niedziela, 24 lutego 2013

23. A Drop In The Ocean.

Siema, siema, miśki! :) 
Dawno mnie tu nie było. O w mordę, ile wyświetleń! *.* MASIF FENK JU! <3 
Co do drugiej części As Long As You Love Me. Będę starała się ją napisać jak najszybciej, jednak kompletnie nie mam pomysłu jak zakończyć historię Nialla i Lily. Ale coś się wymyśli. :D 
Dość szybko napisała tego imagina i muszę powiedzieć, że nawet mi się podoba. :D A to jest dziwne. Mam nadzieję, że wam też się spodoba. :3
A drop in the ocean - jak kropla w oceanie. 
Postaramy się dodać coś jak najszybciej. :) 
Kochamy was.xx



Miałaś w rękach zdjęcie.
Wasze zdjęcie.
Twoje i Louisa.
Byliście tacy szczęśliwi. Wszystko układało się idealnie. Każdy pocałunek smakował jak dotkniecie nieba. Każdy dotyk był niczym kropelka deszczu spragniona zetknięcia się z ziemią. Splecione ręce były odzwierciedleniem na zawsze splecionych serc, których nie można było zobaczyć.
Trzeba było poczuć to coś, czego nawet sama nie potrafiłaś nazwać.
Miłość?
Nie, odpowiedziałaś sobie w myślach, to zdecydowanie za małe słowo.
Poczułaś pojedynczą łzę spływającą po policzku. Zacisnęłaś oczy, żeby nie pojawiło się ich więcej, a twoja dłoń zgniotła zdjęcie.
Wróciłaś do wspomnienia waszej ostatniej rozmowy sprzed roku. Byłaś wkurzona na Louisa za to, że całował się na kanapie z jakąś suką. On oczywiście zaprzeczał, mówił, że to tylko jego przyjaciółka. Oczywiście.
‘- Przestań, [T.I.], wiesz, że nie mógłbym cię zdradzić – powiedział cicho.
- Nie mógłbyś?! – krzyknęłaś. – Ty chyba żartujesz! Hipokryta z ciebie! Właśnie lizałeś się na kanapie z tą całą El, a teraz mi mówisz, że nie mógłbyś mnie zdradzić?!
- El to tylko moja przyjaciółka – odpowiedział.’
Miałaś gdzieś to, że go ranisz. Wiedziałaś, że go ranisz. Widziałaś to w jego oczach. Ale to było nic w porównaniu z tym, jak ty się czułaś.
‘- Przestań, Lou – stwierdziłaś, rezygnując z dalszej rozmowy z nim. – Wychodzę. Żegnaj, Louis.
- Co? [T.I.], czekaj, nie, proszę! Zostań!’
Ale ty w odpowiedzi tylko trzasnęłaś drzwiami.
Myślałaś, że wasza miłość była silniejsza od wszystkiego. Razem stawialiście czoła wszystkim przeciwnościom losu.
Zastanowiłaś się, co ty w nim widziałaś. Co nadal widzisz.
Wyższy od ciebie. Niesforna brązowa grzywka. Banalne spojrzenie niebieskich oczu. Normalny uśmiech, który przyprawiał cię o palpitacje serca za każdym razem gdy był skierowany do ciebie. Normalny dwudziestolatek.
A jednak było w tym wszystkim coś wyjątkowego.
Pokochałaś ten świat, który miał niebieskie oczy. Słyszałaś kiedyś, że miłość jest uzależnieniem od endorfin, czyli głodem narkotykowym, prościej ujmując. Louis stał się twoją osobistą formą uzależnienia.
Tyle razy miałaś już złamane serce. Jednak Louis zostawił szczególny ślad w twoim życiu. Miałaś go już nigdy nie zapomnieć. Szczęście bywa kruche. Wiesz to już aż za dobrze.
W pierwszym miesiącu po waszym zerwaniu był nieopisany ból. Nie chodziłaś do pracy, na wykłady. Zawiadomiłaś szefową i ludzi na studiach, że jesteś ciężko chora i nie będziesz mogła wychodzić przez niewiadomy czas. Dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu siedziałaś na sofie lub leżałaś na łóżku. Przez cały miesiąc. Nie płakałaś. Nie mogłaś i nie potrafiłaś. Po prostu wpatrywałaś się w pustą przestrzeń i usypiałaś ból, który towarzyszył ci cały czas.  Końcu się udało.
Przestałaś wyrażać uczucia, stałaś się odporna na wszelkie bodźce z zewnątrz. W dnie byłaś normalna, wieczorami też. Mało mówiłaś i nie uśmiechałaś się.
I dzisiaj wszystko wróciło.
Przez przypadek zobaczyłaś Louisa w kawiarni, w której zawsze kupowałaś rano kawę a po południu herbatę. Siedział sobie z Harrym przy stoliku na dworze, ponieważ było bardzo ciepło. Śmiali się, ale można było zauważyć, że Lou jest jakiś przygaszony. Z czystej kobiecej ciekawości usiadłaś blisko nich, ponieważ chciałaś usłyszeć, o czym rozmawiają. Trzymałaś kciuki, żeby cię nie rozpoznali, bo siedziałaś zaraz za plecami Louisa, więc Harry mógł cię zobaczyć.
Po kilku próbach rozśmieszenie Tomlinsona Harry westchnął.
- Dalej jest ci smutno, prawda? – zapytał.
- Co? Nie! Wydaje ci się, Hazz – odpowiedział.
- Znam cię, Loueh. Widzę więcej, niż ci się wydaje. Ciągle ją kochasz, prawda?
Przez chwilę Louis nic nie mówił. W końcu usłyszałaś jego cichy głos:
- Aż tak to widać?
Zadałaś sobie pytanie, czy rozmawiają o tobie, o Eleanor, czy o jeszcze jakiejś innej pannie Lou.
- Stary – odparł Harry po krótkim zastanowieniu. – Nie wiem, czy ona wróci. Minął już rok.
Oto twoja odpowiedź: o tobie.
- Nie wróci – stwierdził Lou głosem wypranym z emocji. – Za bardzo ją zraniłem.
- Kochasz ją? Ale tak poważnie?
- Kocham – szepnął, ale usłyszałaś. – Nawet teraz czuję jej perfumy, uwierzysz w to?
Cała zesztywniałaś. On pamiętał jak pachniesz? Zaryzykowałaś i obejrzałaś się za siebie.
Wtedy zielone oczy Harry’ego spoczęły na tobie. Przyłożyłaś palec do ust na znak, żeby był cicho i nic nie mówił o niej. Louis miał spuszczoną głowę i bawił się palcami, więc Harry tylko lekko kiwnął głową.
- A co by było, jakby wróciła? – zapytał.
- Nie wiem. Ale nie wróci. Nie chce mnie na pewno znać.
- Na pewno cię kocha – powiedział cały czas patrząc na ciebie. Potaknęłaś głową. Kochałaś go do tej pory.
- No nie wiem…
- Ale ja wiem – przerwał mu Styles. – A czy wróci? – Tym razem zaprzeczyłaś. Nie wrócisz. – Tego nie wiesz, Louis. Ale chyba… - zawahał się chwilę, bo nie chciał go zranić, ale wiedział, że nie wrócisz. – chyba nie wróci, Lou – dokończył cicho.
Dość emocji jak na jeden dzień. Uśmiechnęłaś się do niego w niemym podziękowaniu. Zebrałaś swoje rzeczy i wstałaś, ruszając w stronę swojej kamienicy, która była zaraz obok. Całe popołudnie i większość wieczoru spędziłaś na oglądaniu waszych wspólnych zdjęć i pamiątek, które miałaś schowane głęboko w szafie. Znalazłaś też jego bluzę. Ciągle pachniała nim, nawet po roku. Założyłaś ją na siebie i siedziałaś na podłodze.
Nadziejo – umieraj. Wspomnienia – umierajcie. Zabijacie, powiedziałaś w myślach.
Miałaś wszystkiego dość. Stwierdziłaś, że czas to skończyć. Louis się pozbiera. Znajdzie kogoś, kogo pokocha.
Wstałaś i poszukałaś w torbie buteleczki z tabletkami przeciwbólowymi, a w łazience znalazłaś żyletkę z czasów, gdy się okaleczałaś. Usiadłaś z powrotem przy waszych zdjęciach. Napiłaś się wódki, którą miałaś koło siebie. Wysypałaś połowę zawartości buteleczki i połknęłaś, po czym popiłaś alkoholem. Sięgnęłaś po telefon. Tabletki były cholernie silne, bo zaczęło ci się już kręcić w głowie. Poszukałaś w kontaktach numeru Louisa. Nie usunęłaś go, bo nie chciałaś. Postanowiłaś napisać do niego króciutką pożegnalną wiadomość. Wystukałaś powoli smsa, w tym samym czasie połykając resztę tabletek. Zapiłaś wszystko wódką i sięgnęłaś po żyletkę. Powoli przyłożyłaś ją do swojego nadgarstka i nacisnęłaś. Niemal od razu pokazały się kropelki krwi. Przejechałaś dalej, tak, aż powstała długa, czerwona kreska. Było ci słabo i miałaś wrażenie, że zaraz zemdlejesz.
Popatrzyłaś na ekran iPhona.
‘Żegnaj, Louis. Kocham cię. [T.I.].’ przeczytałaś w ostatnim odruchu przytomności i zacisnęłaś wyślij.
W myślach zobaczyłaś jego twarz. Jego niebieskie oczy, szczery uśmiech. Poczułaś jego usta na swoich. Jego ramię obejmujące twoją talię. Usłyszałaś jego cudowny śmiech.
Będzie szczęśliwy. Ktoś go pokocha i on kogoś pokocha. Będzie miał gromadkę cudownych, niebieskookich, utalentowanych i zabawnych dzieci. Zasługuje na to.
Poczułaś ogarniającą cię zewsząd ciemność. Coś ciągnęło cię w dół. Spadałaś. Jak kropla w oceanie.
Louis. 

piątek, 22 lutego 2013

...

Heej ;)

Ja tylko z takim jednym pytaniem...
Pisze ktoś z Was imaginy, oneshoty lub opowiadania o 1D ?

Bo my mamy trochę mało czasu na pisanie i chciałybyśmy znaleźć kogoś do pomocy, więc jeśli piszecie i chcielibyście umieszczać swoje wypociny tutaj, to nam powiedzcie w komentarzu :)
 
Proszę o szybką odpowiedź. xx

 Love You All ♥  

wtorek, 12 lutego 2013

22. I Wish. Cz. 3.

Heej ;)

  Wiem, że ostatnio pisałam, że nie mamy czasu i w ogóle, ale mam 3 część 'I Wish' ;)
   Jeśli podobają Wam się moje wypociny, to komentujcie. 
Teraz zaczęły nam się ferie i Alexx ma w końcu internet, więc pewnie pojawią się nowe imaginy ;)
 ~Evie.xx

______________________________


  

   -Pa...- Zamknęłaś drzwi i oparłaś się o nie plecami. Znowu ścisnęło cię w żołądku, ale tym razem to uczucie było przyjemne. Zamknęłaś oczy i osunęłaś się na podłogę. Dobiegły cię wątpliwości. Znałaś go tylko dwa dni. Znaczy dłużej go znałaś. Wiedziałaś o nim wszystko, bo byłaś fanką ich zespołu, ale osobiście nie znaliście się zbyt długo. Nigdy nie wierzyłaś w miłość od pierwszego wejrzenia, ale teraz chyba zaczęłaś.

Z zamyśleń wyrwał cię telefon. Odebrałaś i usłyszałaś dobrze znany ci głos.

   -No hej, obiecałem, że zadzwonię i powiem jak poszło. No więc powiedziałem jej, ale nie wiem jak zareagowała.

   -Louis, gdzie ty do cholery jesteś? Jak mogłeś powiedzieć, że mnie kochasz, a potem sobie pójść?!

   -Ja po prostu nie wiedziałem jaka będzie twoja reakcja. Widziałem jak się ucieszyłaś, gdy ci powiedziałem, że się zakochałem...

   -Mów gdzie jesteś. To nie jest rozmowa na telefon.

   -W domu, ale spotkajmy się w kawiarni. Za godzinę?

   -Nie, teraz!- Rozłączyłaś się. Pewnie myślał, że jesteś na niego zła. Trudno, należy mu się. Ubrałaś się, wsiadłaś do samochodu i pojechałaś pod umówione miejsce. W środku było mało ludzi. Zdziwiło cię to, bo była sobota i do tego pora śniadaniowa. Przeważnie są tu tłumy. Usiadłaś na swoim miejscu w samym kącie i czekałaś na Louisa. Zanim jednak on przyszedł podszedł do ciebie kelner. Ucieszyłaś się, gdy zobaczyłaś, że był to Sean.

   -No hej, jak tam z Riley?- Zapytałaś, gdy tylko do ciebie podszedł.

   -Dobrze. Nawet bardzo dobrze.

   -Macie zamiar być razem?- Chłopak się zdziwił.

   -My jesteśmy razem.

   -Naprawdę?! Ona mi nic nie powiedziała... Gratulację i szczęścia życzę.

   -Ja też wam życzę szczęścia.

   -Nam?- Teraz to ty się zdziwiłaś. Przecież nie wiedział o Louisie.

   -No podobno jesteś z tym Zaynem, czy jak mu tam...

   -Nie, to są plotki. Nigdy z nim nie byłam i nie będę. Możesz być pewny.

   -No dobra, całe szczęście, bo tacy ludzie jak on nie są odpowiednimi chłopakami dla ciebie.

   -Jacy ludzie? Nie znasz go.

   -A ty go znasz? Chodzi mi o to, ze jest sławny. Dla ciebie lepszy będzie ktoś zwykły.

   -Czyli jak ktoś jest sławny, to jest niezwykły?

   -Nie chodzi mi o to... Dobra porozmawiamy później. Jestem w pracy i mam klienta.-Wskazał ręką na drzwi. Stał tam Lou. Gdy cię zauważył, to od razu podszedł.

   -Przynieś mi to co ostatnio. Latte i lody.

   -Mi też- Powiedział Lou i zajął miejsce naprzeciwko ciebie- Przewróciłaś oczami na widok zdziwionej i zmartwionej twarzy blondyna. Całe szczęści nic nie mówił tylko odszedł od stolika.

   -Teraz mi powiedz co to miało być!

   -Nie bądź zła. Sama mi kazałaś powiedzieć co czuję.

   -Tak, ale myślałam, że chodzi o kogoś innego. Nie wiedziałam, że to ja.

   -A ty jesteś inna?
   -Nie, ja po prostu nie lubię, gdy ktoś ucieka.
   -Ja nie uciekłem. Chciałem tylko dotrzymać obietnicy- Nie odpowiedziałaś tylko się w niego wpatrywałaś- Dobra uciekłem, ale bałem się twojej reakcji. W sumie nadal się boję...

   -Ale nie masz czego- Ton twojego głosu się zmienił. Wiedziałaś jak on może się czuć, dlatego postanowiłaś trochę odpuścić.

   -Mam czego. Możesz mnie znienawidzić, a tego nie chcę.

   -Ale nie dałeś mi szansy odpowiedzieć- Przy waszym stoliku pojawił się kelner. Nie był to jednak Sean. Może już skończył, albo po prostu nie chciał do was podejść? Mężczyzna podał wam zamówienie i odszedł, zostawiając rachunek. Wzięłaś swój pucharek lodów i spojrzałaś na Louisa.

   -Teraz masz szansę.

   -Wiem. Gdym cię znienawidziła, to nie spotkałabym się z tobą.

   -Czyli mnie nie nienawidzisz?

   -Tak, nie nienawidzę cię- Po tych słowach zaczęliście się śmiać.

   -[t/i] ja naprawdę cię kocham- wyciągnął ci z dłoni pucharek i chwycił je- I dlatego nie będę naciskał. Wiem, że za krótko mnie znasz, by móc mnie pokochać.

   -Lou, a co jeśli twoja miłość jest odwzajemniona?

   -Co masz na myśli?- Zauważyłaś na jego ustach lekki uśmiech, który zniknął tak samo szybko, jak się pojawił...
______________________________

 To jest tylko kawałek 3 części. Mam dla Was propozycję. Jeśli skomentujecie, to ja dodam resztę.  To co? Może tak być? Liczę na Was i mam nadzieję, że nas nie opuściliście ;)

LOVE YOU ALL ♥

piątek, 1 lutego 2013

Zawieszamy :(

  Heej, niestety nie mam dla Was dobrych wiadomości... Postanowiłyśmy zawiesić tego bloga. Nie usuwamy go, bo kiedyś jeszcze wrócimy do pisania, ale teraz nie mamy czasu na prowadzenie go. 

  Wiemy, że jest dużo osób, które czytają nasze wypociny, dlatego bardzo, bardzo, bardzo Wam dziękujemy. Dzięki Wam na naszych twarzach pojawiał się uśmiech. Mamy nadzieję, że u Was tak samo ;)

  Za jakiś czas, jak już będzie trochę więcej czasu, to coś napiszemy... przynajmniej mamy zamiar.

  Jeszcze raz, bardzo Was przepraszamy i baaardzo dziękujemy za tyle wyświetleń ;)

Love You All!