czwartek, 15 listopada 2012

7. Know The True Feelings. Cz. 1.


Dziwnie się napisało. To wszystko wina zjebanego programu, w którym piszę. -.-


David to twój chłopak. Jesteście parą od 2 lat i macie plany na wspólną przyszłość. Twoi rodzice go uwielbiają, a jego – ciebie. Macie po 19 lat i wynajmujecie małe, przytulne mieszkanie w centrum Londynu. Rano macie zajęcia na swoich uczelniach, po południami pracujecie, a wieczory spędzacie razem. Ogólnie rzecz biorąc – żyjecie jak w bajce. Nawet nie wyobrażasz sobie bycia z kimś innym niż David. Chcesz już zawsze być zakochaną w nim dziewczyną.
Ale jedno wydarzenie cały ten twój cudowny świat obraca do góry nogami.

*PIĄTKOWY WIECZÓR*

David stał przy drzwiach i ubierał skórzaną kurtkę.
- Kochanie, wychodzę! – zawołał.
Wychyliłaś się z kuchni i odwzajemniłaś posyłany ci uśmiech.
- Jasne – odpowiedziałaś. – O której wrócisz?
- Nie wiem. Idziemy z chłopakami na piwo, wiesz, dawno z nimi nie wychodziłem…
Zaśmiałaś się.
- Okej, skarbie, nie tłumacz się już. Nie schlej się w trupa! – zawołałaś za nim ze śmiechem, na co on zareagował parsknięciem i wyszedł, zamykając za sobą drzwi.
Westchnęłaś cicho i wróciłaś do robienia spaghetti. Po jakimś czasie było gotowe. Zjadłaś więc i spojrzałaś na zegar. Była 18.20. Jeszcze wcześnie. Słowa Davida wróciły w twoich myślach i stwierdziłaś, że też dawno nigdzie nie byłaś z przyjaciółkami. Postanowiłaś zadzwonić do Stelli, twojej przyjaciółki od dzieciństwa, z którą dalej miałaś doskonałe kontakty. Pogadałyście chwilę i stwierdziłyście, że przejdziecie się na spacer. Była jesień, połowa września i właśnie zachodziło słońce. Umówiłyście się na 19.00 w parku koło waszego mieszkania. Poszłaś do sypialni po jakieś czyste ubranie, bo ubrudziłaś się robiąc spaghetti. Ze strojem w ręku ruszyłaś do łazienki, żeby się przebrać i pomalować. Nawet nie zauważyłaś, a już było 5 minut do 19. Założyłaś trampki i wyszłaś, zamykając za sobą drzwi i chowając klucz w doniczce z kwiatkiem, stojącej koło waszych drzwi.
Stanęłaś na chodniku i uderzył w ciebie lekki wiatr. Ruszyłaś przez drogę, bo po drugiej stronie ulicy było wejście do parku. Jak się spodziewałaś, Stella siedziała już na najbliższej ławce. Podeszłaś do niej.
- Hej, Stella.
Dziewczyna odwróciła głowę w twoją stronę i z uśmiechem wstała.
- Cześć! Rany, jak my dawno się nie widziałyśmy! – przytuliła cię mocno.
- No, strasznie dawno. Opowiadaj co u ciebie.
Stella na chwilę się zamyśliła.
- Chodźmy się przejść, okej? Może do Milk Shake City?
­- Mhm.
Ruszyłyście, a Stella zaczęła opowiadać co u niej. Usłyszałaś, że poznała ostatnio przystojnego bruneta, który nazywa się Liam i jest w zespole.
- Na pewno słyszałaś. One Direction.
- A, tak. Wiem, którzy to… Poznałaś jednego z nich?!
Wow, tego się nie spodziewałaś. Nie byłaś jakąś wielką fanką, nawet nie wiedziałaś jak tak naprawdę wyglądają. Słyszałaś kilka ich piosenek i mogłaś powiedzieć, że są dobrzy. Ale nie byłaś Directioner.
- Taak, nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę. Spotykamy się często, on jest taki kochany, czuły i w ogóle…
- Hahaha, dobra, Stel, ale uważaj, bo mi się tu rozpłyniesz!
- Przepraszam – powiedziała normalnie, a nie jak podjarana nastolatka. – To po prostu… To coś… silniejszego, niż moje poprzednie związki… Przy nim czuję się taka prawdziwa, wiesz?
- No to świetnie! Tylko mam nadzieję, że na serio się zakochałaś, a nie lecisz na jego kasę.
- No coś ty! – obruszyła się. – Ja do Liama naprawdę coś czuję! No i właśnie chciałam się zapytać…
Zerknęłaś na nią pytająco.
- Tak?
- No bo miałam dzisiaj spotkać się z Liamem – zaczęła jak zawsze szybko. – Ale on nie mógł iść, bo miał próbę, potem zadzwoniłaś ty, zgodziłam się na spacer, a jak wychodziłam to zadzwonił Liam i powiedział, że odwołali próbę i czy dalej chcę się spotkać. Ja powiedziałam, że już wychodzę z koleżanką, ale wpadłam na pomysł, że może mogłabym cię z nim poznać, powiedziałam mu moją propozycję, a on powiedział, że możemy wpaść do nich do domu. Będzie tam całe One Direction, bo wiesz, ja też ich jeszcze nie poz…
Zatkałaś jej usta dłonią.
- Stop! – śmiałaś się. – Możesz to powiedzieć jeszcze raz, ale wolniej? Bo naprawdę, nic, kompletnie nic nie zrozumiałam.
Puściłaś jej twarz, a ona powtórzyła wszystko już normalnie, nie jak katarynka.
- Bo Liam mnie też jeszcze nie przedstawił przyjaciołom i to byłaby doskonała okazja – zakończyła.
Stałyście pod Milk Shake City. Spojrzałaś na nią z politowaniem, rozważając jej propozycję. Była… kusząca. David wróci pewnie w nocy, a ty nie chciałaś siedzieć sama w mieszkaniu, więc poznanie miłości przyjaciółki było chyba dobrym pomysłem. Pokiwałaś powoli głową.
- Okej, możemy iść.
- Jejć! – podskoczyła w miejscu z ogromnym uśmiechem. Wyglądała jak mała dziewczyna, która dostała wymarzoną lalkę. – To chwilę – wyciągnęłam telefon. – Zadzwonię do Liama i powiem, że wpadniemy. – Wybrała numer chłopaka i przyłożyła telefon do ucha. Po chwili na jej ustach pojawił się całkowicie szczery uśmiech. – Cześć, Liam. – Wysłuchała odpowiedzi. – Słuchaj, [T. I.] powiedziała, że możemy wpaść. – I znów Liam coś mówi. – Okej, to my będziemy za jakieś 15 minut. Pa.
Schowała komórkę do kieszeni rurek i pociągnęła mnie za rękę w kierunku cholernie bogatej dzielnicy Londynu. No tak, czego mogłaś się spodziewać po gwiazdach. Miała rację, szłyście mniej więcej 15 minut. Stanęłyście pod ogromnym domem, wręcz willą.
- Rany – szepnęłaś.
Stella tylko się zaśmiała.
- Zareagowałam identycznie – powiedziała. – Chodź!
Chwilę później stałyście już pod drzwiami. Za nimi słychać było krzyki, chyba telewizor, ktoś się śmiał. Usłyszałaś też gitarę i śpiew, ale nie potrafiłaś rozróżnić słów, bo piosenkę zagłuszały inne dźwięki chłopaków. Stella nacisnęła dzwonek. Krzyki ucichły.
- Yo, dzieci, zamknijcie się! Dziewczyna Liama przyszła! – ktoś zawołał.
Powstrzymałaś śmiech, twoja towarzyszka także.
- Stary – ktoś mu odpowiedział. Domyśliłaś się, że był to Liam, bo Stella od razu uśmiechnęła się do siebie nawet nie zdając sobie z tego sprawy. – Bitch please, zamknij się, ok? To nie jest moja dziewczyna.
- JESZCZE! – śmiech. Pewnie Liam rzucił czymś z jednego z kolegów, bo usłyszałyście głośne „AU! POWALIŁO CIĘ?!”.
Tym razem się zaśmiałaś. Ktoś przekręcił klucz z drugiej strony i drzwi się otworzyły. Stał w nich brązowowłosy, ładny chłopak ze szczerym uśmiechem. U, przystojny.
- Stella!
- Liam!
Równocześnie do siebie podeszli i mocno przytulili. Robą to samo w tym samym czasie? Ładnie. Musiałaś przyznać, że pasowali do siebie idealnie.  Zauważyłaś też, że Liam jest dość wysoki, ale to pewnie przez to, że ty masz tylko 160 cm. Byłaś nie za wysoka, ale nie przeszkadzało ci to.
Zakochani w końcu się od siebie oderwali i Stella, która jest od ciebie trochę wyższa, objęła cię ramieniem i przysunęła do siebie i Liama.
- Li, poznaj, to jest moja przyjaciółka [T. I.].
Liam wyciągnął rękę w twoją stronę.
- Liam Payne – powiedział głębokim głosem. Złapałaś jego dłoń i odwzajemniłaś uśmiech.
- [T. I. i N.]. Miło cię poznać, Liam.
- Ciebie również. Dużo o tobie słyszałem.
Puściliście swoje ręce.
- O, ciekawe co Stella ci naopowiadała.
Payne się zaśmiał. Fajny jest, pomyślałaś, lubię go. Miał taki przyjemny głos, taki ciepły.
- Nie bój się – odpowiedział. – Same dobre rzeczy.
Zerknęłaś na Stellę. Patrzyła na Liama jak na jakiegoś anioła, ale ty potrafiłaś dostrzec w jej oczach, że naprawdę się zakochała. Uśmiechnęłaś się tylko, a Liam zaprosił was do środka i zamknął za wami drzwi. Dżentelmen, nieźle. Stella ma gust.
- Tędy – wskazał wam kierunek i ruszył równo z wami w stronę, jak się okazało, salonu. Ogromnego salonu. Pięknego, nowoczesnego, bogato urządzonego. Wow, pomyślałaś, ale od razu przypomniało ci się, że masz do czynienia ze światowymi gwiazdami.
Na fotelu siedział brunet z postawionymi włosami, które właśnie poprawiał i na tym skupiał całą swoją uwagę. Na kanapie siedzieli dwaj faceci, a właściwie nie siedzieli tylko leżeli. Młody chłopak z kręconymi włosami leżał na szatynie z włosami do góry. Loczek chciał dosięgnąć pilota, który był w ręce tego drugiego. Strasznie się przy tym denerwował, bo ten na dole nie chciał mu go dać, więc wydawał z siebie dziwne krzyki, z których z kolei śmiał się blondyn siedzący z gitarą w ręce przy blacie w kuchni, która była połączona z salonem. Jego śmiech roznosił się po całym domu i był naprawdę uroczy.
Liam westchnął i spojrzał na was przepraszająco. Zaczęłaś się bezgłośnie śmiać, no bo proszę. Kto by się nie śmiał z takich kolesi? Jak w zoo, ale czułaś, że polubiłaś to miejsce. Było takie… Szczere. W głębi duszy zazdrościłaś im takiego luzu. I zapragnęłaś ich bliżej poznać, ale od razu stłumiłaś to uczucie i udałaś, że nie miałaś takiej myśli.
- Chłopaki! – krzyknął Liam.
Wszyscy momentalnie się uspokoili i spojrzeli na waszą trójkę. Pierwszy chciał wstać ten słodki loczek, który widząc was poderwał się jak oparzony, ale ten drugi szatyn go złapał za nogę, więc młody tylko zwalił się z hukiem na ziemię. W tym czasie wstał ten koleś od włosów. Podszedł do was i uśmiechnął się szeroko, pokazując równe, białe zęby. Rany, ten mulat był… boski. Tylko tak umiałaś go określić.
- Witam, piękne panie. Nazywam się Zayn. Zayn Malik.
Miał przyjemny głos. Rany, czy oni muszą być tacy… ciepli i przyjemni? Lol, nie był tej myśli, powiedziałaś do siebie w głowie. Zauważyłaś, że gdy się uśmiecha, to delikatnie wystaje mu język. Śmiesznie to wyglądało i zaśmiałaś się cicho. Zayn wyciągnął dłoń do Stelli.
- Stella Martinez – przedstawiła się.
- Czyli że to ty jesteś tą od Liama. W takim razie kim ty jesteś, piękna? – zapytał się ciebie.
- [T. I. i N.], przyjaciółka Stelli. Znalazłam się tu tylko przez przypadek.
Złapaliście swoje dłonie.
- Przypadki się zdarzają. Miło mi – powiedział, rzucając ci uwodzicielski uśmiech.
Oh, Zayn, przystojniaku, sorry, zajęta jestem.
- Mi również – powiedziałaś, ignorując zdanie, które pojawiło ci się w myślach. W tym czasie kolesie z kanapy zdążyli już wstać i przedstawić się Stelli. Podszedł do ciebie ten loczek. Był od ciebie wyższy, tak samo jak Liam i Zayn. Cholera, czy oni muszą być tacy wysocy?
- Witaj, piękna. Jestem Harry Styles.
Uderzył cię jego głos. Był taki męski, lekko zachrypnięty, strasznie seksowny. Nie mógł należeć do takiego młodego łebka! Zastanawiając się, ile chłopak może mieć lat, ujęłaś jego silną dłoń i się przedstawiłaś.
- Miło mi – powiedział i pochylił się, po czym delikatnie pocałował twoją dłoń, cały czas patrząc ci w oczy. Też miał zielone oczy, tak jak ty. 
- Mi też – odpowiedziałaś zaskoczona jego zachowaniem.
- Harry! – powiedział jego towarzysz z kanapy. – Nie staraj się podrywać, bo się jeszcze wystraszy!
Zaśmiałaś się. Szatyn, już bez pilota, odepchnął Harry’ego, po czym zajął jego miejsce.
- Cześć, ślicznotko! Nazywam się Louis Tomlinson.
Potrząsnął lekko twoją ręką, cały czas się uśmiechając.
- Cześć, Louis! – odpowiedziałaś ze śmiechem. Rozbawił cię, wyglądał na cholernie pozytywną osobę. – Ja jestem [T. I.]. Miło mi.
Uśmiechnął się jeszcze szerzej, na co ty zareagowałaś jeszcze większym śmiechem. W tym momencie podszedł do was blondyn, który nie spuszczał z ciebie wzroku. Domyśliłaś się, że jest farbowany, bo widać już było brąz. Miał też mocno niebieskie oczy, jak niebo w słoneczny dzień. Bardzo ładne niebieskie oczy. Oderwał od ciebie spojrzenie i przywitał się z Stellą.
- Hej, Stella.
- Cześć, Niall – odpowiedziała i przytuliła się do chłopaka. Widocznie już się znali.
Wzrok chłopaka ponownie spoczął na tobie, gdy do ciebie podchodził. Harry i Louis wrócili do walki o pilot, Zayn poszedł z Liamem i Stellą do kuchni, więc staliście tak jakby sami. Stanął przez tobą. Też był wyższy. Nigdy ci nie przeszkadzało to, że większość ludzi przewyższa cię wzrostem. Teraz też ci to nie przeszkadzało. Stał tak i patrzył w twoje oczy. Z jakiegoś powodu nie mogłaś odwrócić wzroku. Nie mogłaś i nie chciałaś. Poczułaś przyspieszone bicie serca. Co jest do cholery?! Blondyn w końcu się poruszył, wyciągając w twoją stronę dłoń.
- Jestem Niall.
Starałaś się zignorować ciepło, które poczułaś po złapaniu jego ręki.
- [T. I.].
Puściliście się i posłaliście sobie skrępowane uśmiechy. Czułaś się nieswojo. Dlaczego? To tylko Niall, chłopak, którego dopiero co poznałaś. Kochałaś Davida. Nialla nawet nie znałaś. W ogóle o czym ty myślisz? To pewnie przez jego spojrzenie. Takie delikatne, ale dodające pewności…
Kurwa. Nie, nie, nie! Nie możesz tego czuć! Wiedziałaś, co to oznacza, bo to samo miałaś przy Davidzie. Nie. Boże, czemu pozwoliłeś mi spotkać Horana…
- Wszystko w porządku? – zapytał cichym, aksamitnym głosem. Wyczułaś w nim nutę obcego akcentu.
- Ee, tak… Wszystko okej. Idziemy do kuchni?
Pokiwał głową.
Odetchnęłaś w środku, dziękując za zmianę tematu myśli. Ruszyłaś, a Niall szedł kawałek za tobą.
- Niall! – zawołał Liam. – NIAAAAALL!
- Czego się drzesz, stary?
Niall wszedł z tobą do kuchni. Zayn siedział przy blacie i trzymał w rękach kanapkę, którą Liam próbował mu wyrwać. Stella siedziała koło Zayna i się śmiała.
- Niall! – powtórzył Liam. – Widzisz?! On ci je kanapkę, którą ci zrobiłem!
Zayn, który do tej pory nie wiedział czemu Li się tak drze, teraz się wystraszył.
- Niall, kurde, ja nie wiedziałem, że to twoje… - uśmiechnął się chytrze i wyrwał posiłek Payne’owi, po czym uciekł w stronę drugich drzwi, krzycząc: - Nie oddam ci już tego, Horan! Hahahaha! Kanapka jest moja!
I tyle go było widać. Przywiązują ogromną wartość do jedzenia. Okeej. Zastanowiłaś się, czy to przypadkiem nie jest jakiś dom wariatów. Trochę tak wygląda. Liam i Stella spojrzeli na Nialla, który stał ciągle koło ciebie. Widziałaś, że się wkurza, bo zrobił się cały czerwony.
Nagle Zayn wychylił się zza futryny drzwi i z uśmiechem ugryzł kanapkę. WTF? O co tu w ogóle chodzi? Aż się wzdrygnęłaś, jak Niall zaczął wydzierać się na Zayna.
- ZAYN, W TEJ CHWILI ODDAWAJ MI TĄ KANAPKĘ, SŁYSZYSZ?! IDIOTA! – puścił się biegiem za Malikiem, który gdzieś uciekł. – TY CZOPKU, TO BYŁO MOJE! ZAYN KRETYNIE PIEPRZONY, JAK CIĘ DOPADNĘ TO POŻAŁUJESZ, ŻE W OGÓLE DOTKNĄŁEŚ TEGO JEDZENIA!
Biegali po całym domu i cały czas było słychać krzyki złego Nialla. W tym czasie ty, Liam i Stella tarzaliście się po kuchennej podłodze, śmiejąc się z Malika i Horana. Co za idioci, pomyślałaś.
 - Liam, oni tak zawsze? – zapytałaś się chłopaka po częściowym uspokojeniu.
- Taak – westchnął.
- MALIK, JAK CI JEBNĘ TO SIĘ NIE POZBIERASZ, DEBILU ZIDIOCIAŁY!
Słowa Nialla wywołały u was kolejną falę śmiechu. Przez łzy zobaczyłaś, że w salonie Harry leży koło kanapy i się śmieje tak jak wy, a Lou… Widziałaś tylko nogi Tomlinsona, które wystawały poza oparcie mebla.
Wtem z korytarza wypadł Zayn. Chciał skręcić, ale nie wyrobił na zakręcie i wywalił się prosto na leżącego Stylesa. Śmiali się jeszcze bardziej. Co za kochani, uroczy idioci. Do salonu wbiegł Niall i widząc ich, również zaczął się śmiać. Jak on się fajnie śmieje, pomyślałaś z zachwytem. Zauważyłaś, że na zębach ma aparat. Słodkie. W ogóle czy on musi być cały taki słodki?
Ja pierdolę, kurwa, kurwa, kuuuuuuuurwa. [T. I.], mówiłaś w myślach, wcale o tym nie pomyślałaś. Boże. Wiedziałaś, że tak nie może być. Jezu, przecież ty go dopiero poznałaś! Masz Davida! Jesteś z nim, a nie z Niallem!
Jednak wyrzuty sumienia nie nadeszły tak jak się spodziewałaś. I że niby David i… Niall? Bosko.
Najlepiej będzie, jak zaczniesz go ignorować. To chyba najlepsze wyjście. Postanowiłaś więc, że do końca waszej wizyty nie będziesz zwracała uwagi na blondyna, a potem o nich zapomnisz. Taa, zapomnisz, zbeształaś się, przecież to gwiazdy. Ty serio myślisz, że o nich zapomnisz? Oni są wszędzie. WSZĘDZIE. W gazetach, na bilbordach, w internecie, w telewizji. Gdzie byś nie spojrzała – One Direction. Ale nie spotkasz ich więcej, nie pójdziesz ze Stellą do nich.
Jesu, Stella, nie mogłaś się zakochać w kimś innym, litości…

Jak postanowiłaś, tak zrobiłaś. Siedziałyście u chłopaków do 22.30. Nie zwracałaś uwagi na Nialla, który praktycznie nie przestawał się na ciebie patrzeć. Starałaś się zignorować jego wzrok, ale to czułaś. Aż za bardzo.
- Spodobałaś się Niallowi – oznajmiła Stella, gdy Liam już odjechał spod twojej kamienicy.
Parsknęłaś. Cholera, a co jak ona widziała TWOJE wewnętrzne rozdarcie?
- Haha, nie żartuj.
- Poważnie.
Zlustrowała cię wzrokiem. Nie wiedziałaś, co dostrzegła w świetle ulicznej latarni.
- I… - zaczęła. I co? Posłała ci współczujący uśmiech. – On tobie też się spodobał, mam rację?
Lepiej udawać przed nią i przed sobą, że nie ma racji, czy przyznać się do porażki?
- Nie masz racji – odpowiedziałaś twardo.
Westchnęła.
- [T. I.], znam cię od praktycznie 15 lat. Zdajesz sobie sprawę, że prędzej oszukasz siebie niż mnie?
Patrzyłaś w bok na ścianę, żeby tylko uniknąć jej zmartwionego spojrzenia.
- [T. I.] – dotknęła twojego policzka i odwróciła twoją głowę w swoją stronę. – Kochana, to nic złego. Słuchaj, byłam przy tym, jak poznaliście się z Davidem. Chcesz prawdy? Dzisiaj, gdy poznawałaś Nialla, wyglądałaś identycznie. To samo spojrzenie, ten sam uśmiech. Bitch please, moim zdaniem poczułaś do Horana nawet coś więcej niż do Davida!
Osunęłaś się od niej z niedowierzaniem.
- Co?! Jak możesz, Stella! Wiesz, że kocham Davida najbardziej na świecie!
Ponownie westchnęła.
- Wiem, ale Niall na pewno nie jest ci obojętny. Ale jak chcesz – odwróciła się, by odejść – wolisz wmawiać sobie samej kłamstwo, proszę bardzo. Jeszcze przyznasz mi rację, kochana. Przemyśl to.
I odeszła, zostawiając cię z natłokiem myśli. Zła, kopnęłaś słup latarni. Promień światła zadrgał, a w tym momencie zauważyłaś leżącą na ziemi gazetę. Normalnie być jej nie podniosła, ale coś kazało ci to zrobić. Wzięłaś ją delikatnie w dwa palce i spojrzałaś na okładkę.
Jezus. To się nie dzieje naprawdę.
Przyjrzałaś się twarzy Nialla, który był na okładce jednego z tych pisemek o gwiazdach. Uśmiechał się szeroko, a jego włosy były seksownie potargane. Poczytałaś napis po zdjęciem.

„Niall Horan z One Direction ciągle sam! Dlaczego?”

Nie chciałaś wiedzieć dlaczego. Odrzuciłaś gazetę gdzieś w bok, byle tylko nie patrzeć już na uśmiechniętą twarz Nialla. Ruszyłaś szybko do swojego mieszkania. Davida jeszcze nie było. Może to nawet dobrze. Czułaś się źle i chciałaś już spać, żeby na chwilę odpocząć od masy myśli, które towarzyszą ci od chwili wejścia do domu chłopaków.
Wzięłaś piżamę, szybko prysznic i poszłaś do łóżka. Gdy twoja głowa dotknęła poduszki, oczy ci się zamknęły, a myśli odtworzyły dokładnie dzisiejszy wieczór.
Słyszałaś jeszcze jak po 23 David wchodzi do mieszkania, a potem usnęłaś. 
Śniły ci się farbowane blond włosy, szeroki uśmiech z aparatem na zębach i mocno niebieskie oczy, barwą przypominające letnie, bezchmurne niebo. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz