niedziela, 10 marca 2013

25. This Can't Be How The Story Ends.

   Pewnie spodobał Wam się Imagin od Mai ;) Sądząc po komentarzach, to tak. ;3
  Bardzo rzadko zdarza się, że Imaginy są dodane dzień po dniu, ale właśnie skończyłam go pisać i chcę go jak najszybciej tutaj zamieścić, bo za niedługo przestanie mi się podobać i mogę go już nie wstawić..
  Piszcze co myślicie, bo jest trochę inny od wszystkich, które tu były. Myślę nad przerzuceniem się na pisanie pierwszoosobowe, ale to zależy od Was, jeśli Wam się dobrze to czyta, to chyba będę już wszystko tak pisała, ale jeśli wolicie narrację taką, jaka dotychczas była, to nic nie będę zmieniała. 
  I jeszcze jedna ważna informacja. Od teraz kolejne Imaginy pojawiać się będą, gdy będzie 5 komentarzy. 5 KOMENTARZY!
  Miłego czytania ;)
LOVE YOU ALL! ♥  




   Minęło już tyle czasu od tego feralnego dnia, gdy wszystko straciłam. Przyjaźń, rodzinę, miłość. Wszystko przez jedno wydarzenie, które już na zawsze odmieniło życie moje i innych.

 
    I'm locked up and waiting for you
    I've lost so much more then I'll ever know
    Love has the truth forgotten
    Find me now
    Before I lose it all
    I'm crying out



    Postanowiłam pogodzić się z przeszłością, bo inaczej będę tu tkwiła. Ciągle będzie mnie coś trzymało. Czas zrobić ten krok. Czas z tym wszystkim skończyć.

Mijałam właśnie skrzyżowanie, za którym to się stało. Weszłam na trawnik i się zatrzymałam. Bałam się tego, ale to było jedyne wyjście. Otworzyłam drzwi. Nie były zamknięte. Nawet jeśli by były, nie przeszkodziłoby mi to. Na początku zalała mnie fala wspomnień.

    Pierwsza wizyta w tym domu. Zupełny przypadek. Wracałam z pracy, gdy zaczął padać deszcz. W oknie stał on. Miał kręcone włosy i urocze dołeczki w policzkach. Pomachał mi. Najpierw się trochę przestraszyłam, ale potem uśmiechnęłam się do niego. Musiałam dziwnie wyglądać stojąc tam cała zmoknięta. Ale ten deszcz zmienił wszystko. Chłopak wyszedł z domu z parasolem. Chwilę później suszyłam się w jego łazience. To był mój najszczęśliwszy dzień w życiu.

Spotykaliśmy się codziennie. Zawsze gdy wracałam z pracy Harry stał w oknie i mi machał. Potem siadaliśmy na kanapie i rozmawialiśmy. Opowiadaliśmy sobie o wszystkim. Był moim najlepszym przyjacielem. On jedyny wiedział o mnie wszystko, a nawet więcej. Potrafił powiedzieć kiedy kłamałam. Nigdy nie mogłam zrozumieć jak, aż do pewnego dnia.
   -[t/i] musimy się spotkać. Ja już dłużej tak nie mogę. Muszę ci coś wyznać- Usłyszałam, gdy tylko odebrałam telefon. Zdziwiło mnie to. Co było, aż tak ważne, że musieliśmy się natychmiast spotkać?
   -Jasne, co się stało?

   -Dowiesz się wszystkiego. Nie chcę przez telefon. Otwórz drzwi.

   -Drzwi? Po co?- Usłyszałam dzwonek. Już wiedziałam po co. Rozłączyłam się i pobiegłam do wejścia. Wpuściłam go do środka, a chwilę potem jego usta znalazły się na moich. Zesztywniałam, ale potem oddałam mu pocałunek. Gdy dotarło do mnie co robię odsunęłam się od niego.

   -[t/i] ja cię kocham. Zakochałem się już wtedy, gdy stałaś pod moim oknem i się do mnie uśmiechnęłaś. Gdy weszłaś do mojego domu i zaczęłaś się suszyć. Zakochałem się w twoich oczach, w twoim uśmiechu- Odgarnął mi włosy z czoła i spojrzał głęboko w oczy. Przeszły mnie ciarki. Zadrżałam, a on przytulił mnie do siebie. To znaczy chciał przytulić, ale się odsunęłam. Znowu.

   -Harry. Wiesz, że jesteś najważniejszą osobą w moim życiu i dlatego nie chcę cię stracić. Wiem, że jak będziemy razem, to wszystko się zepsuje.- Czułam, że z każdym moim słowem on załamuje się. Ogień, blask, który był w jego oczach powoli gasł. Zamieniał się w czarną otchłań, która nie miała dna.

 
    Don't wanna be without you...

  
 -Nie musi tak być- Powiedział po długiej chwili milczenia. Jego głos drżał. Więc nie uwierzyłam w to.

   -Ale będzie.

   -Nie będzie. Ja cię kocham.

   -Ale ja ciebie nie- Uśmiechnął się. Nie wiedziałam z czego. Może wyczuł moją niepewność w głosie.

   -Kłamiesz. Teraz mam dowód, że ty też mnie kochasz.

   -A skąd ty wiesz, ze kłamię? Skąd masz pewność?

   -Zawsze wiem, kiedy to robisz- Jego głos powoli wracał do normy. Nie był już taki zimny, obcy.- Zawsze gdy kłamiesz twoja prawa brew się podnosi. Zauważyłem to już pierwszego dnia gdy się poznaliśmy.

Wtedy już wiedziałam jak to robił. Po jakimś czasie udało mi się zlikwidować ten nawyk, ale to nic nie zmieniło. Dalej wiedział kiedy kłamię. Robiłam to bardzo rzadko, ale jednak robiłam. Przez to wszystko się zepsuło. Wiedziałam, że tak będzie.



   -[t/i] mówiłem ci już jak bardzo cię kocham?- Uwielbiałam takie poranki. Otworzyłam oczy i pocałowałam go.

   -Mówiłeś, ale chętnie posłucham- Przysunęłam się do niego i przytuliłam go. Od dwóch miesięcy codziennie budził mnie tymi słowami. Tak, zamieszkałam z nim. To była najlepsza decyzja jaką podjęłam. Gdy wcześniej mieszkałam sama czułam w sobie pustkę. Powoli wpadałam w depresję. Budziłam się sama. Wychodziłam z domu zostawiając go pustym i wchodziłam też do pustego. Nikt na mnie nie czekał. Nikt za mną nie tęsknił. Gdy wprowadziłam się do loczka było zupełne inaczej. Gdy wracałam z pracy, jak zawsze, stał w oknie i mi machał. To była już nasza tradycja. Zdarzały się też dni, gdy musiał gdzieś wyjść. Próby, koncerty... Często tak było, ale zawsze coś na mnie czekało. Kwiaty, czekoladki, liściki z napisem „KOCHAM CIĘ, TWÓJ HARRY :*”. Wieczorami nie było już tak cicho jak wcześniej. Nie spędziłam żadnego wieczoru sama. Często odwiedzali nas chłopaki, albo po prostu byliśmy sami ii... No, zajęliśmy się sobą. Co jakiś czas chodziłam z nimi na koncerty, albo próby. Wszystko było takie, jak od dziecka marzyłam. Tylko, głupia ja musiałam wszystko zniszczyć. Przez jedno małe kłamstwo.



      Can't ever get it right
     No matter how hard I try
     And I've tried



   Przytuliłam go. Z całej siły. Najmocniej jak umiałam. Wiedziałam, że prędko się nie zobaczymy. Nie wiedziałam tylko, że już wcale. Staliśmy przed domem, ciągle się tuląc. Wiedziałam, że nie będę mogła się z nim rozstać. Znowu wrócą te dni, gdy byłam sama.

   -Harry, bo spóźnimy się na pierwszy koncert- Usłyszałam głos Zayna. Wkurzyłam się na niego. Rozstawaliśmy się na kilka miesięcy, a on nas poganiał. Słowa Mulata trafiły w Harrego z ogromną siłą, bo odsunął się ode mnie.

   -[t/i] Zayn ma rację. Muszę już iść. Nie płacz-Starł mi łzę z policzka.

   -Obiecaj, że gdy tylko będziecie mieli przerwę między koncertami to się spotkamy. Nieważne jak daleko byś był.

   -Obiecuję- Pocałował mnie. Był to bardzo długi pocałunek, ale potrzebowałam tego. Jechał w trasę koncertową, która miała trwać 6 miesięcy. To dosyć długie rozstanie. Bałam się, że znajdzie kogoś innego, że przez ten czas zapomni o mnie. Ten pocałunek upewnił mnie w tym, że tak się nie stanie. Odsunął się ode mnie, a ja patrzałam, jak wsiada do samochodu i odjeżdża. Teraz to ja machałam mu, a on się uśmiechał. Gdy zniknęli za zakrętem wróciłam do domu i zaczęłam płakać. Powinnam mu powiedzieć. Powinien był wiedzieć, że jestem w ciąży. Ale nie wiedział. Nie chciałam niszczyć jego kariery. Gdyby się dowiedział, na pewno by nie pojechał, a wtedy musieliby odwołać wszystkie koncerty, albo chłopaki grali by bez niego. Ta wiadomość pewnie by wszystko zrujnowała.



   -Co tam u ciebie? Wiesz jak bardzo tęsknię?- Uśmiechnęłam się. Minęło dopiero kilka godzin odkąd się ostatnio widzieliśmy, ale odległość robiła swoje. Miał przerwę po koncertach w Irlandii, więc przyjechał do domu, tak jak mi obiecał. Mogliśmy ze sobą spędzić tylko kilka godzin, ale to i tak dużo. Dobrze, że nie został na noc, bo by się domyślił. Brzuch już było mi widać, ale luźna bluzka go doskonale zakryła. Skrzywiłam się, a on to od razu zauważył- Co się stało?- Widziałam jego zmartwioną minę przez okienko wideo-czatu.

   -Nic się nie stało. Ja też za tobą tęsknie. Szkoda, że nie mogliśmy dłużej pobyć razem- Mówiąc to skupiałam całą uwagę na tym, żeby brwi pozostały nieruchome. Udało mi się. Uwierzył mi.

   -Harry, jutro mamy spotkanie z fanami, idź już spać.

   -Jasne, Lou, już idę- Louis... On od początku mnie nie lubił. Pewnie był zły na mnie o to, że zabrałam mu Harrego, co nie było prawdą. Może spędzali ze sobą mniej czasu, ale to nie była tylko moja wina. A może mi zazdrościł? Zawsze był jedyną osobą, której Hazza się zwierzał, a teraz ja zajęłam jego miejsce. Czułam się podle.

Cieszyłam się, że Louis go pogonił, bo nie musiałam dłużej kłamać.



      There's nothing left I used to cry,
     My conversation has run dry,
     That's what's goin' on,
     Nothing's fine. I'm torn...



   Zalało mnie kolejne wspomnienie. Te najgorsze. Mignęło mi bardzo szybko przed oczami. Krew. Dużo krwi. Czerwono-niebieskie światła migające przez okno. Ktoś mnie podniósł. Wsadzili mnie do pojazdu. Do karetki i wieźli do szpitala. Słyszałam rozmowy lekarzy. Wiedziałam, że to już koniec. Potem pytanie lekarza.

-Musi Pani podjąć bardzo ważną decyzję. Będziemy robić wszystko co w naszej mocy, żeby uratować was obu, ale jeśli nie będzie to możliwe, to mamy ratować Panią, czy dziecko?- Dziecko! Oczywiście, że dziecko! Chciałam im to wykrzyczeć. Chciałam dać im jakiś znak, że mają uratować ją, a nie mnie. Zamiast tego powiedziałam tylko jedno słowo.

   -Harry...

   Ciemność. Spadałam. Spadałam w otchłań która nie miała dna. Tak samo, jak ta w oczach Harrego. Wtedy gdy wyznał mi miłość. Dzięki temu wspomnieniu ciemność zmieniła się w jasny punkt, którym był on. Zielonooki brunet.



   Teraz stoję tutaj. W naszym starym domu. Wszystko jest takie samo, chociaż minęło kilka lat. Tylko jedno się zmieniło.

   -[t/i] chodź tutaj!- Usłyszałam niski zachrypnięty głos. Odwróciłam się. Stał tam. Ubrany był w granatową koszulę i ciemne spodnie. Włosy, jak zawsze, opadały mu na oczy. Gdy wymówił moje imię poczułam dziwne ciepło wylewające się z mojego ciała. Chociaż to było niemożliwe, bo ja nic nie czułam. Nie mogłam czuć.

   -Tato, ja się chcę jeszcze bawić- Mój wzrok skierował się na małą dziewczynkę, która stała w progu starej sypialni. Była prześliczna. Miała długie i kręcone włosy. Identyczne jak Hazza. Podeszłam do niej. Miałam wrażenie jakbym ją znała.

   -Chodź, muszę ci coś pokazać. Patrz co znalazłem- Podał jej jakieś zdjęcie. Nie jakieś, tylko moje zdjęcie. Dziewczynka uśmiechnęła się. Na widok jej dołeczków na mojej twarzy też zagościł uśmiech. Od bardzo dawna tego nie robiłam- To twoja mama.

Poczułam, że serce wali mi jak szalone, chociaż to było niemożliwe. Spojrzałam na nią i już wiedziałam skąd ją znam.

   -Tato, czemu ja jej nie znam?

   -[t/i]- przytulił ją. Widziałam pojedynczą łzę spływającą po jego policzku- Twoja mama nie żyje...


     Fight for me
     If it's not to late
     Help me breath again
     No this can't be how the story ends!

By Evie.xx  

8 komentarzy:

  1. Świetny! A co z I wish, jestem strasznie ciekawa jak to się skończy?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest PIĘKNY! *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. I Wish już mam napisane, więc kolejnym Imaginem jakim tu wstawię będzie ostatnia część :)

    OdpowiedzUsuń
  4. jejku... piękny... aż się popłakałam :'(

    OdpowiedzUsuń