od ściany i powoli
ruszył w twoją stronę. – Przykro mi. Domyślam się, jak możesz się czuć.
Mówił cichym, delikatnym głosem. Postanowiłaś opanować
serce, które dla Davida nigdy tak szybko nie biło.
- Myślę, że nie wiesz jak się czuję.
Był parę kroków od ciebie.
- Nie? Nie czujesz się okropnie, nie jesteś załamana ani
nic?
Uśmiechnęłaś się do niego szeroko.
- Nie, bo kocham kogoś innego, a na Davidzie mi nie zależy.
Zrobił urażoną minę.
- Przyjaźnimy się, a ty mi nie powiedziałaś, kogo kochasz,
dzięki, mała.
- Dobra – westchnęłaś. Czemu musisz być pierwsza? – Kocham
pewnego chłopaka…
- A ja pewną dziewczynę, zaskoczyłem cię, prawda?
Zaczęliście się oboje śmiać. Kochałaś jego śmiech.
- Niall! Dziewczynę? A ja myślałam, że wolisz chłopców…
- No, tak jakoś wyszło. – Nagle stał się trochę skrępowany.
– [T. I.], ja…
- Wiem, Niall – pokonałaś dzielącą was odległość. – Wiem,
kogo kochasz.
Zrobił zdziwioną minę.
- Wiesz? – Zmarszczył brwi. – Przecież ci nie mówiłem…
- Mhm. I muszę ci powiedzieć, że ta dziewczyna odwzajemnia
twoje uczucia.
Jego piękne, niebieskie oczy rozbłysły, a na ustach pojawił
się cudowny uśmiech.
- Kocham cię – wyszeptał i przysunął się do ciebie,
delikatnie całując.
Objęłaś jego szyję, stając na palcach. Horan położył swoje
dłonie na twoich plecach, co przyciągnęło cię bliżej niego.
Takiego czegoś podczas pocałunku jeszcze nie czułaś.
Rozchyliłaś delikatnie wargi, wpuszczając jego język.
Stoczyliście małą bitwę. Wygrał on, co nawet było ci na rękę. Pocałunek, z
delikatnego, stał się namiętny.
Odsunęłaś się od niego, ale ciągle się przytulaliście.
Mieliście przyspieszone oddechy, a na policzkach rumieńce.
- Ja
ciebie też kocham, Niall – odpowiedziałaś i lekko musnęłaś jego usta, po czym
mocno się w niego wtuliłaś.
Świetne :D
OdpowiedzUsuńZapraszam:
http://larrystylinsonforeverinmyheart.blogspot.com/
Jejć ♥
OdpowiedzUsuńHahahaha XDD
I moja reakcja "Wiedziałam, że o Niallu" :D
Nie wiem czemu tu to piszę, ale jak piszę, to napiszę, że Imagin świetny ♥
Aa... I czekam na mojego Zouisa ^^
świetne,świetne,świetne! Jak to czytam to mi się nawet czas nie przedłuża,a imagin jest długi,a mógłby być jeszcze dłużysz <3. AWWWW KOCHAM CIEBIE ! <3
OdpowiedzUsuń