Tak wiem, miałam to już dodać daaaaaawno temu, ale może dlatego, że czekaliście dłużej, bardziej się Wam spodoba. ;)
A tak w ogóle, to chciałam Wam baardzo podziękować za ponad 29000 wejść! Gdy zakładałam tego bloga nie myślałam, że będzie Was tak dużo! xx
I te komentarze... Nawet nie wiecie jaką radość sprawia nam czytanie ich! I jak cudownie jest wejść na bloga i zobaczyć, że jest ich coraz więcej. A przez 3 ostatnie dni przybyło ich aż 14! To jest naprawdę coś..
Massive Thank You!
__________________________
-Pa...- Zamknęłaś
drzwi i oparłaś się o nie plecami. Znowu ścisnęło cię w
żołądku, ale tym razem to uczucie było przyjemne. Zamknęłaś
oczy i osunęłaś się na podłogę. Dobiegły cię wątpliwości.
Znałaś go tylko dwa dni. Znaczy dłużej go znałaś. Wiedziałaś
o nim wszystko, bo byłaś fanką ich zespołu, ale osobiście nie
znaliście się zbyt długo. Nigdy nie wierzyłaś w miłość od
pierwszego wejrzenia, ale teraz chyba zaczęłaś.
Z zamyśleń
wyrwał cię telefon. Odebrałaś i usłyszałaś dobrze znany ci
głos.
-No hej,
obiecałem, że zadzwonię i powiem jak poszło. No więc
powiedziałem jej, ale nie wiem jak zareagowała.
-Louis, gdzie ty
do cholery jesteś? Jak mogłeś powiedzieć, że mnie kochasz, a
potem sobie pójść.
-Ja po prostu nie
wiedziałem jaka będzie twoja reakcja. Widziałem jak się
ucieszyłaś, gdy ci powiedziałem, że się zakochałem...
-Mów gdzie
jesteś. To nie jest rozmowa na telefon.
-W domu, ale
spotkajmy się w kawiarni. Za godzinę?
-Nie, teraz!-
Rozłączyłaś się. Pewnie myślał, że jesteś na niego zła.
Trudno, należy mu się. Ubrałaś się, wsiadłaś do samochodu i
pojechałaś pod umówione miejsce. W środku było mało ludzi.
Zdziwiło cię to, bo była sobota i do tego pora śniadaniowa.
Przeważnie jest tu tłok. Usiadłaś na swoim miejscu w samym kącie
i czekałaś na Louisa. Zanim jednak on przyszedł podszedł do
ciebie kelner. Ucieszyłaś się, gdy zobaczyłaś, że był to Sean.
-No hej, jak tam z
Riley?- Zapytałaś, gdy tylko do ciebie podszedł.
-Dobrze. Nawet
bardzo dobrze.
-Macie zamiar być
razem?- Chłopak się zdziwił.
-My jesteśmy
razem.
-Naprawdę?! Ona
mi nic nie powiedziała... Gratulację i szczęścia życzę.
-Ja też wam życzę
szczęścia.
-Nam?- Teraz to ty
się zdziwiłaś. Przecież nie wiedział o Louisie.
-No podobno jesteś
z tym Zaynem, czy jak mu tam...
-Nie, to są
plotki. Nigdy z nim nie byłam i nie będę. Możesz być pewny.
-No dobra, całe
szczęście, bo tacy ludzie jak on nie są odpowiednimi chłopakami
dla ciebie.
-Jacy ludzie? Nie
znasz go.
-A ty go znasz?
Chodzi mi o to, ze jest sławny. Dla ciebie lepszy będzie ktoś
zwykły.
-Czyli jak ktoś
jest sławny, to jest niezwykły?
-Nie chodzi mi o
to... Dobra porozmawiamy później. Jestem w pracy i mam
klienta.-Wskazał ręką na drzwi. Stał tam Lou. Gdy cię zauważył,
to od razu podszedł.
-Przynieś mi to
co ostatnio. Latte i lody.
-Mi też-
Powiedział Lou i zajął miejsce naprzeciwko ciebie- Przewróciłaś
oczami na widok zdziwionej i zmartwionej twarzy blondyna. Całe
szczęści nic nie mówił tylko odszedł od stolika.
-Teraz mi powiedz
co to miało być!
-Nie bądź zła.
Sama mi kazałaś powiedzieć co czuję.
-Tak, ale
myślałam, że chodzi o kogoś innego. Nie wiedziałam, że to ja.
-A ty jesteś
inna?
-Nie, ja po prostu
nie lubię, gdy ktoś ucieka.
-Ja nie uciekłem.
Chciałem tylko dotrzymać obietnicy-Nie odpowiedziałaś tylko się
w niego wpatrywałaś- Dobra uciekłem, ale bałem się twojej
reakcji. W sumie nadal się boję...
-Ale nie masz
czego- Ton twojego głosu się zmienił. Wiedziałaś jak on może
się czuć, dlatego postanowiłaś trochę odpuścić.
-Mam czego. Możesz
mnie znienawidzić, a tego nie chcę.
-Ale nie dałeś
mi szansy odpowiedzieć- Przy waszym stoliku pojawił się kelner.
Nie był to jednak Sean. Może już skończył, albo po prostu nie
chciał do was podejść? Mężczyzna podał wam zamówienie i
odszedł, zostawiając rachunek. Wzięłaś swój pucharek lodów i
spojrzałaś na Louisa.
-Teraz masz
szansę.
-Wiem. Gdybym cię
znienawidziła, to nie spotkałabym się z tobą.
-Czyli mnie nie
nienawidzisz?
-Tak, nie
nienawidzę cię- Po tych słowach zaczęliście się śmiać.
-[t/i] ja naprawdę
cię kocham- wyciągnął ci z dłoni pucharek i chwycił je- I
dlatego nie będę naciskał na ciebie. Wiem, że za krótko mnie
znasz, by móc mnie pokochać.
-Lou, a co jeśli
twoja miłość jest odwzajemniona?
-Co masz na
myśli?- Zauważyłaś na jego ustach lekki uśmiech, który zniknął
tak samo szybko, jak się pojawił.
-Bo ja ciebie
chyba też kocham.
-Ale chyba robi
wielką różnicę.
-Wiem, dlatego
dajmy sobie więcej czasu.
-Dobrze.
~WIECZÓR~
-Halo?- Odebrałaś
telefon. Znowu dzwonił jakiś nieznany numer.
-Hej, tu Lou. Masz
plany na dzisiaj?
-Nie mam, a co?
-No to świetnie.
Będę po ciebie za dwie godziny.
-Alee Lou...-
Rozłączył się. O co mu chodziło? Zadzwoniłaś na ten numer, ale
nikt nie odbierał. Spróbowałaś na jego numer, z którego dzwonił
do ciebie rano, ale ten, też nie odpowiadał. Weszłaś na twittera
i napisałaś do Harrego z pytaniem czy wie o co chodziło Louisowi.
Potem zdałaś sobie sprawę, że Hazza rzadko wchodzi na komputer,
więc napisałaś do Nialla. Przy okazji usunęłaś spam w
wiadomościach. Chcąc dowiedzieć się czegoś nowego, przejrzałaś
twittera i dowiedziałaś się, że 1D gra dzisiaj koncert. Pewnie
Lou chciał cię na niego zabrać. Tylko, był mały problem. Nie
miałaś się w co ubrać. Poszłaś do sypialni, żeby znaleźć coś
co się będzie nadawało, ale nic nie mogłaś wypatrzeć. Wtedy
przypomniałaś sobie o sukience, którą mama kupiła ci krótko
przed swoją śmiercią. Nigdy nie miałaś jej na sobie, bo bałaś
się, że się zniszczy. To była jedyna pamiątka po mamie.
Zajrzałaś głębiej do szafy i wyciągnęłaś pudełko. Otworzyłaś
je i wyciągnęłaś niebieską sukienkę. Włożyłaś ją. Teraz
idealnie na ciebie pasowała. Chociaż była trochę za krótka, bo
sięgała do połowy ud. Zrobiłaś lekki makijaż i rozczesałaś
włosy.
Louis był
dokładnie dwie godziny później. Pocałował cię w policzek a
potem zlustrował wzrokiem.
-Pięknie
wyglądasz.
-Ty też całkiem
dobrze- Uśmiechnęłaś się do niego. Miał na sobie beżowe rurki
i szarą koszulkę. Wyglądał... Jak Louis.
-Pewnie już wiesz
gdzie cię zabieram, skoro się tak ubrałaś.
-Nie trudno było
się domyślić.
Wsiedliście do
samochodu i ruszyliście w stronę centrum. Pod budynkiem, w którym
miał odbyć się koncert tłoczyło się tysiące ludzi. Weszliście
bocznym wejściem i ruszyliście w stronę garderoby chłopaków. W
środku był tylko Niall. Chodził w kółko wydobywając dziwne
dźwięki z gardła. Spojrzałaś na niego, a on się uśmiechnął.
-Wybacz, staram
się rozluźnić struny głosowe.
-Nie ma sprawy.
Palce rozluźnij.- Powiedziałaś patrząc na gitarę, która leżała
na fotelu. Od razu domyśliłaś się, że to on będzie grał.
Do pomieszczenia
wpadł Liam i Zayn. Zrobiło ci się strasznie głupio. Mu chyba
jeszcze bardziej. Wchodząc, śmiał się, ale kiedy tylko cię
zauważył od razu uśmiech zniknął z jego twarzy.
-Co ty tu robisz?-
Spytał dziwnie spokojnym głosem.
-Ja... Louis mnie
zaprosił.
Lou i Zayn
spojrzeli po sobie. Widać było między nimi jakąś rywalizację.
Nie wiedziałaś co masz zrobić. Nie chciałabyś być teraz na
miejscu Zayna.
-To dobrze, że
przyszłaś- Zdziwiło cię to. Myślałaś, że się wkurzy, że nie
będzie chciał cię widzieć. A może po prostu wszystko przemyślał
i doszedł do wniosku, że nic z tego nie będzie.
Chwilę później
stałaś obok Danielle i oglądałyście koncert. Zastanawiałaś się
skąd oni mają tyle energii. Tańczą, skaczą, wygłupiają się i
do tego śpiewają. Każdy normalny człowiek by się zmęczył, ale
nie oni. Widać, że sprawiało im to radość. Po kilku piosenkach
mieli przerwę. Poszłaś z Danielle do garderoby, żeby pogadać z
chłopakami. Gdy tylko tam weszłaś Louis cię objął. Nie
sprzeciwiłaś się. Czułaś coś do niego i to coś mogło być
miłością. Spojrzałaś w miejsce, w którym przed chwilą siedział
Mulat, ale nie było go tam. Nialla też nie było. Chciałaś
wykorzystać sytuację i obróciłaś się w stronę Louisa tak, że
teraz mogłaś patrzeć mu w oczy. Uśmiechnął się. Staliście tak
przytuleni przez chwilę, a potem jego usta znalazły się na twoich.
Odsunęłaś się, ale nie na długo. Ponownie wpiłaś się w jego
usta.
Chwyciliście się
za ręce i ruszyliście w stronę sceny. Wszyscy już na was czekali.
Puściłaś rękę Louisa, ale on znowu cię przyciągnął i
pocałował. Tylko, że teraz wszyscy to widzieli. Nawet Zayn.
Dobiegły cię oklaski chłopaków. Wszystkich poza Zaynem. On stał
nieruchomo i na was patrzał. Zrobiło ci się głupio. Nie
wiedziałaś jak się zachować. Lou chyba to wyczuł, bo wszedł na
scenę. Ty szybko poszłaś na swoje poprzednie miejsce. Czekała tam
już Danielle.
-Gratulacje.
-Co?
-No gratulacje.
Widziałam ciebie i Louisa.
-Ale my nie
jesteśmy razem... jeszcze.
-Kochasz go?
-Tak-
Odpowiedziałaś bez wahania, co cie zdziwiło.
-No więc
teoretycznie jesteście razem. [t/i], mu naprawdę zależy.
-No tak, ale co z
Zaynem?
-Nie przejmuj się.
On sobie poradzi.
-Szkoda mi go.
Nienawidzę się za to, że go tak zraniłam.
-Nic nie
zrobiłaś...- Nie słyszałaś reszty, bo zaczęły się pierwsze
fragmenty piosenki. Przeszedł cię dreszcz, gdy usłyszałaś głos
Mulata.
He
takes your hand
I die a little
I watch your eyes
And I'm in riddles
Why can't you look at me like that
I die a little
I watch your eyes
And I'm in riddles
Why can't you look at me like that
Śpiewając
patrzał wprost na ciebie. Po policzku spłynęła ci łza. Szybko ją
przetarłaś Nie spodziewałaś się tego, co stało się później.
Nie mogłaś nic zrobić. Stałaś wryta. Zayn skończywszy swoją
zwrotkę, podbiegł i cię pocałował. Nie odwzajemniłaś
pocałunku, ale też się nie odsunęłaś. Nie musiałaś. Louis
zrobił to za ciebie. Stali tam i wpatrywali się w siebie. Nie
mogłaś na to patrzeć. Nie chciałaś. To było za dużo. Z jednej
strony kochałaś Louisa, chciałaś z nim być, ale nie mogłaś tak
zranić Zayna. Odwróciłaś się i wybiegłaś. Biegłaś między
rozkrzyczanym tłumek nastolatek. Przepychałaś się cała
zapłakana. Nikt nie zwrócił na ciebie uwagi. Jednak w pewnym
momencie coś cię zatrzymało.
Cause
I got three little words
That I've always been dying to tell you
That I've always been dying to tell you
Nie
chciałaś się odwrócić. Nie chciałaś znowu widzieć oczu Zayna
skierowanych w ciebie. Jednak to zrobiłaś. Harry i Niall go
obejmowali, a Liam i Lou zniknęli ze sceny. Było strasznie cicho.
Fanki wpatrywały się w ciebie ze złością, a na Zayna z litością.
Nie mogłaś im tego zrobić. Ani chłopakom, ani fanom. Nie mogłaś
zniszczyć tego wspaniałego zespołu jaki tworzyli. Wybiegłaś na
zewnątrz. Padał deszcz, ale nie zatrzymało cię to. Biegłaś
ulicami Londynu, niezdarnie omijając pieszych. Co chwilę na kogoś
wpadałaś. Jednak nie obchodziło cię to. Nagle się zatrzymałaś.
Poznawałaś to miejsce. Stałaś dokładnie tam, gdzie wtedy, gdy
pierwszy raz spotkałaś Louisa. Rozpłakałaś się. Naprawdę
kochałaś tego zielonookiego bruneta. Kochałaś Louisa, ale to się
nie liczyło. Musiałaś zniknąć z jego świata. Tak będzie
najlepiej. Nie odwracając się pobiegłaś prosto do swojego
mieszkania. Nie dotarłaś tam. Nagle zaczęło ci ciemnieć przed
oczami, zakręciło ci się w głowie, zaczęłaś niewyraźnie
widzieć i słyszeć.
Poczułaś czyjś uścisk na
dłoni. Powoli otworzyłaś oczy, ale zalało cię białe, jaskrawe
światło i znów je zamknęłaś. Gdy twój wzrok przyzwyczaił się
do jasności znów spróbowałaś je otworzyć. Poznałaś, że
jesteś w szpitalu. Przed tobą stał Mulat. Odwróciłaś się w
stronę osoby, która trzymała cię za rękę. Wiedziałaś kto to,
ale chciałaś zobaczyć jego twarz.
-Louis...- Podniosłaś się, ale
zaraz tego pożałowałaś, bo zakręciło ci si w głowie.
-Leż.
Jestem tu. Zemdlałaś na ulicy. Zadzwonili do Riley, a ona do mnie.-
Znów się podniosłaś i tym razem nic się nie stało.
-Ja
przepraszam za wszystko. Nie chcę, żebyście się rozpadli. Dziewczyna nie powinna zniszczyć największej na świecie przyjaźni.
Nie możemy Louis...
-Lou,
możesz nas zostawić, muszę z nią porozmawiać- Usłyszałaś głos
Zayna. Spojrzałaś w jego stronę. Już nie patrzał na ciebie tak
jak na koncercie.
-Jasne- Wyszedł, a Mulat zajął
jego miejsce.
-[t/i] przepraszam. Nie
powinienem był tego robić. Nie powinienem był cię pocałować,
ale to było silniejsze. Potem jednak, jak już to się stało,
wiedziałem, że to złe. Najgorsze było to, że nic nie czułem.
Potem chciałem coś zrobić. Ale ty wybiegłaś. Powiedziałem
Louisowi, że ma za tobą biec, ale zgubił cię. Przepraszam.- Nie
spodziewałaś się tego. Myślałaś, że znowu będzie chciał
powiedzieć jak bardzo cię kocha.
-Dziękuję- Przytulił cię i
wyszedł. Myliłaś się co do niego. Mogłaś go zrozumieć. Dla
osoby, którą kochasz zrobiłabyś wszystko, ale trudno odróżnić
miłość od zauroczenia.
-[t/i] lepiej się już czujesz?-
Obok ciebie znów usiadł Louis. Pocałowałaś go. Nie spodziewał
się tego. Odsunęłaś się kilka centymetrów i spojrzałaś w jego
oczy.
-Kocham cię, Louis.
__________________________
I jak? Podoba się?
Pamiętajcie:
5 KOMENTARZY= NOWY IMAGIN!
Love You All! ♥
~Evie.xx