niedziela, 24 marca 2013

28. I Wish. Cz. 3.

 Heej! ;)

Tak wiem, miałam to już dodać daaaaaawno temu, ale może dlatego, że czekaliście dłużej, bardziej się Wam spodoba. ;)
  A tak w ogóle, to chciałam Wam baardzo podziękować za ponad 29000 wejść! Gdy zakładałam tego bloga nie myślałam, że będzie Was tak dużo! xx
  I te komentarze... Nawet nie wiecie jaką radość sprawia nam czytanie ich! I jak cudownie jest wejść na bloga  i zobaczyć, że jest ich coraz więcej. A przez 3 ostatnie dni przybyło ich aż 14! To jest naprawdę coś..
Massive Thank You!
__________________________


   -Pa...- Zamknęłaś drzwi i oparłaś się o nie plecami. Znowu ścisnęło cię w żołądku, ale tym razem to uczucie było przyjemne. Zamknęłaś oczy i osunęłaś się na podłogę. Dobiegły cię wątpliwości. Znałaś go tylko dwa dni. Znaczy dłużej go znałaś. Wiedziałaś o nim wszystko, bo byłaś fanką ich zespołu, ale osobiście nie znaliście się zbyt długo. Nigdy nie wierzyłaś w miłość od pierwszego wejrzenia, ale teraz chyba zaczęłaś.
Z zamyśleń wyrwał cię telefon. Odebrałaś i usłyszałaś dobrze znany ci głos.
   -No hej, obiecałem, że zadzwonię i powiem jak poszło. No więc powiedziałem jej, ale nie wiem jak zareagowała.
   -Louis, gdzie ty do cholery jesteś? Jak mogłeś powiedzieć, że mnie kochasz, a potem sobie pójść.
   -Ja po prostu nie wiedziałem jaka będzie twoja reakcja. Widziałem jak się ucieszyłaś, gdy ci powiedziałem, że się zakochałem...
   -Mów gdzie jesteś. To nie jest rozmowa na telefon.
   -W domu, ale spotkajmy się w kawiarni. Za godzinę?
   -Nie, teraz!- Rozłączyłaś się. Pewnie myślał, że jesteś na niego zła. Trudno, należy mu się. Ubrałaś się, wsiadłaś do samochodu i pojechałaś pod umówione miejsce. W środku było mało ludzi. Zdziwiło cię to, bo była sobota i do tego pora śniadaniowa. Przeważnie jest tu tłok. Usiadłaś na swoim miejscu w samym kącie i czekałaś na Louisa. Zanim jednak on przyszedł podszedł do ciebie kelner. Ucieszyłaś się, gdy zobaczyłaś, że był to Sean.
   -No hej, jak tam z Riley?- Zapytałaś, gdy tylko do ciebie podszedł.
   -Dobrze. Nawet bardzo dobrze.
   -Macie zamiar być razem?- Chłopak się zdziwił.
   -My jesteśmy razem.
   -Naprawdę?! Ona mi nic nie powiedziała... Gratulację i szczęścia życzę.
   -Ja też wam życzę szczęścia.
   -Nam?- Teraz to ty się zdziwiłaś. Przecież nie wiedział o Louisie.
   -No podobno jesteś z tym Zaynem, czy jak mu tam...
   -Nie, to są plotki. Nigdy z nim nie byłam i nie będę. Możesz być pewny.
   -No dobra, całe szczęście, bo tacy ludzie jak on nie są odpowiednimi chłopakami dla ciebie.
   -Jacy ludzie? Nie znasz go.
   -A ty go znasz? Chodzi mi o to, ze jest sławny. Dla ciebie lepszy będzie ktoś zwykły.
   -Czyli jak ktoś jest sławny, to jest niezwykły?
   -Nie chodzi mi o to... Dobra porozmawiamy później. Jestem w pracy i mam klienta.-Wskazał ręką na drzwi. Stał tam Lou. Gdy cię zauważył, to od razu podszedł.
   -Przynieś mi to co ostatnio. Latte i lody.
   -Mi też- Powiedział Lou i zajął miejsce naprzeciwko ciebie- Przewróciłaś oczami na widok zdziwionej i zmartwionej twarzy blondyna. Całe szczęści nic nie mówił tylko odszedł od stolika.
   -Teraz mi powiedz co to miało być!
   -Nie bądź zła. Sama mi kazałaś powiedzieć co czuję.
   -Tak, ale myślałam, że chodzi o kogoś innego. Nie wiedziałam, że to ja.
   -A ty jesteś inna?
   -Nie, ja po prostu nie lubię, gdy ktoś ucieka.
   -Ja nie uciekłem. Chciałem tylko dotrzymać obietnicy-Nie odpowiedziałaś tylko się w niego wpatrywałaś- Dobra uciekłem, ale bałem się twojej reakcji. W sumie nadal się boję...
   -Ale nie masz czego- Ton twojego głosu się zmienił. Wiedziałaś jak on może się czuć, dlatego postanowiłaś trochę odpuścić.
   -Mam czego. Możesz mnie znienawidzić, a tego nie chcę.
   -Ale nie dałeś mi szansy odpowiedzieć- Przy waszym stoliku pojawił się kelner. Nie był to jednak Sean. Może już skończył, albo po prostu nie chciał do was podejść? Mężczyzna podał wam zamówienie i odszedł, zostawiając rachunek. Wzięłaś swój pucharek lodów i spojrzałaś na Louisa.
   -Teraz masz szansę.
   -Wiem. Gdybym cię znienawidziła, to nie spotkałabym się z tobą.
   -Czyli mnie nie nienawidzisz?
   -Tak, nie nienawidzę cię- Po tych słowach zaczęliście się śmiać.
   -[t/i] ja naprawdę cię kocham- wyciągnął ci z dłoni pucharek i chwycił je- I dlatego nie będę naciskał na ciebie. Wiem, że za krótko mnie znasz, by móc mnie pokochać.
   -Lou, a co jeśli twoja miłość jest odwzajemniona?
   -Co masz na myśli?- Zauważyłaś na jego ustach lekki uśmiech, który zniknął tak samo szybko, jak się pojawił.
   -Bo ja ciebie chyba też kocham.
   -Ale chyba robi wielką różnicę.
   -Wiem, dlatego dajmy sobie więcej czasu.
   -Dobrze.
  ~WIECZÓR~

   -Halo?- Odebrałaś telefon. Znowu dzwonił jakiś nieznany numer.
   -Hej, tu Lou. Masz plany na dzisiaj?
   -Nie mam, a co?
   -No to świetnie. Będę po ciebie za dwie godziny.
   -Alee Lou...- Rozłączył się. O co mu chodziło? Zadzwoniłaś na ten numer, ale nikt nie odbierał. Spróbowałaś na jego numer, z którego dzwonił do ciebie rano, ale ten, też nie odpowiadał. Weszłaś na twittera i napisałaś do Harrego z pytaniem czy wie o co chodziło Louisowi. Potem zdałaś sobie sprawę, że Hazza rzadko wchodzi na komputer, więc napisałaś do Nialla. Przy okazji usunęłaś spam w wiadomościach. Chcąc dowiedzieć się czegoś nowego, przejrzałaś twittera i dowiedziałaś się, że 1D gra dzisiaj koncert. Pewnie Lou chciał cię na niego zabrać. Tylko, był mały problem. Nie miałaś się w co ubrać. Poszłaś do sypialni, żeby znaleźć coś co się będzie nadawało, ale nic nie mogłaś wypatrzeć. Wtedy przypomniałaś sobie o sukience, którą mama kupiła ci krótko przed swoją śmiercią. Nigdy nie miałaś jej na sobie, bo bałaś się, że się zniszczy. To była jedyna pamiątka po mamie. Zajrzałaś głębiej do szafy i wyciągnęłaś pudełko. Otworzyłaś je i wyciągnęłaś niebieską sukienkę. Włożyłaś ją. Teraz idealnie na ciebie pasowała. Chociaż była trochę za krótka, bo sięgała do połowy ud. Zrobiłaś lekki makijaż i rozczesałaś włosy.
   Louis był dokładnie dwie godziny później. Pocałował cię w policzek a potem zlustrował wzrokiem.
   -Pięknie wyglądasz.
   -Ty też całkiem dobrze- Uśmiechnęłaś się do niego. Miał na sobie beżowe rurki i szarą koszulkę. Wyglądał... Jak Louis.
   -Pewnie już wiesz gdzie cię zabieram, skoro się tak ubrałaś.
   -Nie trudno było się domyślić.
Wsiedliście do samochodu i ruszyliście w stronę centrum. Pod budynkiem, w którym miał odbyć się koncert tłoczyło się tysiące ludzi. Weszliście bocznym wejściem i ruszyliście w stronę garderoby chłopaków. W środku był tylko Niall. Chodził w kółko wydobywając dziwne dźwięki z gardła. Spojrzałaś na niego, a on się uśmiechnął.
   -Wybacz, staram się rozluźnić struny głosowe.
   -Nie ma sprawy. Palce rozluźnij.- Powiedziałaś patrząc na gitarę, która leżała na fotelu. Od razu domyśliłaś się, że to on będzie grał.
Do pomieszczenia wpadł Liam i Zayn. Zrobiło ci się strasznie głupio. Mu chyba jeszcze bardziej. Wchodząc, śmiał się, ale kiedy tylko cię zauważył od razu uśmiech zniknął z jego twarzy.
   -Co ty tu robisz?- Spytał dziwnie spokojnym głosem.
   -Ja... Louis mnie zaprosił.
Lou i Zayn spojrzeli po sobie. Widać było między nimi jakąś rywalizację. Nie wiedziałaś co masz zrobić. Nie chciałabyś być teraz na miejscu Zayna.
   -To dobrze, że przyszłaś- Zdziwiło cię to. Myślałaś, że się wkurzy, że nie będzie chciał cię widzieć. A może po prostu wszystko przemyślał i doszedł do wniosku, że nic z tego nie będzie.
Chwilę później stałaś obok Danielle i oglądałyście koncert. Zastanawiałaś się skąd oni mają tyle energii. Tańczą, skaczą, wygłupiają się i do tego śpiewają. Każdy normalny człowiek by się zmęczył, ale nie oni. Widać, że sprawiało im to radość. Po kilku piosenkach mieli przerwę. Poszłaś z Danielle do garderoby, żeby pogadać z chłopakami. Gdy tylko tam weszłaś Louis cię objął. Nie sprzeciwiłaś się. Czułaś coś do niego i to coś mogło być miłością. Spojrzałaś w miejsce, w którym przed chwilą siedział Mulat, ale nie było go tam. Nialla też nie było. Chciałaś wykorzystać sytuację i obróciłaś się w stronę Louisa tak, że teraz mogłaś patrzeć mu w oczy. Uśmiechnął się. Staliście tak przytuleni przez chwilę, a potem jego usta znalazły się na twoich. Odsunęłaś się, ale nie na długo. Ponownie wpiłaś się w jego usta.
Chwyciliście się za ręce i ruszyliście w stronę sceny. Wszyscy już na was czekali. Puściłaś rękę Louisa, ale on znowu cię przyciągnął i pocałował. Tylko, że teraz wszyscy to widzieli. Nawet Zayn. Dobiegły cię oklaski chłopaków. Wszystkich poza Zaynem. On stał nieruchomo i na was patrzał. Zrobiło ci się głupio. Nie wiedziałaś jak się zachować. Lou chyba to wyczuł, bo wszedł na scenę. Ty szybko poszłaś na swoje poprzednie miejsce. Czekała tam już Danielle.
   -Gratulacje.
   -Co?
   -No gratulacje. Widziałam ciebie i Louisa.
   -Ale my nie jesteśmy razem... jeszcze.
   -Kochasz go?
   -Tak- Odpowiedziałaś bez wahania, co cie zdziwiło.
   -No więc teoretycznie jesteście razem. [t/i], mu naprawdę zależy.
   -No tak, ale co z Zaynem?
   -Nie przejmuj się. On sobie poradzi.
   -Szkoda mi go. Nienawidzę się za to, że go tak zraniłam.
   -Nic nie zrobiłaś...- Nie słyszałaś reszty, bo zaczęły się pierwsze fragmenty piosenki. Przeszedł cię dreszcz, gdy usłyszałaś głos Mulata.
He takes your hand
I die a little
I watch your eyes
And I'm in riddles
Why can't you look at me like that

    Śpiewając patrzał wprost na ciebie. Po policzku spłynęła ci łza. Szybko ją przetarłaś Nie spodziewałaś się tego, co stało się później. Nie mogłaś nic zrobić. Stałaś wryta. Zayn skończywszy swoją zwrotkę, podbiegł i cię pocałował. Nie odwzajemniłaś pocałunku, ale też się nie odsunęłaś. Nie musiałaś. Louis zrobił to za ciebie. Stali tam i wpatrywali się w siebie. Nie mogłaś na to patrzeć. Nie chciałaś. To było za dużo. Z jednej strony kochałaś Louisa, chciałaś z nim być, ale nie mogłaś tak zranić Zayna. Odwróciłaś się i wybiegłaś. Biegłaś między rozkrzyczanym tłumek nastolatek. Przepychałaś się cała zapłakana. Nikt nie zwrócił na ciebie uwagi. Jednak w pewnym momencie coś cię zatrzymało.

Cause I got three little words
That I've always been dying to tell you

    Nie chciałaś się odwrócić. Nie chciałaś znowu widzieć oczu Zayna skierowanych w ciebie. Jednak to zrobiłaś. Harry i Niall go obejmowali, a Liam i Lou zniknęli ze sceny. Było strasznie cicho. Fanki wpatrywały się w ciebie ze złością, a na Zayna z litością. Nie mogłaś im tego zrobić. Ani chłopakom, ani fanom. Nie mogłaś zniszczyć tego wspaniałego zespołu jaki tworzyli. Wybiegłaś na zewnątrz. Padał deszcz, ale nie zatrzymało cię to. Biegłaś ulicami Londynu, niezdarnie omijając pieszych. Co chwilę na kogoś wpadałaś. Jednak nie obchodziło cię to. Nagle się zatrzymałaś. Poznawałaś to miejsce. Stałaś dokładnie tam, gdzie wtedy, gdy pierwszy raz spotkałaś Louisa. Rozpłakałaś się. Naprawdę kochałaś tego zielonookiego bruneta. Kochałaś Louisa, ale to się nie liczyło. Musiałaś zniknąć z jego świata. Tak będzie najlepiej. Nie odwracając się pobiegłaś prosto do swojego mieszkania. Nie dotarłaś tam. Nagle zaczęło ci ciemnieć przed oczami, zakręciło ci się w głowie, zaczęłaś niewyraźnie widzieć i słyszeć.
    Poczułaś czyjś uścisk na dłoni. Powoli otworzyłaś oczy, ale zalało cię białe, jaskrawe światło i znów je zamknęłaś. Gdy twój wzrok przyzwyczaił się do jasności znów spróbowałaś je otworzyć. Poznałaś, że jesteś w szpitalu. Przed tobą stał Mulat. Odwróciłaś się w stronę osoby, która trzymała cię za rękę. Wiedziałaś kto to, ale chciałaś zobaczyć jego twarz.
-Louis...- Podniosłaś się, ale zaraz tego pożałowałaś, bo zakręciło ci si w głowie.
   -Leż. Jestem tu. Zemdlałaś na ulicy. Zadzwonili do Riley, a ona do mnie.- Znów się podniosłaś i tym razem nic się nie stało.
   -Ja przepraszam za wszystko. Nie chcę, żebyście się rozpadli. Dziewczyna nie powinna zniszczyć największej na świecie przyjaźni. Nie możemy Louis...
   -Lou, możesz nas zostawić, muszę z nią porozmawiać- Usłyszałaś głos Zayna. Spojrzałaś w jego stronę. Już nie patrzał na ciebie tak jak na koncercie.
   -Jasne- Wyszedł, a Mulat zajął jego miejsce.
   -[t/i] przepraszam. Nie powinienem był tego robić. Nie powinienem był cię pocałować, ale to było silniejsze. Potem jednak, jak już to się stało, wiedziałem, że to złe. Najgorsze było to, że nic nie czułem. Potem chciałem coś zrobić. Ale ty wybiegłaś. Powiedziałem Louisowi, że ma za tobą biec, ale zgubił cię. Przepraszam.- Nie spodziewałaś się tego. Myślałaś, że znowu będzie chciał powiedzieć jak bardzo cię kocha.
   -Dziękuję- Przytulił cię i wyszedł. Myliłaś się co do niego. Mogłaś go zrozumieć. Dla osoby, którą kochasz zrobiłabyś wszystko, ale trudno odróżnić miłość od zauroczenia.
   -[t/i] lepiej się już czujesz?- Obok ciebie znów usiadł Louis. Pocałowałaś go. Nie spodziewał się tego. Odsunęłaś się kilka centymetrów i spojrzałaś w jego oczy.
   -Kocham cię, Louis.

__________________________

I jak? Podoba się?
Pamiętajcie:
5 KOMENTARZY= NOWY IMAGIN! 

Love You All! ♥
 ~Evie.xx

13 komentarzy:

  1. OMG,tyle na niego czekałam ale opłacało się. Jest śliczny, już myślałąm że jednak nie będzie z Louisem a jednak. Dziękuje, naprawde jest cudowny. Z niecierpliwością czekam na kolejne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;) Naprawdę trudno mi było go napisać, więc cieszę się, że się podoba. XX

      Usuń
  2. ał handlarkę płazującą οbszernym węgorzem

    nіeѕzczęѕnego http://WAYTOyouHEALTH.ru halabаrdnika,
    kto proch kataѕtrofa napatoczyć jej
    się pοniżeј gгabulę.
    Jedno ѕtаło konkretnе, zamiłowanіe
    ludu była

    po ѕtronie wwω rycerza.

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny <3 next please <3<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam niecierpliwie na następny!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. cudo :) Bedzie jeszcze kontynuacja tego? *_*

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajne , kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  7. nie nie podoba mi się czemu główna bochaterka nie jest z zaynem tylko z louisem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego Ci się nie podoba? Każdy może mieć swoje zdanie ;)

      Usuń
  8. Błagam jeszcze jedna cześć :) błagam :)

    OdpowiedzUsuń